poniedziałek, 25 marca 2019

Weronika Tomala - Płynąc ku przeznaczeniu

Dzień dobry! 
Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją książki, na którą długo polowałam. W sumie już od momentu, gdy dowiedziałam się o wydaniu dzisiaj recenzowanej lektury, zapragnęłam ją przeczytać. Jeszcze wtedy nawet nie myślałam o sobie, jako debiutującej pisarce, a jednocześnie blogerce - jaką jest Weronika. Cieszę się, że w końcu zabrałam się za lekturę i to wcale nie byle jaką. :) Ale o tym, co wyniosłam z książki i jakie są moje wrażenia - już za moment. 

Weronika Tomala - Początkująca pisarka, zapalona blogerka - https://ktoczytaksiazki-zyjepodwojnie.blogspot.com/ . Z wykształcenia nauczycielka angielskiego, na co dzień żona i mama. 
Weronika Tomala - Płynąc ku przeznaczeniu 
Tam, gdzie znikają maski, triumfuje prawda.
A prawda może zrodzić miłość.
I może też zabić…
Skromna studentka, Dominika, wyjeżdża na pierwsze, zagraniczne wakacje. Hiszpania do której jedzie z serdecznymi przyjaciółkami, zmieni jej życie na zawsze.To właśnie tam poznaje pracującego w hotelu, polskiego ratownika.
Dawid przyjechał do Calelli w celach zarobkowych. Nie pierwszy już i nie ostatni raz. Oczekujący od losu spontanicznych przygód nie planuje miłości, bo wiedziony doświadczeniem boi się kochać. Pewny siebie, opryskliwy, egoistyczny. Czy to tylko pozory?
Powieść o miłości, przyjaźni i przeznaczeniu.
O tym, że największe mroki kryją się tam, gdzie nikt ich nie szuka.  

Patrząc na okładkę odniosłam wrażenie, że lektura będzie niesamowicie lekka, utrzymana w wakacyjnym klimacie. W połowie widzimy trzymające się dłonie, okulary przeciwsłoneczne, a na dole morze, zachodzące słońce... Aż poczułam zeszłoroczne i jeszcze wcześniejsze wakacje. Aż sama powróciłam do wspomnień i bardzo, ale to bardzo, zapragnęłam wakacji. :( Chyba każdy tak ma, gdy patrzy na coś całkiem miłego? 
W każdym razie okładka mi się podoba, szkoda, że nie ma skrzydełek, co byłoby dodatkową ochroną przed uszkodzeniami mechanicznymi. 
Strony są kremowe, a czcionka duża dzięki czemu czyta się szybko i bez problemów z mrużeniem oczu. Odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. 
Trafiło się kilka literówek, ale starałam się nie zwracać na nie szczególnej uwagi czyt. nie były tak rażące. 

Przechodząc do pióra Weroniki, muszę przyznać już na wstępie, że czytało się niebywale lekko i przyjemnie. Posługuje się tak przyjemnym i dostępnym dla wszystkich piórem, że aż grzechem jest, nie otworzyć tej książki i nie przeczytać tej historii. Już po kilkudziesięciu stronach dojrzałam potencjał tej lektury. Widać, że autorka chciała dać z siebie wszystko w tej powieści, chciała, by miała ona sens i duże grono czytelników. I mam nadzieję, że ma i mieć będzie, bo i ja jestem pod urokiem pisarki. Uważam, że tak udanych debiutów nie jest wiele. Tutaj mamy wiele aspektów jak najbardziej na plus dla całości, a jedyne czego mi brakuje, to jakichś głębszych rozmyślań, wartości, dróg, którymi moglibyśmy się w życiu kierować. Jednak mamy tutaj coś, co wiecie, że również cenię ogromnie. 

EMOCJE. Uwierzcie mi, nie spodziewałam się aż tak wielu, różnorakich emocji. Naprawdę! Nie, żebym nie wierzyła w talent autorki, ale nie szykowałam się na coś takiego. Nie często autorom zdarza się trafić do mojego serca, a Weronice udało się to za pierwszym razem. Każde uczucie bohaterów odczuwałam ja i to jest najpiękniejsze, co pisarz może podarować swoim czytelnikom. Dlatego już teraz wiem, że bacznie będę obserwować koleje autorki i z pewnością będę czytać następne, wydane przez nią powieści. Chwilami musiałam sobie zrobić przerwę od nadmiaru emocji, bo już nie mogłam dosłownie wytrzymać. Tak niektóre sytuacje były przeładowane uczuciami. Ale oczywiście, to nigdy na minus, a zawsze na plus. :) 

W tej książce jest sporo bohaterów, a każdy z nich jest dopracowany, dzięki czemu czyta się ich losy całkiem dobrze. Oczywiście jak w każdej książce są dobre i złe postacie. Kogo polubiłam? Na pewno nie głównej bohaterki, która irytowała mnie jak mało kto. Poniekąd w pewnych sytuacjach ją rozumiałam, ale kurde, momentami to miałam ochotę ją zamordować, bo to, co robiła nie miało sensu i w ogóle było nieodpowiedzialne. Oczywiście Dawid, jako opalone ciacho, które każdy z hiszpańskich kobiet i polskich na wczasach w Hiszpanii również - chciałaby go mieć, jak zwykle jest niedostępny. Ten schemat jest znany wszystkim naokoło, ale grunt, że to, co na niego wpłynęło ma tu wielkie znaczenie i tak odrobinę go polubiłam. 
Dominika i jej dwie przyjaciółki to młode, pragnące wypoczynku dziewczyny, które chcą wykorzystać w pełni czas, jaki spędzają na wczasach. Dominika niestety nie często ma kolorowo, a dalsze koleje losy tylko nas zadziwią i wbiją w fotel, bo przecież nie tego się nie spodziewaliśmy... 
Są to postacie z krwi i kości, więc takie, jakimi jesteśmy my - żywi ludzie, jako marionetki w rękach losu i życia. 

Książka ma swoje tempo, które chwilami przyśpiesza, bywa i tak, że płynie powoli... Jednak to jest dobry zabieg. Dzięki temu czytelnik nie nudzi się i wręcz przeciwnie, z wielkim zainteresowaniem czyta każdą następną stronę, kolejną, aż... doczytuje do końca. Nie spodziewajcie się tutaj przewidywalnej fabuły, bo jej nie dostaniecie. Pisarka wciąż i wciąż zaskakuje, a ty, jako czytelnik zostajesz zszokowany z otwartą buzią. 

Reasumując uważam, że talent, jaki ma Weronika, trzeba nadal rozwijać. Jestem pewna, że ma grono swoich stałych czytelników, którzy wręcz uwielbiają ją za debiut, który wyszedł jej znakomicie. Sama ja nie spodziewałam się aż tak dobrej historii i nie ma co ukrywać, wykonała kawał dobrej roboty, której nie raz nie potrafi doświadczony autor... Naprawdę. :) Ja jestem w pełni usatysfakcjonowania i ogromnie się ciesze, że mogłam poznać te historię nawet z tak ogromnym opóźnieniem. :) 
A Wam polecam tę historię z całego serca. Jest tu przyjaźń, miłość, zauroczenie - samo życie. Więc czego chcieć więcej? I ten wakacyjny klimat... ah... :) 

Skusicie się? A może już ją przeczytaliście? Dajcie znać w komentarzu, czekam! :) 

P.S Książkę można kupić klikając <TUTAJ>

Za egzemplarz dziękuję księgarni 

https://www.gandalf.com.pl/

18 komentarzy:

  1. Świetna powieść. I mam nadzieję, że Weronika wyda niebawem coś nowego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam, że w tym roku ma pojawić się jej druga powieść. Już nie mogę się doczekać. :)

      Usuń
  2. Na mnie niestety ten debiut nie wywarł pozytywnego wrażenia, ale cieszę się, że Tobie tak bardzo podobała się ta historia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo miło wspominam tę książkę. 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo bardzo bardzo dziękuję za tak ciepłą recenzję :) Naprawdę jestem bardzo szczęśliwa i zmotywowana czytając takie słowa. Moja druga książka będzie we wrześniu. Cały czas próbuję udoskonalać swój warsztat. Mam nadzieję, że nie zawiodę :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię dawać szansę debiutom. Dobrze słyszeć, że pomimo wielu bohaterów, są oni doprowadzani, bo czasami doświadczeni pisarze zapominają o bohaterach pobocznych.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety tak czasem bywa. Ale tutaj wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Polecam ci mocno, bo to jeden z tych wartościowych debiutów. ;)

      Usuń
  6. "Płynąc ku przeznaczeniu" to świetny debiut, który czyta się z największą przyjemnością. Podczas lektury towarzyszy mnóstwo emocji, które mogą zmieniać się niemal ze strony na stronę. Polecamy wraz z Tobą! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. jestem ciekawa tej książki i chętnie przeczytam ;) wierzę w przeznaczenie, od kiedy po 18 latach odnalazłam, zupełnie przypadkiem, mojego wielbiciela z podstawówki i ...się zakochałam! :D nigdy nie sądziłam, że takie historie zdarzają się w prawdziwym życiu! myślałam, że to zarezerwowane dla komedii romantycznych!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurczę! To na pewno musiało wydawać się dziwne, ale i cudowne w jednym. Życzę zatem wiele szczęścia i tak, przeznaczenie gdzieś się czai, zawsze. ;)

      Usuń
  8. Mam w planach tę książkę:) Weronika ma super bloga, dlatego obstawiam, że jej powieść też jest świetna1

    OdpowiedzUsuń
  9. Skoro są emocje, to już mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)