piątek, 7 sierpnia 2020

ANTOLOGIA - Gorące lato

Witajcie! 
Przychodzę dzisiaj do Was z krotką opinią pewnej antologii, którą miałam okazję w ostatnim czasie przeczytać. Jako, że zaczęłam w weekendy dość aktywnie się udzielać chodząc w góry i jeździć na rowerze, czasu na czytanie jest zdecydowanie mniej... Niemniej jednak książki wciąż są obok mnie i czytam, tylko po prostu wolniej. 

ANTOLOGIA - GORĄCE LATO 

Gorące lato, plaża, szum fal, chłodne bryzgi morskiej wody, opalone ciała, nastrój wakacyjnego odprężenia… Najpierw ukradkowe, potem coraz śmielsze spojrzenia, uśmiechy… Przyspieszone oddechy, muśnięcie, dotyk dłoni, pocałunek… Wakacyjny romans, wakacyjna przygoda, wakacyjna namiętność. Namiętne historie, które mogły wydarzyć się naprawdę, które znowu mogą się wydarzyć – kto wie, może już się wydarzyły?

Zaczynając od okładki, ta, którą widzicie powyżej jest całkiem niezła. Widzimy kobietę w kapeluszu, która wyleguje się w basenie. I to już świadczy o okresie wakacji, a pora roku wiadomo - lato. Nad głową naszej pani nazwiska autorek, które napisały opowiadanie do tego zbioru. 
Książka posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nim przeczytamy trzy opisy różnych opowiadań, na drugim polecajki wydawnictwa. Strony są kremowe, czcionka duża. Co do "rozmiarów" opowiadań, jest różnie. Jedne są krótsze, drugie dłuższe. Na końcu każdego opowiadania jest kilka słów o pisarce danej historii, co uważam za niewątpliwy plus.

Na sam początek przyznam Wam szczerze, że sięgnęłam po ten zbiór głównie przez wzgląd na Martę Staniszewską, której książki lubię czytać i trzymam mocno kciuki za jej karierę pisarską. I to właśnie jej opowiadanie - wcale nie przez wzgląd na sympatię - ale przez całokształt najbardziej przypadło mi do gustu. Wydaje mi się, że jest takim najbardziej sensownym i nie na jedno kopyto jak inne, opowiadaniem. Niestety czytając te opowiadania, miałam minę dosyć... rozczarowaną. Spodziewałam się na nieco więcej kreatywności ze strony autorek... 

Z Agatą Suchocką miałam do czynienia po raz pierwszy i sam styl pisania przypadł mi do gustu. Opowiadanie wydawało mi się takie sobie przez całość, dla wielu może być zakończenie wielkim zaskoczeniem - ja niestety przejrzałam to i niestety nie było efektu wow. 

Z J.B.Grajdą też nie miałam jakoś wcześniej styczności i to też było moje pierwsze spotkanie i niestety, ale też szczególnie nie przypadło mi do gustu. Wręcz mnie irytowało... Chwilami wydawało mi się zachowanie głównej bohaterki jakby była jakąś nastolatką... Niestety, nie przemówiło ono do mnie. 

Z kolei "Niekompletni" Ani Szafrańskiej - przypadło mi od samego początku do gustu i po tym opowiadaniu, bo jest ono trzecie w kolejności, zaświeciła się w moim sercu nadzieja, że nie będzie aż tak źle. Styl pisania znam i lubię, a sama historia wydała mi się w porządku i z sensem. Kilka razy próbuje nam wpuścić w maliny, i ja się dałam w nie wprowadzić, następuje element zdziwienia. Mimo wszystko mile wspominam akurat to opowiadanie. 

Alicja Sinicka to moje kolejne, nowe spotkanie, czytało się dość dobrze, ale sama historia nie zatarła się w mojej pamięci na długo... 

"Stacja pożądanie" Anny Langner wydała się jakaś znajoma, ale skąd? Nie mam pojęcia. To opowiadanie również przeczytałam z przyjemnością i tutaj dla odmiany śmiać mi się chciało z głównej bohaterki. 

Agnieszka Lingas Łoniewska też się pokusiła o ciekawe opowiadanie. Znam autorkę z wielu powieści i dobrze ją wspominam, a więc i to opowiadanie było w porządku. Też troszkę inne niż pozostałe. 

Anna Wolf również jest dla mnie kimś "nowym". Jednak to opowiadanie kompletnie do mnie nie trafiło. Jakoś nie mogłam przez niego przebrnąć, a sami bohaterowie niezmierni mnie irytowali. 

Agnieszka Siepielska to kolejna nowa autorka - same nowe autorki, coś nie po drodze mi z nimi było wcześniej, a dość sporo czytam polskich książek... Chyba muszę nad tym popracować. :D Tutaj z kolei też nie do końca trafiło do mnie to opowiadanie, jakieś takie wydawało mi się wyrwane z kontekstu... No nie jestem przekonana. I też dość topornie mi szło czytanie tej historii. Kojarzy mi się z Abbi Glines i jej serią książek, które kiedyś czytałam i może dlatego tak negatywnie ją odebrałam, mimo iż samą Abbi i jej powieści lubiłam czytać jako odskocznię.

Paulina Świst również była mi nieznaną. I jej opowiadanie jakoś tak... No nie do końca było w moim guście. Coś chyba ostatnio jestem albo za wymagająca, albo zmienił mi się gust. 

Reasumując, ta antologia nie jest do końca rewelacyjną pozycją, a szkoda, bo myślałam, że spędzę z nią mile swój wolny czas... Jednak tylko kilka opowiadań tak naprawde przypadło mi do gustu... I nie wiem, czy to kwestia tego, że zmienia mi się gust czytelniczy, czy po prostu jestem wybredna, czy opowiadania już kompletnie mi nie leżą... Oceniam ją jako pięć na dziesięć gwiazdek, na więcej nie mogę się pokusić. Musicie sami zdecydować, czy chcecie ją przeczytać, czy też nie. :) 

Macie w planach tą antologię? Czy może już za Wami? Jak Wasze wrażenia?

Dziękuję za egzemplarz wydawnictwu 

4 komentarze:

  1. Dużo dobrych recenzji czytam o tym zbiorze opowiadań. Jako lekka lektura? Czemu nie. Ja jednak nie przepadam za opowiadaniami. Nie umiem się odnaleźć w krótkich formach prozatorskich. Wolę zdecydowanie też dłuższe. I po antologie też raczej nie sięgam, o ile nie wymaga tego wyższa konieczność. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Idealna antologia na lato. Ja sama mam jeszcze parę innych zbiorów opowiadań na swojej liście do przeczytania, więc po tę antologię raczej nie sięgnę.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  3. Spędzić wakacje z tego typu antologię, to jest coś. 😊

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)