środa, 12 maja 2021

Katherine Center - To, czego pragniesz

 Dzień dobry! 

Kilkanaście dni temu miałam okazję przeczytać najnowszą powieść od Katherine Center. Jej poprzednie dwie powieści czytałam i jej recenzje możecie znaleźć w zakładce Przeczytane A-Z. Kojarzę ją z lekkim, przystępnym piórem, z historiami, które chwytają mnie za serce. Jak było tym razem? Przekonajcie się sami czytając dalszą część tegoż postu. 

Katherine Center - pisarka amerykańska, absolwentka Vassar College i programu Creative Writing Uniwersytetu w Houston, autorka bestsellerów "New Your Timesa".

Katherine Center - To, czego pragniesz 

Samantha Casey jest zadowoloną z życia bibliotekarką w Kempner School. Za wizytówkę tego miejsca należy uznać bardzo serdeczną i rodzinną atmosferę panującą wśród szkolnej społeczności. Kiedy jednak założyciel placówki niespodziewanie umiera, losy szkoły stają pod znakiem zapytania. Ku przerażeniu Sam nowym dyrektorem zostaje jej dawny znajomy i współpracownik, Duncan Carpenter, w którym kobieta w przeszłości potajemnie się podkochiwała. Samantha pamięta go jako czarującego, wyluzowanego mężczyznę, dla którego kompletnie straciła głowę. On jednak nie odwzajemniał jej uczuć. Brak zainteresowania ze strony Duncana, którego widok każdego dnia łamał jej serce, oraz chęć uniknięcia niezręcznych sytuacji sprawiły, że Sam postanowiła przenieść się do innej szkoły.
Ta spontaniczna decyzja okazała się nowym początkiem. Z szarej myszki Sam przemieniła się w atrakcyjną kobietę, która lubi zwracać na siebie uwagę. Ale zmiany zaszły także w życiu Duncana. Mężczyzna, który obejmuje posadę dyrektora, w niczym nie przypomina człowieka, którego Sam pokochała. Zmianie uległ nie tylko jego wygląd, ale i osobowość. Duncan jest wiecznie ponury, niesympatyczny i ma obsesję na punkcie przestrzegania regulaminu. Panująca na szkolnych korytarzach przyjacielska atmosfera nie jest dla niego priorytetem. Dyrektor Carpenter zamierza uczynić z Kempner School jedną z najnowocześniejszych placówek edukacyjnych, których głównym celem będzie dbanie o bezpieczeństwo uczniów. Samancie trudno uwierzyć, że to ten sam mężczyzna, ale chwilami zdaje się dostrzegać, że pod maską służbisty kryje się dawny Duncan – pełen ciepła i uroku.
Czy kobiecie uda się przebić przez mur, który zbudował wokół siebie Duncan? Jaka przyszłość czeka Sam i Duncana? Czy każde z nich odnajdzie drogę do upragnionego szczęścia?

Patrząc na okładkę, na moich ustach pojawia się uśmiech. Widzimy w tle morze i plaże, a na samym przodzie objętą parę młodych ludzi. W przyjemnej tonacji, dobrze się na nią patrzy. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytamy fragment powieści, a na drugim kilka zdań o samej autorce. Kartki są kremowe, czcionka jest wystarczająca dla naszych oczu, nie za mała, ani nie za duża. Literówek brak. Odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Podoba mi się styl czcionki przy rozdziałach, niby taka mała zmiana, a jednak jest jakoś inaczej. Ma lekko ponad czterysta stron. 

Jest to moje trzecie spotkanie z pisarką i kolejny raz udane. Nie jestem przekonana, czy to najlepsza powieść autorki - chyba nie. Niemniej jednak, czyta się niezwykle szybko i przyjemnie. Styl jest na tyle przystępny, że czytelnik od razu wpada do świata wykreowanego przez autorkę. Nie ma tutaj jakichkolwiek blokad podczas czytania. Mamy tutaj ciekawą fabułę, w dobry sposób poprowadzoną. Niemniej jednak zabrakło mi uczuć. Okej, były, coś poczułam, ale nie tak, jak się tego spodziewałam. Chyba potrzebowałam lektury, która mnie... "sponiewiera". Złamie serce. A później może poskleja? Tutaj dostałam nieco łagodniejszą wersję, ale nadal równie dobrą. Cieszę się mimo wszystko, że miałam okazję ją przeczytać, bo miło spędziłam z nią czas. 

Poznajemy tutaj Samanthę, która jest bibliotekarką w szkole, którą kocha całą sobą, tak jak ich dyrektora oraz jego małżonkę. Traktuje ich jak swoją rodzinę. Niestety założyciel umiera, trzeba nowego dyrektora... I nagle pojawia się on. Jej przeszłość, od której uciekła i zmieniła otoczenie. Los bywa chytry, nieprzewidywalny... Kobieta panikuje, bo nie wie, co ją czeka, chociaż podświadomość pokazuje jej obrazy z przeszłości, które niekoniecznie mogą mieć jeszcze miejsce. I tutaj mam małe "ale" - chwilami mnie irytowała. Rozumiałam ją, ale była dorosła, co to za uciekanie? Mimo wszystko polubiłam ją, kibicowałam jej przez całą powieść. A to, co zrobiła na sam koniec, kurde, głupia baba! Ależ byłam na nią wściekła za ten nieodpowiedzialny czyn! 
Jest też Duncan, którego początkowo znamy z opowiadań. Poznajemy go jako młodego nauczyciela, krzepkiego i z poczuciem humoru. Jednak to jest Duncan z przeszłości, a ten, który ponownie pojawia się w życiu Sam, jest diametralnym przeciwieństwem tamtego człowieka. Ludzie przecież się zmieniają. Sami z siebie. Przez pewnych ludzi. Przez wydarzenia, których nikt się nie spodziewał. Byłam ciekawa jego przerwy w życiorysie, tej jego lodowatej... maski. A gdy w końcu dowiedziałam się... Zrobiło mi się niesamowicie przykro. Nie tego się spodziewałam. To... było niezbyt przyjemnym zaskoczeniem, ale jednocześnie wiele tłumaczyło. 
Reasumując, w powieści pojawia się też pewien bardzo inteligentny chłopiec, którego polubiłam. Postacie ogólnie są dopracowane, wytworzone na wzór prawdziwego człowieka, nie papierowego i płaskiego. 

Tak jak wspominałam wyżej, nieco brakowało mi takich emocji, które by mnie wewnętrznie rozwaliły. Czasami potrzebuję takich opowieści, które sprawią, że będę płakać i przeżywać mocno wszystko z bohaterami. Tutaj aż tak niestety nie było. W takich naprawdę mocnych sytuacjach czułam, ale nie aż tak. Odczuwałam smutek, żal, radość, ale nie było to takie miażdżące. 
Jednak musze przyznać, że jest tutaj wiele wartości, ukrytych nawet między wersami czy w postępowaniu naszych postaci. Wszystko widać jak na dłoni, jeśli tylko będziecie czytać uważnie. Tutaj ogromny plus za to, ponieważ można zrobić przerwę w czytaniu i pomyśleć nad pewnymi sprawami... Mamy wątek miłości pokazany na wielu płaszczyznach, mamy przyjaźń... Ale mamy też przeszłość, która skutecznie utrudnia nam życie w teraźniejszości. Są też rysy na psychice, choroby, wstyd - do których ciężko przywyknąć. Cała rozmaita gama problemów dwudziestego pierwszego wieku. Czyli coś, co dotyczy również nas. Cieszę się, że autorka pokusiła się o napisanie kolejnej życiowej historii, po którą warto sięgnąć i w której nie koloryzuje świata, problemów. 

Reasumując uważam, że jest to pozycja godna uwagi każdego czytelnika, a już w szczególności dla fanów twórczości autorki. Jest napisana przystępnym językiem, jeśli zaczytujecie się w powieściach obyczajowych to zachęcam, warto! Jest to też poniekąd romans, ale bez scen łóżkowych - autorka pokazuje, że można bez tego napisać kawał dobrej powieści. :) 
Zdecydowanie polecam i mam nadzieję, że spodoba się ona Wam tak mocno jak i mnie. :) 

Czytaliście książki Katherine Center? Podobały się Wam? 

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu 

3 komentarze:

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)