do napisania tego posta skłoniła mnie przelotna myśl. Złapała mnie w trakcie pisania komentarza na jednym z obserwowanych blogów. W tej jednej chwili, ułamku sekundy doszłam do wniosku, że następny post z serii Porozmawiajmy o..., powinien być o wadze słów, które często wypowiadamy. O słowach rzucanych na wiatr, o kłamstwach, o nieprawdziwych związkach nie tylko damsko-męskich. Chciałabym też odczytać Wasze zdanie na ten temat. Temat, który rozpocznę jest dość obszerny i wiem, że nie zamknie się w tym, co wyleję z siebie tutaj. Może na chwilę poczuję ulgę, ale na jak długo?
Słowa rzucane na wiatr - z tym spotykamy się niemal każdego dnia. Słowa wypowiedziane w pośpiechu przez mówcę, wypowiedziane przez różne czynniki, dla odbiorcy mogą mieć dużo inne znaczenie. Czekają na wykonanie tego, co powiedziała druga osoba. Jednak nie może się doczekać, a to boli. Nie każdy przywiązuje wagę do słów niektórych ludzi, bo wiedzą, jacy są. Że nie robią tego, co mówią, co obiecują. Jedni są naiwni i czekają długie lata, a co po niektórych spływa to jak po kaczce.
Niezbyt często w ostatnim czasie jak udało mi się zauważyć - ludzie łapią kogoś za słowa. Coraz rzadziej słyszę "trzymam cię za słowo", a gdy ja używam tego zwrotu czuję się jak odludek, bo reszta patrzy na mnie podejrzanie. Czy to ja się zmieniłam i nie nadążam za światem, czy po prostu ludzie stali się inni, poniekąd gorsi? A może to w ogóle nie ma znaczenia?
Tak, jestem osobą wrażliwą, jak zapewne zdążyliście zauważyć. Słowa mają dla mnie ogromną moc. Słowa czasami znaczą więcej niż czyny i gesty, których nigdy nie dostaniemy od drugiego człowieka. Zwykłe wyrazy, które dla kogoś mogą stać się takimi, które niemal jak sztylet wbijają się w pokiereszowane serce, duszę. Słowa mają taka moc, że potrafią zniszczyć człowieka. Nawet takiego, który jest odporny na ból.
Wspomniałam również o relacjach, nie tylko damsko-męskich - których również jest dużo. Głównie chodzi mi o przyjaźń i nie ważne, czy jest ona między tą samą płcią, czy przeciwną.
Teraz, w XXI wieku ciężko jest znaleźć osobę, której będzie się w stanie powierzyć swoje sekrety, tajemnice o których nikt prócz ciebie nie ma pojęcia. Sama po sobie wiem, że przyjaźń - jako tako ma różne etapy, różnie jest rozumowana. Żyję na tym świecie 20 lat i wiem, że ludzie potrafią okazać się nikim - nawet jeśli kiedyś uważaliśmy co innego. Mój post nie ma na celu obrazić nikogo - to tylko moje luźne przemyślenia.
W tym komentarzu pisanym na blogu jednej z dziewczyn, uświadomiłam sobie, że to, co kiedyś mogłam uznawać za przyjaźń, niemal rodzeństwo było tylko chwilą. Okresem wyznaczającym rok, półtorej. Teraz zostało... właśnie. Co zostało po przyjaźni, w której mogłoby się w ogień skoczyć za osobę, którą się kochało jak siostrę? Czy to w ogóle była przyjaźń, czy fascynacja osobowością, która miała z Tobą wspólny język, pasje, spostrzeżenia na świat? No i tutaj zaczyna się robić problem. Będąc w tamtym czasie, w tamtej chwili człowiek uważał, że była to przyjaźń prawdziwa, na całe życie, jedyna taka. Jak papużki nierozłączki. Tylko nikt nie przewidział, że to może się skończyć odcięciem drugiej osoby. Jestem osobą wrażliwą, sentymentalną i z reguły zawsze daje drugą szansę osobie, która mnie zraniła. Jednak ile może być szans? Ile można znieść by ratować coś, czego nie chce druga osoba?
Ludzie się wycwanili i nie są tacy jak kiedyś. Potrafią pokazać się z najlepszej strony po to,by zaimponować i wykorzystać daną osobę. By poudawać, jakim się to jest biednym, zmarnowanym przez życie. Że jest się samotnym, przez nikogo nie rozumiejącym odludkiem. A naiwni w to wierzą...
Przez ten czas, jaki żyję poznałam wielu ludzi. Wspaniałych, tych mniej przyjemnych... Ale wiecie co? Mam osoby, które zliczę na palcach jednej dłoni i oni mi wystarczą. Są to osoby, które wiedzą o mnie dość sporo. Znają moje sekrety, problemy... Są przy mnie gdy tego potrzebuję i nigdy nie odmówią mi pomocy - tego jestem pewna.
Przyjaźń rozumiana przeze mnie, to relacja między dwojgiem ludzi, niezależnie od płci, wieku. To pewnego rodzaju odpowiedzialność za tę drugą osobę. To świadomość, że gdy ta druga osoba będzie w tarapatach, ty zrobisz wszystko, co w Twojej mocy by uratować tamtą osobę. Jeżeli ona cierpi, Ty również. Jeżeli ona się cieszy to i Ty świętujesz wraz z nią, a nie jesteś zazdrosny. Jesteś zawsze na wyciągnięcie ręki, nawet w nocy czy nad ranem. Liczy się obecność, czasami słowa w przyjaźni są niepotrzebne.
A Wy jak spostrzegacie przyjaźń? Zastanówcie się, czy macie taką osobę w swoim życiu, której nie będziecie się wstydzić powiedzieć czegoś niezbyt odpowiedniego? Coś, co Was zawstydza, trapi - czy powierzycie to tej drugiej osobie? Czy mieliście w życiu kogoś takiego, kogo kochaliście mocno, traktowaliście niemal jak członka rodziny - ale to prysło? Uciekło? Skończyło się?
Co myślicie na temat słów? Prostych zwrotów, wyrazów... Czym są dla Ciebie, Drogi Czytelniku?
Muszę Wam już tutaj podziękować... W mniejszym lub większym stopniu, ale jednak. Jesteście ze mną wtedy, kiedy Was potrzebuje, wtedy kiedy chcę się dzielić z Wami swoją radością, swoim smutkiem. Potraficie mnie wysłuchać, a nawet doradzić i poprawić humor. Jestem przekonana, że ten post z niżej wymienionych przeczyta tylko jedna osoba, ale to nie jest na pokaz. To jest z potrzeby serca. Dziękuję raz jeszcze za to, że po prostu jesteście. Bez Was - zginęłabym. Paweł, Adriana, Kamil i Agnieszka.
Wspomniałam również o relacjach, nie tylko damsko-męskich - których również jest dużo. Głównie chodzi mi o przyjaźń i nie ważne, czy jest ona między tą samą płcią, czy przeciwną.
Teraz, w XXI wieku ciężko jest znaleźć osobę, której będzie się w stanie powierzyć swoje sekrety, tajemnice o których nikt prócz ciebie nie ma pojęcia. Sama po sobie wiem, że przyjaźń - jako tako ma różne etapy, różnie jest rozumowana. Żyję na tym świecie 20 lat i wiem, że ludzie potrafią okazać się nikim - nawet jeśli kiedyś uważaliśmy co innego. Mój post nie ma na celu obrazić nikogo - to tylko moje luźne przemyślenia.
W tym komentarzu pisanym na blogu jednej z dziewczyn, uświadomiłam sobie, że to, co kiedyś mogłam uznawać za przyjaźń, niemal rodzeństwo było tylko chwilą. Okresem wyznaczającym rok, półtorej. Teraz zostało... właśnie. Co zostało po przyjaźni, w której mogłoby się w ogień skoczyć za osobę, którą się kochało jak siostrę? Czy to w ogóle była przyjaźń, czy fascynacja osobowością, która miała z Tobą wspólny język, pasje, spostrzeżenia na świat? No i tutaj zaczyna się robić problem. Będąc w tamtym czasie, w tamtej chwili człowiek uważał, że była to przyjaźń prawdziwa, na całe życie, jedyna taka. Jak papużki nierozłączki. Tylko nikt nie przewidział, że to może się skończyć odcięciem drugiej osoby. Jestem osobą wrażliwą, sentymentalną i z reguły zawsze daje drugą szansę osobie, która mnie zraniła. Jednak ile może być szans? Ile można znieść by ratować coś, czego nie chce druga osoba?
Ludzie się wycwanili i nie są tacy jak kiedyś. Potrafią pokazać się z najlepszej strony po to,by zaimponować i wykorzystać daną osobę. By poudawać, jakim się to jest biednym, zmarnowanym przez życie. Że jest się samotnym, przez nikogo nie rozumiejącym odludkiem. A naiwni w to wierzą...
Przez ten czas, jaki żyję poznałam wielu ludzi. Wspaniałych, tych mniej przyjemnych... Ale wiecie co? Mam osoby, które zliczę na palcach jednej dłoni i oni mi wystarczą. Są to osoby, które wiedzą o mnie dość sporo. Znają moje sekrety, problemy... Są przy mnie gdy tego potrzebuję i nigdy nie odmówią mi pomocy - tego jestem pewna.
Przyjaźń rozumiana przeze mnie, to relacja między dwojgiem ludzi, niezależnie od płci, wieku. To pewnego rodzaju odpowiedzialność za tę drugą osobę. To świadomość, że gdy ta druga osoba będzie w tarapatach, ty zrobisz wszystko, co w Twojej mocy by uratować tamtą osobę. Jeżeli ona cierpi, Ty również. Jeżeli ona się cieszy to i Ty świętujesz wraz z nią, a nie jesteś zazdrosny. Jesteś zawsze na wyciągnięcie ręki, nawet w nocy czy nad ranem. Liczy się obecność, czasami słowa w przyjaźni są niepotrzebne.
A Wy jak spostrzegacie przyjaźń? Zastanówcie się, czy macie taką osobę w swoim życiu, której nie będziecie się wstydzić powiedzieć czegoś niezbyt odpowiedniego? Coś, co Was zawstydza, trapi - czy powierzycie to tej drugiej osobie? Czy mieliście w życiu kogoś takiego, kogo kochaliście mocno, traktowaliście niemal jak członka rodziny - ale to prysło? Uciekło? Skończyło się?
Co myślicie na temat słów? Prostych zwrotów, wyrazów... Czym są dla Ciebie, Drogi Czytelniku?
Muszę Wam już tutaj podziękować... W mniejszym lub większym stopniu, ale jednak. Jesteście ze mną wtedy, kiedy Was potrzebuje, wtedy kiedy chcę się dzielić z Wami swoją radością, swoim smutkiem. Potraficie mnie wysłuchać, a nawet doradzić i poprawić humor. Jestem przekonana, że ten post z niżej wymienionych przeczyta tylko jedna osoba, ale to nie jest na pokaz. To jest z potrzeby serca. Dziękuję raz jeszcze za to, że po prostu jesteście. Bez Was - zginęłabym. Paweł, Adriana, Kamil i Agnieszka.
Przyjaźń to bezcenny skarb. Ja mam w swoim życiu dwie cudowne przyjaciółki.:)
OdpowiedzUsuńTo się ceni. :)
UsuńA kiedyś jak było? Zawsze mnie zastanawiały kwestie typu 'teraz jest gorzej niż kiedyś... ludzie są gorsi, wszystko jest gorsze'. A kiedyś rzeczywiście było tak fantastycznie i idealnie?
OdpowiedzUsuńAle to tak na marginesie, bo zgadzam się z Tobą w 100%. Słowa dla mnie również mają wielką moc i staram się nie rzucać słów na wiatr. Podobno jestem przy tym zbyt bezpośrednia, ale ja tam nie uważam, żeby bycie bezpośrednim (nawet jeśli trochę przesadzam xD) było wadą.
Świetny post! :)
To nie jest wada. Przynajmniej nigdy nie owijasz w bawełne. ;D
UsuńJa tam nie wierzę w przyjaźń damsko-męską, dla mnie jest babska przyjaźń i męska, ale nie między dziewczyną i facetem :P
OdpowiedzUsuńLubię być bezpośrednia i mówić, co myślę :)
Ty chyba nigdy nie owijasz w bawełnę. ;P
Usuń