Jak zapewne zauważyliście mój mocny nagłówek, jesteście ciekawi jaka osobowość aż tak zawróciła mi w głowie, by porównywać ją do Lisbeth Salander, słynnej bohaterki trylogii Stiega Larssona. Otóż znalazła się taka kobietka, która przypadła mi do gustu bardzo i cieszę się niezmiernie, że sam autor napisał do mnie i zaproponował zrecenzowanie tej książki. Bo gdybym nie poznała Rose... Moje zdanie było by takie, że nie ma drugiej tak dobrej jak Lisbeth z najsłynniejszej trylogii kryminalnej chyba na całym świecie. Ale dość tego nudzenia, przejdźmy do rzeczy.
Przemysław Piotrowski - Zielonogórzanin, rocznik ‘82. Były
dziennikarz sportowy, a potem śledczy w „Gazecie Lubuskiej”. Absolwent
Uniwersytetu Zielonogórskiego, studiujący również w Hiszpanii i USA.
Kocha podróże i nowe wyzwania. Pasjonat sportu, podróży, geografii i
historii. Wychowany na Stephenie Kingu, Grahamie Mastertonie, Connie
Igguldenie i Bernardzie Cornwellu. Zadebiutował entuzjastycznie
przyjętym thrillerem Kod Himmlera, następnie wykreował mroczny świat w
ciężkiej gatunkowo Drodze do piekła. Najnowsza powieść – Radykalni.
Terror, pierwsza część cyklu Radykalni – to thriller political fiction,
podejmujący niezwykle trudny i kontrowersyjny temat radykalnego islamu.
Przemysław Piotrowski - Droga do piekła
Były amerykański żołnierz John Pilar zostaje skazany na śmierć za
zamordowanie swojej rodziny w wyjątkowo bestialski sposób. Kat
wstrzykuje mu zabójczą mieszankę, ale to nie koniec jego podróży. Po
drugiej stronie budzi go odrażająca woń siarki…
Jego młodszy brat Lukas, były nowojorski policjant, a dziś zapijaczony detektyw, nie wierzy w jego winę. Odkrywa, że naczelnik więzienia, w którym zginął brat, nie ma krystalicznie czystego sumienia. Razem z młodą dziennikarką Rose Parker rozpoczynają prywatne śledztwo i wpadają na trop mrocznego spisku. Z każdym dniem coraz bardziej zagłębiają się w matni pierwotnego zła, niewyobrażalnego okrucieństwa i zdziczałej przemocy. Czy oczyszczą Johna z zarzutów, czy może dokopią się do prawdy tak przerażającej, że nawet samo piekło wydaje się być jedynie drobną igraszką?
Jego młodszy brat Lukas, były nowojorski policjant, a dziś zapijaczony detektyw, nie wierzy w jego winę. Odkrywa, że naczelnik więzienia, w którym zginął brat, nie ma krystalicznie czystego sumienia. Razem z młodą dziennikarką Rose Parker rozpoczynają prywatne śledztwo i wpadają na trop mrocznego spisku. Z każdym dniem coraz bardziej zagłębiają się w matni pierwotnego zła, niewyobrażalnego okrucieństwa i zdziczałej przemocy. Czy oczyszczą Johna z zarzutów, czy może dokopią się do prawdy tak przerażającej, że nawet samo piekło wydaje się być jedynie drobną igraszką?
Zacznijmy może jak zwykle od okładki, która idealnie odzwierciedla tytuł, jak i to, co jest w środku. Otóż mamy przedstawione łańcuchy, jakąś grotę, tunel... Mi to przypomina coś niebezpiecznego, więc najpewniej może być to owe piekło. Ta droga do piekła. Jednak o co dokładniej chodziło autorowi powieści? Musicie sięgnąć po lekturę by się dowiedzieć, ja Wam tego nie zdradzę, co to, to nie. Posiada skrzydełka, dzięki czemu ma dodatkową ochronę przed zniszczeniem. Na jednym ze skrzydełek znajdują się opinie, a na drugim fragment książki. Czcionka jest dość duża, dzięki czemu szybciej się czyta. Nie zauważyłam żadnych literówek, ani błędów w druku. Jestem zadowolona z wydania tej książki. I nie tylko z jej wydania...
Bo jestem również zachwycona piórem, jakim posługuje się Pan Przemek. Już po pierwszych kilku zdaniach, wpadłam po uszy. Zaczęłam czytać, czytać i czytać. Nie mogłam się oderwać, aż dopiero zrobiłam sobie przerwę prawie w połowie lektury. Autor ma w swoim stylu jakiś niewidzialny magnes, który przyciąga uwagę czytelnika i odseparowuje od rzeczywistości na amen. Stworzył tak ciekawa koncepcję swej powieści, że trudno jest odłożyć ja na bok, ale i jednocześnie chwilami aż strach jest czytać dalej...
Podoba mi się to, że autor lekkim piórem oddaje mnóstwo emocji swoich bohaterów nam, czytelnikom. Nie dość, że z pomocą przyjemnego pióra zapomina się o problemach, tym, co dzieje się wokół, to dodatkowo na naszych policzkach pojawiają się rumieńce...
Tak, rumieńce! Tempo w tej lekturze jest tak szybkie, że chwilami trudno jest nadążyć! Ciągle biegnie się do przodu, odkrywa coraz to więcej zatrważających faktów, informacji, które wbijają nas dosłownie w fotel. Ciekawość powoduje również te wypieki na twarzy, bo zatapiając się w swym własnym siedzisku, opatulając kocem i popijając gorącą herbatkę nie sposób ich nie mieć. Musiałam kilkakrotnie robić sobie kilkusekundowe przerwy na oddech, by móc iść dalej. Bo... bałam się. Bałam się tego, co będzie dalej, ale jednocześnie byłam tak zaintrygowana, że ciekawość zwyciężyła. I to nic, że szczęka dosłownie opadała mi na sam dół, a oczy rozszerzały się najbardziej, jak to możliwe. Nie mogłam uwierzyć w to, co spotkało bohaterów i naprawdę... Panie Przemku, nie wiem, jak Panu po tym wszystkim w nocy nie śnią się horrory. :) Przez tą całą ciekawość, zaznaczyłam tylko jeden cytat. Tak mnie wciągnęło do świata wykreowanego przez autora. Jest to, co być powinno w każdym dobrym thrillerze, ale i książce - emocje. Duży plus, już kolejny. :)
"- Powiem pani, panno Parker - kontynuował coraz bardziej podniecony Rosenheim. -Wszyscy jesteśmy bestiami, każdy z nas ma w sobie ziarno zła, ale nikt nie rodzi się z gruntu dobry."
Postacie to kolejny wielki atut tej powieści. Są one różnorodne, nie papierowe i płaskie. Różnią się nie tylko charakterem, ale sposobem patrzenia na różne sprawy. I oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie zaczęła oczywiście nie od głównego bohatera, tylko od... trzeciego głównego bohatera. Bo stwierdziłam, że zarówno Rose, John jak i Lukas są tymi głównymi postaciami i trzeba coś o nich napisać. A o tej pierwszej kobiecie to już na pewno. Jak przeczytałam kilka pierwszych zdań o niej, poczułam, że moje serducho bije dość nietypowo. Przesłało sygnał do mózgu, że kogoś mi przypomina... Oczywiście, przecież to była Lisbeth Salander z trylogii Larssona! Bardzo mi za nią tęskno, ale nie odważę się na przeczytanie czwartego i piątego tomu. To już inny autor i podejrzewam, że to nie będzie to samo. Ale do rzeczy. Rose, jako dziennikarka, wściubiająca nos w nie swoje sprawy i znacznie różniąca się od Panny Salander przypadła mi do gustu. Może jej zachowanie i sposób zdobycia informacji nie był rewelacyjny czy tam genialny, bo sama bym tak nie postępowała, ale mimo to ją lubiłam. Zaakceptowałam jej styl bycia i wiecie co? Chciałabym ją mieć za przyjaciółkę.
Z kolei John... Nie zazdroszczę mu. Musze przyznać, że jego wytrwałość, odwaga i upór jest naprawdę zadziwiający. Nie chciałabym znaleźć się w jego sytuacji i nikomu tego nie życzę. Jednak nie mogę wyjść z podziwu, że on to wszystko przeżył, że walczył... I tutaj już kolejny plus dla autora za stworzenie tak prawdziwej postaci, z silnym charakterem.
Dodatkowo Lukas - kolejny bohater znacząco różniący się od Rose i Johna, a mimo wszystko ze wszystkimi wadami został przeze mnie zaakceptowany. Mimo, iż chwilami miałam ochotę udusć go gołymi rękami za to, co zrobił.
Uh, trochę się rozpisałam o tej mojej trójce ulubieńców. A więc reasumując - postacie są tutaj ogromnym plusem. Polubiłam ich i zaakceptowałam takich, jakimi byli. Z wadami, które czasami aż raziły, ale co tam, byli świetni i mnie oczarowali - nie miałam wyjścia! :D
Thriller? Jak najbardziej. Dla mnie to niemal horror. Dla ludzi o mocnych nerwach, naprawdę. Bo ja teraz to się boje zasypiać, naprawdę. To, co przeczytałam było dla mnie tak niewyobrażalne, że teraz, jak sobie przypomnę, to aż mam ciarki. Ciesze się, że Pan Przemysław stworzył tak genialną historię, która nie dość, że utkwiła mi w głowie, to dodatkowo sprawił, że trafiła ona na listę jednych z najlepszych przeczytanych w tym roku. Nie da się przejść obok niej obojętnie. Czy kiedykolwiek przeczytam ją raz jeszcze? Nie mam pojęcia, jednak ciesze się, że zasila moją biblioteczkę. Jest tego warta, by dumnie świecić swym tytułem.
Zastanawiam się, co jeszcze bym mogła o niej napisać. Bo niestety lub stety żadnych minusów nie znalazłam... Ah tak!
Zakończenie to jeden wielki harmider! Nie spodziewałam się takiego zakończenia, które de facto można było przewidzieć, ale gdzie tam! Czytelnik jest tak zaaferowany akcją, że pomija szczegóły i szczególiki...
Reasumując jest to thriller (jak dla mnie horror), dla ludzi TYLKO o mocnych nerwach. Nie podatnych na to, co przeczytacie, że się Wam później śni... Nie chciałabym być wtedy w Waszej skórze. Budzi wiele emocji w czytelniku, a już na pewno wszystko to, co czują postacie - czujemy i my. Jestem zadowolona z kreacji bohaterów, a w szczególności z Rose, którą polubiłam najbardziej. Oczywiście Lukas i John tez byli w porządku, ale to nie to samo. :D
Polecam fanatykom thrillerów, kryminałów, horrorów. Odnajdziecie się tutaj na pewno! I raczej na pewno się Wam spodoba. Ja nie dostrzegłam żadnych minusów, a same plusy. Nie spodziewałam się tak genialnej powieści, tym bardziej, że to pierwsze spotkanie z autorem.
ZDECYDOWANIE POLECAM, BO WARTO!
A jest tu ktoś, kto czytał tę powieść? Co o niej sądzicie? A może macie na nią ochotę? Piszcie śmiało, czekam na Wasze zdanie w sprawie tej książki i innych pana Przemka. Przede mną jeszcze Radykalni. Aż strach się bać! :)
Strona autora KLIK
Brzmi zachęcająco, więc pewnie się skuszę ;D
OdpowiedzUsuńSuper. :*
UsuńMam w planach ten tytuł, ale najpierw muszę ogarnąć inne zobowiązania czytelnicze.
OdpowiedzUsuńRozumiem. Są książki ważne i ważniejsze. ;)
UsuńKsiążka zdecydowanie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńSzkoda, ale jestem w stanie to zrozumieć. ;)
UsuńNie słyszałem o tej książce, ale zacheciłas mnie do lektury.:)
OdpowiedzUsuńkocieczytanie.blogspot.com
Cieszę się bardzo! :)
Usuń