czwartek, 7 sierpnia 2025

Bernardyna Darecka-Władzimiruk - Zapisane w kwiatach

 Dzień dobry! 

Przygotowałam dla Was najnowszą recenzję książki, która miała swoją premierę 1.08! 🌸 Byłam ogromnie jej ciekawa, że zabrałam się za nią niemal od razu, gdy do mnie dotarła. 

Bernardyna Darecka-Władzimiruk - mieszka w pięknej wsi na Lubelszczyźnie. Wieczna optymistka i marzycielka. Zodiakalny Lew. Szczęśliwa mama i żona. Kocha książki o miłości. Od kilku lat prowadzi swoje konto na Instagramie, gdzie pokazuje, jak ważne w jej życiu są białe strony zapisane czarnymi literami. 

Bernardyna Darecka-Władzimiruk - Zapisane w kwiatach

Okładka książki jest śliczna. Śliska w dotyku, a w samym centrum widzimy kobietę wśród kwiatów. Idealnie komponuje się z latem! Ma skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytacie kilka słów o autorce, zobaczycie patronów medialnych, a na drugim znajduje się fragment z powieści. Kremowe strony, czcionka duża, wystarczająca dla naszych oczu. Odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Mamy wstawki do każdego rozdziału w postaci kwiatów. Wydawnictwo załącza do lektury kartki z okładką, która może posłużyć jako zakładka. Uważam, że to jedno z niewielu wydawnictw, które dorzuca oprócz książki, coś jeszcze. To się ceni! 

Jest to moje pierwsze spotkanie z piórem pisarki w formie całej książki. Po tak przecudnej okładce nie mogłam doczekać się wnętrza! Jak na debiut, powiem Wam szczerze, że wyszło całkiem dobrze. Każdy z nas, kto coś już wydał wie, jak trudno jest "popełnić" pierwsze papierowe dziecko. Z jakimi trudnościami się mierzymy, a później, z perspektywy czasu wiemy, co chcielibyśmy zmienić, co moglibyśmy sobie darować. Tutaj dostajemy fabułę dosyć prostą. To, co działo się w książce może mieć odzwierciedlenie w rzeczywistości. Czyta się lekko i przyjemnie, aczkolwiek mam jeden minus. Autorka dosyć często nadużywa słów "cudowny", "piękny", "kochany" w różnych formach i... Niestety te słowa tracą na znaczeniu. Coś, co miało jawić się jako cudowne stało się przynajmniej dla mnie, jako czytelnika zwyczajne, bo za moment znów coś było cudowne, więc ta wyjątkowość, która miała dotyczyć danej rzeczy/osoby itp., traci na znaczeniu. 

Nina jest kobietą, którą doświadczył los. I to całkiem porządnie. Mocno trzymałam kciuki, by w końcu jej życie potoczyło się tak, jak należy - bez cierpienia i niespodziewanych, negatywnych zwrotów akcji. Było mi jej żal, nawet najgorszemu wrogowi nie życzyłbym czegoś takiego, co spotkało ją. Poznajemy jej najlepszą przyjaciółkę i wspólniczkę Julię, która przypadła mi do gustu. Może czasami jej zachowania były za bardzo pewne i optymistyczne, to zyskała moją sympatię. Obie znają się od dziecka i łączy je naprawdę mocna więź. Czytając, naszła mnie refleksja - każdy z nas chciałby mieć tak oddanego przyjaciela, jak Nina miała Julkę. Poznajemy z Kamila, Konrada, Maćka i kilka innych osób. Każdy z nich jest inny, mają odmienne charaktery, ale jak najbardziej są żywi i bez problemu ludzi takich jak oni, spotkalibyśmy na ulicy. Czy polubiłam kogoś najbardziej? Ciężko stwierdzić. Każdego lubiłam po trochu. ;) 

Akcja ma odpowiednie tempo - nie pędzi na łeb na szyję, ale i też nie toczy się ślimaczym tempem. Myślę, że zwroty akcji - tak zwane plot twisty - zapewnią wam wiele emocji i zdziwienia. Ja jestem weteranem książkowym i naprawdę trudno mnie złamać, ale to, co ma miejsce w tej książce... Niektóre wydarzenia naprawdę szokują i  pozostawiają na twarzy rozczarowanie. Dlaczego autorka w taki właśnie sposób postanowiła rozegrać akcję? Część wydarzeń była możliwa do przewidzenia, ale nie przeszkadzało mi to. Autorka często nawiązuje do bliskich jej wsi, dzięki czemu książka ma swój urok. Osobiście trochę brakowało mi opisów przyrody, ale nie uważam tego za mankament. Mamy wspomniany ogród babci pełen kwiatów, więc nie narzekam. :) 

Jedyne, czego się spodziewam po innych czytelnikach, a wiem sama po swoim przykładzie, że część osób może narzekać na ekspresowe relacje. Jednak sama wiem, że nie każda relacja między dwojgiem ludzi rodzi się powoli. Że potrzebnych jest kilka lub kilkanaście tygodni spotkań. Nie zawsze tak jest. I nie wiem dlaczego, wielu czytelników uważa to za duży mankament. Ja do tego nie mam nic. Czasem tak się dzieje, a już w szczególności widzę to u młodych ludzi. Poza tym, to jednorazowe wyskoki też są be? Bądźmy subiektywni. Wiem, że nie każdy potrafi i trafi na miłość od pierwszego wejrzenia. Ja sama jestem takim przykładem... I jasne, co do związku nie mam zastrzeżeń, ale zaręczyny i snucie planów związanych z małżeństwem po miesiącu czy dwóch to trochę... Nad wyraz. Moim zdaniem, bo ja bym tak nie postąpiła. Przez tak krótki czas nie jesteśmy w stanie poznać drugiej osoby na tyle, by dzielić z nią życie. Po co się żenić, skoro zaraz trzeba się rozwodzić? Spójrzmy prawdzie w oczy i nie bądźmy w gorącej wodzie myci. 

Emocji nie odczuwałam takich, co by mnie miały zmieść z planszy, ale było mi szkoda chwilami bohaterów. Trzymałam mocno za nich kciuki, by to całe życie im się jakoś ułożyło... Wiemy z powieści, że Nina lubi muzykę, robić zakładki z makramy. Kilkukrotnie jest to podkreślane, chociaż osobiście uważam, że raz czy dwa na całą powieść wystarczy. 

Książka porusza tematykę nie tylko miłości, przyjaźni, ale i straty. Przechodzimy przez etapy żałoby i próby odnalezienia siebie na nowo. Autorka zahacza również o trudny temat, traumy PTSD, czyli zespół stresu pourazowego. Szkoda, że bardziej nie rozwinęła tego tematu. Mamy również ukazane relacje między główną bohaterką a jej rodzicami, co również jest warte wspomnienia.

Reasumując uważam, że jest to udany debiut, który zasługuje na Waszą uwagę. Książka idealna na lato, która będzie towarzyszyć Wam w codzienności i która prowadzić Was będzie przez meandry losu Niny i jej najbliższych. Napisana przystępnym językiem nie powinna sprawić Wam jakichkolwiek kłopotów w odbiorze. Liczy sobie ponad trzysta stron, więc szykujcie się na długi wieczór albo na ich kilka z kubkiem pysznej herbaty i oczywiście czymś słodkim. Bo przy tej powieści ślinka będzie Wam ciekła po brodzie i to nie raz! Zachęcam serdecznie do lektury! 

Za egzemplarz dziękuję serdecznie wydawnictwu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)