niedziela, 30 kwietnia 2023

Małgorzata Mikos - Wróć do mnie

 Witajcie, 

przychodzę dzisiaj do Was z recenzją książki, o której nie jest mi zbyt łatwo mówić, czy pisać. Jest to inna powieść, trudniejsza - pod wieloma względami. I nie jest to opowieść, jakie zazwyczaj czytam. Owszem, wątki się mieszają, ale nie jest to romans czy thriller. Długo czekałam na ten tytuł, ale warto było. 

Małgorzata Mikos - pisarka, poetka, dziennikarka, fotograf, podróżniczka. Dotychczas publikowała wiersze, m. in. w antologiach poetyckich oraz w magazynach literackich. Wielbicielka literatury, muzyki, kina oraz dobrej kawy. „Dni naszego życia” jest jej debiutancką powieścią.
 
Małgorzata Mikos - Wróć do mnie 

Oparta na prawdziwych wydarzeniach opowieść o przyjaźni, miłości i odwadze. O wielkości wspomnień, porzuconych marzeniach i nadziei na lepszy los.
Troje przyjaciół – Beata, Adam i Szymon – przyjeżdża do niewielkiej miejscowości pod Lwowem, aby poznać przeszłość swoich rodzin. Każde z nich ma inne oczekiwania i cel podróży do miejsca, w którym nigdy przedtem nie byli.
Spotykają się ze starszą kobietą – Heleną – która znała ich przodków, a w nich samych dostrzega podobieństwo do przyjaciół z dawnych lat.
Jakie historie skrywa kobieta? Jak wojenna zawierucha wpłynęła na losy przodków Beaty, Adama i Szymona? Ile wspomnień jest w stanie pozostać w pamięci na zawsze?
Małgorzata Mikos zabiera nas we wzruszającą podróż, pokazując jak bardzo dbać trzeba o przeszłość, by można było budować teraźniejszość.

Okładka książki jest utrzymana w podobnym stylu do poprzednich pozycji od autorki, mimo iż jest to inne wydawnictwo. Delikatne kolory, gdzie dominuje głównie biel, jasna zieleń, szarość... U góry widzimy filiżankę, a na dole stare miasto, jeszcze przed wojną... Żałuję, że nie ma skrzydełek, które dałyby pozycji dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Niemniej jednak i tak się cieszę, że jest już u mnie. Matowa w dotyku, z wytłuszczonym tytułem i danymi pisarki. Stronice mamy kremowe, czcionkę wystarczającą dla oczu. Marginesy i odstępy zostały zachowane, literówka zdarzyła się jedna czy tam dwie - nie przeszkadzało to jednak w lekturze. Podzielona została na rozdziały, a przy każdym z nich wiemy, gdzie toczy się akcja i w jakim czasie. Narracja prowadzona jest w czasie przeszłym i teraźniejszym, przez kilku bohaterów. W niczym to nie przeszkadza i nie wprowadza zamętu. 

"Świat się zmienił. Ja również. I zmienili się ci, których znałam. Czy nadejdzie kiedyś taki dzień, gdy znów będziemy choć po części takimi ludźmi, jakimi byliśmy przed wojną?"

Moje czwarte spotkanie z piórem Gosi, na które naprawdę długo czekałam. Polubiłam się z jej specyficznym piórem i tęskniłam za nim w pewnym tego słowa znaczeniu. Zawsze sięgając po jej książki wiem, że dostanę opowieść z głębszym przekazem, który nie jest powiedziany bezpośrednio. Na próżno szukać tutaj możecie romansu - jak dano znacznik na portalu lubimyczytać. Określiłabym ją jako powieść obyczajową, z tłem wojennym, ale to nie jest książka typowo historyczna, suche fakty nie występują.
Czyta się szybko, jest na tyle interesująco, że ciężko się oderwać. Poświęciłam cały dzień na lekturę i kilkukrotnie musiałam robić przerwy, by chwilkę porozmyślać, zastanowić się, odpocząć od tego, co spotkało postacie czy od emocji, które czujemy.
Nie jest to lekka i przyjemna powieść, chociaż czyta się bez jakichkolwiek blokad. Mamy tutaj opowieść z frontu, przeżywamy z bohaterami te ciężkie czasy II wojny światowej, zderzamy się z tym, o czym tak naprawdę chcielibyśmy zapomnieć. A za naszą granicą, dzieją się podobne okropieństwa... 

" - Jeszcze będzie dobrze. Jeszcze będzie pięknie. Jeszcze przyjdzie na nas czas. Lepszy czas, gdy wszystko znów będzie możliwe.
Helena chciała, aby tak właśnie było. Aby wojna dobiegła końca. Aby nie było już więcej ofiar, zniszczeń, strachu."

Bohaterów mamy tutaj wielu, bowiem i z przeszłości i z teraźniejszości. Nie będę się skupiać na każdym z nich z osobna, bo zanudziłabym Was już na samym początku recenzji, a nie chcę tego. Postacie z dawnych lat, które przeżyły wojnę są zdecydowanie dużo bardziej doświadczone przez los, niż te, które odkrywają życie swoich przodków. Ich życie wyglądało całkiem inaczej, ludzie traktowali samych siebie inaczej, niż teraz ma to miejsce, niestety. Ludzie są chytrzy, roszczeniowi, patrzą głównie na swój czubek nosa, nie myśląc o innych, a kiedyś sąsiad sąsiadowi niemal zawsze pomógł. Oczywiście nie klasyfikuje wszystkich do jednego wora, ale człowiek człowiekowi wilkiem w tych czasach...
Postacie wykreowane w tej lekturze są dopracowane, każdy z nich różni się od siebie charakterem. Jednych polubimy mniej, drugich bardziej... Obserwujemy jak pod wpływem traumatycznych wydarzeń, zmienia się ich pogląd na życie, relacje z innymi ludźmi. Napatrzyli się na cierpienie, śmierć, nie tylko bliskich, ale innych ludzi, co zapisało się w ich głowach na zawsze. Śmierć był widokiem codziennym, strach towarzyszył im każdego dnia, odbierał możliwość życia bez trosk, z uśmiechem na twarzy. Chwil radości było niewiele...
Beata, Adam i Szymon to osoby z teraźniejszości, którzy chcą odkryć tajemnice swoich przodków. Są specyficznymi charakterami, nie wiedzą do końca, co ich czeka w opuszczonym miejscu, w małej miejscowości pod Lwowem. Ogólnie ludzi takich, o których czytamy w powieści, śmiało moglibyśmy spotkać na ulicy. Nie są to bezbarwne i nijakie postacie. 

"- Jak wspominałam na początku naszych rozmów, ból po stracie ukochanej osoby nigdy nie mija. A twoja babka była jedną z tysięcy, która musiała odnaleźć się na nowo, pogodzić się ze stratą tego, co znała i kochała. Wolała nie kochać, niż po raz kolejny cierpieć z powodu straty. Wielu z tych, co przeżyło wojnę, postąpiło tak samo. Zatrzasnęli swoje serca na zawsze." 

Relacje jakie opisywane są w recenzowanej dzisiaj pozycji, to takie, które my sami moglibyśmy nawiązać. Są prawdziwe. Emocje, które odczuwają bohaterowie - my również czujemy. I to między innymi one mnie tak... skołowały. Nie spodziewałam się, że AŻ TAK przenikną przez moje serce, duszę... Nie płakałam, nie wzruszałam się, ale... było ciężko. Mnóstwo emocji, w większości tych trudnych i przykrych. Tyle cierpienia, ile się pojawia, obciąża czytelnika znacznie. Czułam się, jakby ktoś mi coś niezwykle ciężkiego przywiązał do pleców i kazał iść.
Fabuła jest strzałem w dziesiątkę. Opisywane wydarzenia - może nie wszystkie są idealnie odwzorowane jak faktycznie było. Niemniej jednak to sprawy, o których powinniśmy pamiętać. O cierpieniu ludzi, którzy walczyli, dzielnie o swój kraj, o wolność, o samych siebie. I teraz - widzimy wojnę, którą rozpętał jeden z większych państw, widzimy cierpienie niewinnych ludzi i pomyśleć, że kiedyś działo się tak z naszymi przodkami! Mną to wstrząsnęło, jeszcze bardziej ze względu na obecną sytuację na świecie.
Akcja ma odpowiednie tempo, w opisywanych przez Helenę wydarzeniach wszystko dzieje się szybko, wojna nie czeka, tylko wybuch za wybuchem, śmierć za śmiercią...

Mamy w niej wiele zawartych wartości... O których wciąż powinniśmy pamiętać. Mamy między innymi poruszone tematy przyjaźni, wiary, miłości... Nadzieja, odwaga, zaufanie...
Może nie jest to bardzo optymistyczna powieść. Bardziej przejmująca, smutna, pełna cierpienia niewinnych ludzi, kawał historii - który sieje w głowie spustoszenie.
Autorka stara się pokazać nam na przykładach przeżyć postaci, co jest tak naprawdę ważne w życiu, co się liczy - nie materialność, a uczucia i drugi człowiek, relacje z najbliższymi - to było najważniejsze. I cały czas powinniśmy zwracać uwagę właśnie na to, a nie na dobra materialne, które oczywiście są też potrzebne, ale to nie uczyni z nas prawdziwie szczęśliwych ludzi.
Opisano tutaj sceny, gdzie jest wiele śmierci - więc jeżeli jesteście wrażliwymi czytelnikami, możecie mieć trudną przeprawę przez kilka momentów... Bo te obrazy, które widzą bohaterowie - widzimy również i my... 

"- Bądź przy nich - powiedziała w pewnej chwili Helena. - Wiem, że kiedyś nadejdą takie chwile, że będą ciebie potrzebować. Zawsze tak jest.
- A co ze mną? - zapytała Beata.
- Kobiety są jak skały. Zniosą znacznie więcej niejeden mężczyzna. Zwłaszcza kobiety z tych terenów - dodała, wstając i odchodząc od stołu."

Reasumując uważam, że jest to niezwykle prawdziwa, trudna, ale jednocześnie piękna powieść, która zrobi wrażenie na niejednym czytelniku. Opisuje życie takim, jakie było i nie koloryzuje go. Czujemy emocje, jakie przeżywają postacie z przeszłości. Wpadamy do świata bohaterów, pojawiamy się w kilku miejscach, które są kluczowe dla całej pozycji. Nie mam żadnych zastrzeżeń - nawet teraz, kilka godzin po skończeniu jej, moja głowa jest przepełniona myślami na temat tego tytułu.
Chciałabym Wam z całego serca polecić najnowszą książkę Gosi Mikos - jest specyficzna, trudna, ale jednocześnie warta uwagi. Nie znajdziecie tutaj scen plus osiemnaście, romansu również próżno tutaj szukać. Jest to powieść obyczajowa, wielowątkowa, która zostanie w Waszych głowach na dłuższy czas. Powieść, która skłoni Was do refleksji na temat życia, wartości... 

ZDECYDOWANIE POLECAM. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu i autorce, w szczególności dziękuję Ci, Gosiu. To dla mnie zaszczyt, jako dla recenzenta, za pamięć i zaufanie. 


2 komentarze:

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)