środa, 4 marca 2020

Robyn Schneider - Początek wszystkiego

Witajcie! 
Kiedy ujrzałam jakieś dwa, trzy lata temu okładkę, tak, odezwała się wtedy we mnie sroka okładkowa, stwierdziłam, że może to być ciekawa powieść. Opis mnie tylko w tym utwierdził. Młodzieżówka, więc na pewno będzie lekka, przyjemna... 
Pewnego dnia udało mi się odkupić te książkę wraz z drugą tej autorki od Eweliny, blogerki. Jednak po długim czasie, bo chyba po roku, gdy odkopałam się z większości recenzenckich lektur, postanowiłam sobie odmienić i coś przeczytać z moich zbiorów. Padło na "Początek wszystkiego"

Robyn Schneider - jest pisarką i vlogerką. Obecnie mieszka w Los Angeles. "Początek wszystkiego" jest jej debiutem literackim, docenionym przez krytyków i czytelników na całym świecie. 

Robyn Schneider - Początek wszystkiego 
Ezra Faulkner jest gwiazdą swojej szkoły: popularny, przystojny i dobrze zbudowany. Miał nawet zostać królem balu maturalnego. Ale to było zanim... Zanim dziewczyna go zdradziła, auto roztrzaskało mu kolano, jego dobrze zapowiadająca się kariera sportowa legła w gruzach, a przyjaciele zdobyli się jedynie na to, aby wysłać mu do szpitala kartkę z życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia.
Cassidy Thorpe to dziewczyna inna niż wszystkie. Zjeździła kawał świata, nocą wykrada się z gitarą na dach internatu, tańczy tak, jakby krótka chwila miała trwać wiecznie, i zna naprawdę dziwne słowa.
Spotkanie tej dwójki jest przypadkowe, ale zmieni ich życie na zawsze. Cassidy wciąga Ezrę do swojego niesamowitego świata, w którym nie ma końców – są tylko nowe początki. 

Okładka naprawdę mi się spodobała. Przyciągnęła mój wzrok już bardzo dawno, ale jak wiecie, swoje musiała przeczekać, bym mogła poznać jej treść. Widzimy chłopaka i dziewczynę, zapewne naszych głównych bohaterów, siedzą przed ogniskiem. Być może w jakimś lesie. Niezaprzeczalnie ma w sobie coś, co mnie przyciągnęło. Niezbyt często zamieniam się w srokę okładkową, ale tutaj tak wyszło. 
Książka posiada skrzydełka, które są dodatkową ochroną przed uszkodzeniami mechanicznymi.Na jednym z nich przeczytamy kilka słów o autorce, a na drugim kilka polecajek. 
Stronice są kremowe, czcionka duża, odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. 

Jest to moje pierwsze spotkanie z autorką, uważam, że całkiem udane. Czytało mi się lekko, przyjemnie, szybko. Nie miałam problemu ze zrozumieniem tego, co czytam. Jednak nie potrafiłam odnaleźć sensu tej historii dość długo. Chwilami wydawało mi się zachowanie bohaterów całkiem niezrozumiałe i nieodpowiednie, jak na nich...
W trakcie pisania tej recenzji czytałam drugą książkę autorki i moim zdaniem wydawała się mi już lepsza od tej, którą dzisiaj Wam prezentuję. Może to kwestia samopoczucia? Czytałam wiele opinii na temat "Początku wszystkiego" i są bardzo mieszane. Jednak do tego, jak autorka napisała tę książkę nie mogę mieć żadnego ale. Pod względem stylu.

Co do bohaterów... Młodzież. Młodzież, która często jest nieodpowiedzialna, wręcz głupia, a ich zachowanie... Ręce opadają. Cassidy wydawała mi się z początku w porządku dziewczyną jednak to, co zaczęła później robić... Byłam na nią wściekła. Byłam smutna, że tak traktowała innych, że niczego nie wyjaśniała, pozostawiała po sobie wiele niewiadomych...
Z kolei Ezra... Miał pecha, to fakt. Jego życie się diametralnie zmienia. Musi odrzucić to, co kochał robić, na rzecz czegoś innego. Poznaje od innej strony innych ludzi i znów zaprzyjaźnia się ze swoim starym przyjacielem. Miał wypadek, a jego wcześniejsi "przyjaciele" olali go, prosto z mostu mówiąc. Tacy "przyjaciele" to po prostu zwykłe gnidy, tak uważam ja. Widać w tej książce różnice, a już w szczególności status majętności i zwykłych ludzi, którzy żyją i cieszą się tym, co mają, a nie szczycą pieniędzmi.
Wiele zostało tu ukazanych relacji, damsko męskich, męsko męskich... Tych dobrych, tych toksycznych...
Postacie wykreowane przez autorkę są prawdziwe, takie nastoletnie głupoty, każdy z nich jest inny, inaczej postępuje... Przypominać nam może naszych znajomych... Przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie, że ci bohaterowie są wypisz wymaluj niektórymi osobami z mojego otoczenia.

Niestety, nie czułam emocji, które by mnie miały zwalić z nóg. Napięcie było, ale jak tylko okazało się, co zrobiła Cassidy, to wszystko prysło. Samo zakończenie, dla niektórych niezrozumiałe może być takim punktem zaczepienia. Punktem, do którego mogłoby się odnosić, bo coś tu nie pasowało, dlaczego stało się tak, a nie inaczej. Troszkę się zawiodłam, myślałam, że złapie mnie za serce, ale jednak nie stało się tak. Chyba wyrastam z młodzieżówek, już tak naprawdę.

Reasumując, polecam ją właśnie drogiej młodzieży. Dla Was ta książka może zrobić wrażenie, ale dla kogoś, kto wymaga dużo więcej niż tylko lekkiej lektury, może być rozczarowaniem. Ogólnie nie jest zła, ale nie ma tego czegoś, co zrobiłoby wrażenie. Akcja jest dynamiczna, nie uśniecie nad nią, zresztą ma niewiele ponad trzysta stron, więc szybciutko Wam zleci. I niestety, jak w moim przypadku, zapewne szybko z głowy uleci...

A Wy czytaliście już tę książkę? Co o niej sądzicie? A może macie w planach?

6 komentarzy:

  1. Czytałam daaaawno temu ;) Ale była całkiem sympatyczna, z tego co pamiętam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam, że mnie też przyciągnęła okładka a potem przeczytałam wiele opinii podobnych do Twojej i ostatecznie zrezygnowałam z lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam ale na pewno warto ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba już nie dla mnie. Muszę przyznać, że okładkę ma naprawdę piękną.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja sobie odpuszczę, chodź okładka kusi. 😊

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś czuje że zachowanie bohaterów strasznie by mnie irytyowało

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)