Dzień dobry!
Przygotowałam dzisiaj dla Was krótka recenzję książki, której autorki dorobek zdążyłam nieco poznać. Akurat tę książkę upolowałam w wymianie książkowej, zorganizowanej przez jedną z dziewczyn na Instagramie. Nie czekając zbyt długo, zabrałam się za nią.
Monika Gajos - Mieszka w Jędrzejowie, w województwie świętokrzyskim. Miłośniczka literatury i fotografii, co łączy w życiu codziennym i zawodowym. Goni za artyzmem w każdej postaci. Najważniejszą wartością dla niej jest rodzina. Osoba bardzo spokojna, ale konsekwentna, ambitna i kreatywna. Gorąco wierzy w siłę prawdziwych uczuć jak na typową, numerologiczną szóstkę przystało. Wierzy, że marzenia się spełniają, o ile walczy się o nie wystarczająco mocno i wytrwale.
Monika Gajos - Pragnienie zemsty
Samuel Ward zdecydowanie nie jest mężczyzną, którego
chciałoby się spotkać w ciemnej uliczce. To diler i morderca, a całe jego życie
kręci się wokół jednego pragnienia – dokonania zemsty za śmierć kogoś, kto
bardzo wiele dla niego znaczył.
Kiedy Skyler Ayres poznaje Samuela, nie wie, z jak
niebezpiecznym typem ma do czynienia. Kimś, kto lubi bawić się emocjami i
patrzeć na strach pojawiający się na twarzach innych ludzi. A strach Skyler
niezmiernie mu się spodobał.
Samuel ostrzega Skyler przed sobą. Daje jej szansę. Jednak
jest już za późno. Jego mrok ją zafascynował. Tymczasem dziewczynie ktoś
zaczyna grozić, sugerując, że ma informacje na temat jej przeszłości i je
ujawni. Po czyjej stronie stanie Samuel? Czy okaże się diabłem, za jakiego
Skyler go miała, czy jej wybawcą? A może pragnienie zemsty tak go zaślepi, że
nic więcej nie będzie się dla niego liczyć?
Okładka niewiele przedstawia. Widzimy część mężczyzny, jego klatkę piersiową i trochę twarzy. Kolorystycznie jest mrocznie, gdyż dominuje czerń, szarość, biel z dodatkiem zieleni. Jest matowa w dotyku. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytacie słów o autorce, a na drugim ujrzycie patronów medialnych. Ma kremowe strony, czcionkę wystarczającą dla oka, odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Literówek brak. Podzielona na rozdziały, z czego mamy dwóch narratorów.
Moje trzecie spotkanie z piórem autorki, czyli jestem na bieżąco z wydawanymi przez nią powieściami. Wiedziałam, czego mogę się po niej spodziewać, dlatego też chętniej sięgnęłam po lekturę. Bardzo mi się poprzednie historie podobały, więc czy i tym razem mogło być źle? Nie wiem dlaczego, ale odnoszę wrażenie, że ta jest z nich wszystkich najkrótsza. I zdecydowanie uważam, że jest gatunkowo mocniejsza, więcej tutaj przekleństw, które wiem, że mogą niektórym z Was przeszkadzać. Mamy sceny +18, ale nie ma ich jakoś bardzo dużo, więc powinniście to zdzierżyć i nie są one obleśne, a dość dobrze napisane.
Książkę czyta się dosyć szybko i lekko, aczkolwiek nie do końca przyjemnie, bo niewiele jest tu przyjemnych scen. Początkowo miałam trudność by wejść do świata bohaterów, wydawał mi się nieco... zamknięty. Nie przeznaczony dla mnie. Trudne środowisko, ciężka codzienność - może dlatego. Jednak po kilkunastu stronach już było w porządku. Dzięki narracji Samuela i Skylar jest nam lepiej wejrzeć w ich myśli i dusze.
Są to bohaterowie z krwi i kości, których śmiało spotkamy w naszym codziennym życiu. Nie brakuje im niczego, każdy z nich jest inny, różni się charakterem, sposobem bycia.
Skylar to dziewczyna, której ne do końca potrafiłam zrozumieć. Jej zachowanie często było niezdecydowane, lekkomyślne, przez co nieco mnie drażniła. Nie zapałałam do niej jakąś wielką sympatią, ale też nie było tak, że jej nie cierpiałam. Była to mocno neutralna osoba jak dla mnie.
Samuel z kolei, niejednokrotnie powodował, że włosy dęba stawały. Jego czyny, słowa, nie zawsze, a nawet inaczej, często były rażące i przykre, przez co miałam ochotę go rozszarpać. Niemniej jednak wydaje mi się, że lubiłam go bardziej niż Sky. U niego widać było bardziej przemianę, jakąkolwiek. Mimo tego, co przeżył, co musiał znosić i jak musiał żyć... Jakoś tak bardziej mi przypadł do gustu.
Może nie czułam mnóstwa emocji czytając te książkę... To jednak akcja była dosyć energiczna i dzięki temu nie nudziło mi się podczas poznawania kolejnych rozdziałów. Pomysł na fabułę był całkiem niezły. Jednak uważam, że poprzednie tytuły od autorki były lepsze niż ta. Bardziej w moim guście. Wiele w niej jest ciemnych stron życia, szarości, nie mamy tutaj koloryzowania świata, chociaż byśmy chcieli. Widzimy ubóstwo, smutek, a nawet cierpienie i patologię. Jednak musimy zdawać sobie sprawę, że świat nie jest kolorowy i usłany różami, a takie rzeczy, jakie mają miejsce w opisywanej książce, często maja miejsce, za tą uliczką, przez którą my nie chcemy przechodzić, ani omijać. Dlatego za to należy się autorce duży plus, za ukazanie tej brzydszej, trudniejszej, niektórzy powiedzą, gorszej, strony naszego życia.
Reasumując uważam, że była to niezła książka, jednak nie najlepsza od Moniki Gajos. Serdecznie Was zachęcam do zapoznania się z "Książę musi odejść" czy też "Prędkość oddechu". Jednak nie żałuję, że ją przeczytałam i ciesze się, że może dołączyć do mojej biblioteczki. Trzymam mocno kciuki za kolejne powieści pisarki, na pewno je przeczytam! Czy polecam? Tak, jeśli lubicie romanse, powieści obyczajowe z nutką erotyki, mroku. :)
Znacie książki autorki? Lubicie je? A może macie w planach je dopiero poznać?
Zupełnie nie kojarzę tej autorki. Jednak z tego co wyczytałam w Twojej notce jej książki raczej nie są w moim guście literackim.
OdpowiedzUsuń