sobota, 29 czerwca 2024

Magdalena Witkiewicz - Czereśnie zawsze muszą być dwie

 Dzień dobry! 

Przygotowałam dla Was recenzję książki, która czekała na mojej półce do przeczytania od... 2017 roku! Podpisana na Targach Książki w Krakowie. W końcu nadszedł moment jej poznania i wiecie, w ogóle nie żałuję. Bo takich historii jak ta... Jest niewiele. A dlaczego się o niej nie zapomina? Przeczytacie poniżej. 

Magdalena Witkiewicz - zadebiutowała kilka lat temu powieścią Milaczek, następnie ukazały się Panny roztropne, Opowieść niewiernej, Lilka i spółka (książka dla dzieci), Ballada o ciotce Matyldzie, Szkoła żon, Pensjonat marzeń, i Szczęście pachnące wanilią oraz wiele innych. 

Magdalena Witkiewicz - Czereśnie zawsze muszą być dwie 


Drzewo czereśni potrzebuje innego drzewa, aby rosnąć i dawać owoce.
Tak jak człowiek, gdy kocha – rozkwita.
Zosia Krasnopolska otrzymuje w spadku od pani Stefanii zrujnowaną willę w Rudzie Pabianickiej. Rudera okazuje się domem z duszą uwięzioną w dalekiej przeszłości. Stary dom otoczony sadem – niegdyś bardzo piękny – kryje sekrety swoich mieszkańców. Zosia powoli zgłębia jego tajemnice. Kiedy na jej drodze pojawi się Szymon, odkryje najważniejszy sekret: dowie się, czym są prawdziwa przyjaźń oraz miłość. Zrozumie, że tak jak drzewa czereśni muszą rosnąć obok siebie, by wydać owoce, tak ludzie muszą się kochać, by ich wspólna droga przez życie miała sens.
Powieść o przeszłości zaklętej w każdym dniu i o darach, które otrzymujemy od losu, jeśli patrzymy także sercem…

W momencie pisania recenzji, mam przed sobą stare wydanie, gdyż pojawiło się wznowienie z nową szatą graficzną. Ja mam przed sobą śliczną, pełną kwitnących drzew czereśni, z ławeczką na samym środku, która ma znaczenie w historii.  W dotyku jest satynowa, z wytłuszczeniami. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytacie fragment książki, a na drugim kilka zdań o samej autorce.
Stronice są kremowe, czcionka wystarczająca dla naszego oka, odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Literówek brak. Podzielona została na rozdziały i części. 

Fajnie było po czasie powrócić do pióra autorki, bo dosyć dawno nie czytałam czegoś od p.Magdy. Lubię zaczytywać się w jej pozycjach, gdyż zawsze jestem zadowolona i to w różnym stopniu. Od zwykłego zadowolenia, po zauroczenie czy wzruszenie. Tym razem czytało się dosyć szybko, lekko i przyjemnie, aczkolwiek nie wszystko, co miało tutaj miejsce było przyjemne, niestety... Niemal od razu wpadłam do wykreowanego świata i nie chciałam z niego wychodzić. Obserwowałam koleje losy bohaterów, momentami z wypiekami na twarzy i mocno bijącym sercem przewracałam stronę za stroną, chcąc dowiedzieć się, co się dalej wydarzy...
Jest to historia, która zapada w pamięć i nie jest to tylko zasługa świetnego pióra, jakim posługuje się autorka, ale i kilkoma innymi czynnikami. Pomysł na fabułę to strzał w dziesiątkę, aczkolwiek uważam, że Witkiewicz wykonała kawał dobrej roboty. Książka ma praktycznie pięćset stron, które czyta się z zapartym tchem... Niczego jej nie brakuje, wszystko zostało dopracowane i doprowadzone do samego końca. 

Bohaterów mamy tutaj sporo, aczkolwiek Zosia jest tu główną postacią. Książka chwilami odnosimy wrażenie, że toczy się dwutorowo, to, co jest teraz i co było kiedyś... Niemniej jednak to dziewczyna z początku naiwna... Potrzebująca obecnych rodziców, a nie tylko słuchać ich wymagań... Już na wstępie poczułam do niej sympatię, aczkolwiek momentami zapalała mi się lampka ostrzegawcza, a jej nie i to ją zgubiło. Niemniej jednak bohaterowie nie mogą być idealni, byśmy mogli nieco ponarzekać czy bardziej się z nimi utożsamić. Później jednak trzymałam kciuki za nią mocno, by dowiedziała się wszystkiego o tym domu... Powiem Wam, że jak chodziła do sąsiada na rozmowy, to i ja byłam nimi podekscytowana i to one również pochłonęły mnie niesamowicie. Taki dar do pisania barwnym piórem, gdzie pozycja robi się nieodkładana, ma niewiele pisarzy...
Poznajemy Marka, który od samego początku nie przypadł mi do gustu, po prostu tak jakoś poczułam i nie polubiłam go ani trochę. Jest i Szymon, który zyskał moją sympatię, ale byłam ciekawa, co on takiego przeżył... Co go zmieniło?
I bohaterowie można powiedzieć z przeszłości, którzy żyją, ale poznajemy ich losy między innymi też z opowieści i tutaj oni również wzbudzali wiele emocji. Jednych polubiłam, drugich znienawidziłam.
Trzeba przyznać, że są dopracowani, różnią się od siebie, zyskują bądź nie naszą sympatię. Są z krwi i kości, nie różnią się niczym od nas i to kolejny punkt dla książki, który sprawia, że polubiłam ją tak bardzo i że utkwiła w mojej głowie... 

Kolejnym ważnym aspektem są emocje. Może nie są one zwalające z nóg, ale jednak są. Z pomocą bohaterów czy wydarzeń, doświadczamy smutku, szczęścia, trwogi, radości... Chwil miłości, przyjaźni, zawodu, żałoby czy żalu. To, co czują bohaterowie czułam i ja, dlatego też tak bardzo przeżyłam tę powieść. Ciężko było się od niej oderwać chociażby na chwilę...
Ważne jest również to, że nie jest to taka zwykła lektura. Przeplata się z historią, ma wiele wątków, gdzie każdy z nich doprowadzony jest do końca. Ma wartości, które dostajemy nie raz prosto z mostu, a raz musimy sami się domyśleć, przeczytać i zrozumieć je między wersami.
Za to też lubię pióro Witkiewicz - bo są prawdziwe, nie przerysowane. Nie znajdziemy tutaj koloryzowanej rzeczywistości, a świat taki, jaki jest.
Akcja ma odpowiednie tempo, które raz jest szybsze, a raz wolniejsze. Autorka dobrze wie, kiedy przewrócić świat bohaterów do góry nogami tym samym sprawiając, że i my tracimy grunt pod nogami. Niejednokrotnie zdarzyły się rzeczy, których w ogóle byśmy się nie spodziewali... A jednak. 

Reasumując uważam, że książka jest naprawdę ŚWIETNA! Ma wartości, przesłanie, które możemy na spokojnie przemyśleć. Mamy emocje, możemy poczuć je razem z bohaterami. Jest ciężko się oderwać, jak już zaczniemy czytać, niezwykle wciąga od pierwszych stron. Ja się czułam jak zaczarowana i bardzo chciałam, żeby to wszystko miała swój dobry koniec, nawet niekoniecznie szczęśliwy, ale po prostu dobry. Jest to jedna z powieści obyczajowych, które zdecydowanie warto przeczytać. Polecam Wam z całego serca, nie zawiedziecie się! Tym bardziej, jeśli lubicie powieści Magdaleny Witkiewicz, a jeszcze nie znacie tego tytułu, koniecznie sięgnijcie!

1 komentarz:

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)