Witajcie!
Przychodzę do Was z recenzją książki, która mnie pochłonęła. Dosłownie. Wciągnęła w swoje sidła i prędko nie wypuściła. Jednak nie była to lekka przeprawa, a pełna wyboi, na których ciężko było sobie nie wybić zębów... Zaczęłam od drugiej części, ale zdecydowanie warto było zrobić krok do tyłu i zapoznać się z pierwszą częścią.
Dwadzieścia lat temu dziesięcioletni Milan i Armin Van
Lander przebywają nad jeziorem wraz z młodszą o pięć lat siostrą, Aleksą.
Zdarza się tragiczny wypadek, po którym życie braci diametralnie się zmienia.
Po latach Wiktoria Kopik, której brat, Wojtek, zaginął w
tajemniczych okolicznościach, dostaje pracę w firmie braci Van Lander. To dla
niej ogromna szansa. Ale łatwo nie jest, szefostwo stawia bardzo duże
wymagania. O ile Armin Van Lander jest szefem uprzejmym i wyrozumiałym, to
Milana, zwanego „Strasznym Van Landerem” boją się praktycznie wszyscy. Wiktoria
jeszcze nie wie, że wpadła właśnie w misternie utkaną sieć przez tego
ostatniego.
Jednakże życie ma czasami swoje własne plany. Między
Wiktorią i Milanem wybucha gorący romans. Nic nie jest jednak takie, jakim się
wydaje…
Jak poradzi sobie Wiktoria, gdy okaże się, że rzeczywistość
jest zupełnie inna? Czy ma szansę na jakąkolwiek przyszłość z Milanem, którego
szczerze i prawdziwie pokochała? I dlaczego wszyscy których kocha, okazują się
kłamcami?
Okładka przedstawia mężczyznę, który wpatruje się w nas. Posiada tatuaże na ciele. Jest utrzymana w kolorach czerni, bieli i szarości, z dodatkiem żółtych i niebieskich napisów. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytamy kilka słów o autorce, a na drugim ujrzycie dość pokaźną listę ambasadorów powieści. Ma kremowe strony, czcionkę wystarczającą dla naszych oczu, literówek brak, a odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Podzielona na rozdziały, a każdy z nich posiada dopisany utwór, który jak w przypadku "Armina", słuchałam, czytając. Nasi główni bohaterowie są również narratorami.
Cieszę się, że niedługo po zapoznaniu się z drugim tomem, wykorzystałam bon do empiku, który zdobyłam dzięki akcji wyczytywania książek z półki wstydu i hańby na Instagramie. Zdecydowałam się na recenzowaną lekturę, przez wzgląd na ciekawość. Ciekawił mnie nie kto inny jak Milan, czy drugi z braci van Landerów. Czyta się oczywiście szybko, lekko, przyjemnie. Od pierwszych stron fabuła nas porywa, nie pozwalając odejść od niej na długo. Efekt był taki, że przeczytałam ją niemal na raz. Byłam tak zaintrygowana, że nie sposób było się oderwać. I mimo, że fabuła w Arminie była lepsza, tak tutaj ten tom mnie pokonał. I to dosłownie...
Głównym bohaterem jest Milan, czyli ten, który obwinia się o tragedię sprzed lat. Ten, którego nikt w firmie nie lubi i każdy się go boi, ze względu na nieprzewidywalny charakter. Ma swoje wady, ale i zalety, wiadomo, ale to jego charakterystyka przypadła mi do gustu mocniej. Zgrywa złego chłopca, ale to, jaki jest naprawdę w środku... Czuję wzruszenie i niesamowity ból jednocześnie. Podziwiam za chęć uknucia intrygi, za dążenie do celu, za bezwzględność i dwie twarze. I tak go wolę, zdecydowanie. Jest wyrazistym bohaterem, chociaż nie pochwalam jego zachowań.
Wiktoria również przypadła mi do gustu, to typ takiej spokojnej dziewczyny, podobnej do mnie i podejrzewam, że nadawałybyśmy na tych samych falach. Sama ma tajemnice z przeszłości, przez co nie może żyć normalnie, jak jej rówieśnicy. Bo ciągle pamięta, ciągle tęskni...
Są to postacie dobrze wykreowane, prawdziwe, bo takich jak tych dwoje na spokojnie moglibyśmy spotkać na ulicy. Zdecydowanie bardziej wolę Milana niż Armina, podkreślam to jeszcze raz, bo wydaje mi się, że jednak to jest ważne. Potrafił zrobić piekło komuś, kto nie zawinił, potrafił grać nie fair, ale i miał ludzkie odruchy... Każdy z nas błądzi, jednak czy sumienie pozwoli mu spać spokojnie?
Wspominałam wcześniej, że mnie pokonał, prawda? A otóż za sprawą mnóstwa emocji! Czytając czułam WSZYSTKO, co nasi bohaterowie. Czułam, jak serce mnie boli, łzy zbierały się w kącikach oczu, rozdzierający ból oplatał mnie całą. Nazywam to efektem "starej, dobrej Łoniewskiej", bo właśnie czytając jej jedne z pierwszych tytułów, takie emocje czułam, chociażby przy trylogii Łatwopalni. Za takie emocje DILERCE EMOCJE dziękuję i kłaniam się w pas. Czułam wszystko całą sobą i to tak, że nie byłam obserwatorem, tylko tak jakby i Wiktorią i Milanem jednocześnie... REWELACJA.
Akcja ma odpowiednie tempo, które nie jest ani za szybkie, ani zbyt wolne. Autorka wie, jak posłużyć się piórem, by wszystko działo się szybko, byśmy ledwo nadążali za postaciami, zaskakuje nas nagłymi zwrotami akcji. Lubię to w jej piórze, tą jej nieprzewidywalność. Trudno się oderwać, no co tu dużo pisać...
Zdecydowanie polecam, z całego serca. Jest to książka, która wzbudza emocje, wiele emocji! Ale nie jest tak łatwo, bo to nie tylko lektura o trudnej relacji. Tematy, jakie grają pierwsze skrzypce to odkupienie, wybaczenie, pogodzenie się z przeszłością... I w końcu miłość, przyjaźń... Samo życie. Wszystko okraszone świetnymi utworami, które idealnie pasują do danego rozdziału. ZDECYDOWANIE WAM POLECAM!
Znacie braci Van Landerów? Lubicie? Jesteście team Milan czy team Armin? Moje stanowisko już znacie. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥
Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)