sobota, 28 marca 2020

PRZEDPREMIEROWO: Adriana Rak - Bezmiar cierpienia

Kochani! 
Przychodzę dzisiaj do Was z recenzją patronacką. Bardzo długo czekałam na moment, kiedy będę mogła się z Wami podzielić moimi wrażeniami po tej lekturze. Odnoszę wrażenie, że właśnie dzisiaj recenzowana książka jest najodważniejsza, taka... poważna. Zważywszy na pochodzenie, a raczej pomysł powstania jej jest... No właśnie. Zachęcam Was do zapoznania się z moimi słowami. 

Adriana Rak - dwudziestopięciolatka, od roku mieszkająca w Gniewinie. Szczęśliwa żona męża Piotra, a od niedawna i matka, również Piotra. Od ponad trzech lat prowadzi bloga o książkach o nazwie Tajemnicze książki. Fanka polskiej muzyki.

Adriana Rak - Bezmiar cierpienia 

Dwudziestojednoletnia Izabela właśnie zakończyła trudny związek, do czego skłoniła ją niewierność ukochanego. Dziewczyna jest załamana, ale z pomocą najbliższych staje na nogi i postanawia opuścić swój malowniczy Gdańsk, by wyjechać do Łeby, gdzie ma zacząć sezonową pracę.
Adam to dwudziestoletni, niezwykle dojrzały, ale też pogubiony chłopak, który z powodu ciężkiej sytuacji życiowej musi podejmować się każdej pracy. Wyjazd do Łeby i opuszczenie swojego dwuletniego synka to dla niego konieczność. Chłopak żyje z dnia na dzień, bo doskonale zdaje sobie sprawę z tego, w jak beznadziejnej sytuacji się znalazł.
Ta dwójka poharatanych przez los młodych ludzi poznaje się przypadkiem w restauracji, w której pracuje Adam. Już od pierwszych chwil nawiązują ze sobą niezwykłą więź, która przetrwa wiele przeciwności losu… Czy jednak przyjaźń wystarczy, by zapobiec temu, co podpowiadają myśli?  

Zaczynając od okładki, muszę przyznać, że kolorystycznie jest zbliżona do poprzedniej powieści Adriany, "Zagubieni". Dominują ciemniejsze kolory. Widzimy twarz dziewczyny, która może być naszą Izabelą. Tym razem lektura będzie mieć skrzydełka, a ja z tego powodu jestem szczęśliwa. Uwielbiam, gdy powieści je mają, bo dzięki nim są odporniejsze na uszkodzenia mechaniczne i tak dalej. Na jednym z nich znajduje się kilka słów o autorce oraz jej zdjęcie, a na drugim polecajki. Ogromnie się cieszę i jestem dumna, że miałam przyjemność patronowania jej, bo to, co zawiera w środku jest naprawdę godne uwagi niejednego Czytelnika... 

Jest to moje kolejne spotkanie z autorką. Cały czas bacznie obserwuje poczynania mojej koleżanki i za każdym razem jestem jeszcze bardziej zadowolona. Za każdym razem zaskakuje mnie jeszcze mocniej i nie mogę wyjść z podziwu, że spod jej pióra, wszystkie te historie wychodzą takie realne, takie prawdziwe, takie, w których czuć wszystko to, co przeżywają bohaterowie... 
Warsztat, jakim posługuje się autorka jest naprawdę pełny, zbudowany. Czyta się lekko, przyjemnie, nie ma tutaj trudnych, elokwentnych wyrażeń, jednak z drugiej strony to, o czym pisze jest niezwykle smutne, przerażające chwilami, że tak może wyglądać nasze życie... 
Czy to wystarczy, byście już mogli sięgnąć po jej nową powieść? 

Bohaterowie są wykreowani na prawdziwych, doświadczonych przez życie ludzi. Dzięki temu, myśląc o nich, mnie przynajmniej nasuwało się kilka podobnych im ludzi z mojego życia. Nie czułam bariery, by odczytać ich emocje. Nie czułam sztuczności, nie są oni nijacy i bezosobowi. Mają swoje charaktery... 
Izabela to dziewczyna, która doświadcza bólu po rozstaniu z ukochanym mężczyzną, którego stara się wyrzucić ze swojej głowy i serca. Jednak przychodzi jej to z niemałym trudem... Wyjeżdża do swojej pierwszej pracy, chcąc zapomnieć. Ale czy się jej uda? Czy zapomni o swoim przystojnym kochanku? Polubiłam ją i cieszę się, że mogłam poznać ją i... jej dobre serce, które wyłania się w relacjach z Adamem. 
A właśnie, a Adam? Adam od razu spowodował, że moje serce zaczęło bić szybko. Wiedziałam, że coś będzie z nim na rzeczy. Bałam się, jednocześnie byłam okrutnie ciekawa, jak Adriana poprowadzi losy tej dwójki. Zawieźć się nie zawiodłam, ale... pękło mi serce. Dosłownie... 
Myślę, że ci dwoje przypadną Wam do gustu. Są zdecydowanie różnymi charakterami, z innymi problemami na barkach, jednak oboje są pokrzywdzeni i to ich łączy... 

Tak, już teraz możecie się zorientować, że ta książka będzie miała niewiele elementów szczęśliwych... Mało kiedy się uśmiechniemy... W większości będzie to strach, łzy, bezbrzeżny smutek, żal, gorycz... Ja to początkowo nie chciałam jej czytać, bo się bałam. Bałam tego, co się w niej dowiem, tym bardziej, że to wydarzyło się... Po prostu moje serce pękło. Nie raz, nie dwa... Kilka łez potoczyło się po moich policzkach, szczególnie na samym końcu... Uwierzcie mi, że bardzo mocno przeżyłam tę opowieść. Przecież tak nie można! Byłam wściekła na zrządzenia losu, jakie pojawiały się u Izy i Adama. Chciałam im pomóc, wesprzeć, uchronić, ale nie mogłam, bo jak... 
"Bezmiar cierpienia" jest to lektura pełna emocjonujących chwil, tych smutnych, przykrych... Których chcielibyśmy mieć jak najmniej... ALE... nasze życie nigdy nie było i, nie jest i nie będzie usłane różami, no chyba, że ktoś takie właśnie ma, to uwierzcie mi, zazdroszczę z całych sił... 
Po skończonej lekturze możecie powiedzieć, że to on miał najbardziej przerąbane. Że to ona w porównaniu do niego była błahostką... Nie zapominajmy, że każdy na swój sposób przeżywa rozterki... Owszem, ja się zgodzę, że to jego los był o wiele okrutniejszy... Sama nie wiem, jak bym się zachowała na jego miejscu i... Kurczę. Nie mogę więcej pisać, bo znowu ronię łzy... 

Na samą myśl o wydarzeniach opisanych w lekturze, kroi mi się serce. Łzy zbierają się w kącikach oczu. Uwierzcie mi, że to nie jest kolejna historia, ckliwa, romantyczna, z happy endem. To jest to, co nie każdy ma odwagę się podjąć. Tematu, jak wygląda nasze życie. Jak wygląda ta ciemniejsza strona. Smutniejsza. Trudniejsza. Ta z niższych sfer. Mimo iż Iza a Adam to dwa różne światy społeczne, jednak łączy ich coś... Smutek... 

Reasumując już, nie chcąc Wam za wiele zdradzić, po prostu polecam Wam tę książkę. Jest warta uwagi, naprawdę. Nie mogę się doczekać, kiedy trafi do drukarni i z drukarni przyjedzie do mnie... Chciałabym ją mieć już na swojej półeczce.Jestem pod wielkim wrażeniem... I wraz z Marokańskim słońcem, to moja ulubiona powieść Adriany. 
Kochana, z całego serca raz jeszcze ci gratuluję i dziękuję, za stworzenie tak przepięknej, ale niezwykle smutnej historii. Mam nadzieję, że dzięki losom tych bohaterów, wiele ludzi zacznie doceniać krótkie chwile i inaczej będzie żyć... 

5 komentarzy:

  1. Lubię takie emocjonujące historie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książki autorki zawsze podbijają moje serce, dlatego tę również bardzo chciałabym przeczytać. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam publikacji autorki, ale chętnie się zapoznam. Książka powinna mi się spodobać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę w końcu sięgnąć po jakoś książkę tej autorki. Nie ukrywam zachęciłaś mnie do tej pozycji.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka pełna emocji, to na pewno ciekawa propozycja :)

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)