środa, 6 listopada 2019

Patrick Ness [na podstawie pomysłu Siobhan Dowd] - Siedem minut po północy

Dzień dobry, 
niniejsza powieść jest moją zdobyczą... Biedronkową. Pierwsza książka, jaką miałam okazję nabyć na wielkiej promocji. Powiem szczerze, że skusiłam się na nią ze względu na wciąż bardzo dobre recenzje, czytane na blogach. I tak wiem, że bardzo zaniedbałem blogi pozostałych blogerów, za co strasznie przepraszam i obiecuje się poprawić do końca roku. :) Bardzo cieniutka książka, ale przyciągało mnie do niej okropnie. no to skusiłam się i przeczytałam... jednym tchem. 

Patrick Ness - autor bestsellerowej trylogii "Ruchomy Chaos" i laureat wielu nagród literackich, spośród których do najważniejszych należą: Carnegie Medal, Guardian Children's Fiction Prize, Booktrust Teenage Prize i Costa Children's Book Award. 

Patrick Ness - Siedem minut po północy
Jest siedem minut po północy, gdy trzynastoletni Conor budzi się i odkrywa, że za oknem jego sypialni czai się potwór. Jednak to nie tego potwora Conor się spodziewał – sądził, że odwiedzi go raczej ten z dręczącego go koszmaru, powtarzającego się niemal każdej nocy od dnia, kiedy matka chłopca rozpoczęła leczenie.
Potwór z jego podwórka jest inny. Sędziwy. I dziki. I chce czegoś od Conora. Czegoś niebezpiecznego i przerażającego. Żąda prawdy.

Okładka tej książki pochodzi jak mi się wydaje z produkcji filmu - tak, pochodzi właśnie z ekranizacji. Widzimy chłopca oraz duże, ogromne drzewo. "Nadziei szukaj w snach" - taki mamy dodatkowy nagłówek na samym środku - i to jest boleśnie... prawdziwe. Bo gdy nadzieja zaczyna nam uciekać przez palce, szuka się jej dosłownie wszędzie. 
Jest to naprawdę cieniutka książeczka, ale to, co zawiera w środku... Wszystko nadrabia. Mamy skrzydełka, co mnie oczywiście bardzo cieszy, bo mamy dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. A w Biedronce, było to baaaaardzo potrzebne, ponieważ tam, ludzie nie szanują książek i część miało tak pozaginane strony, okładki, że moje oczy dosłownie krwawiły. Dlatego nie chodzę do tego sklepu na zakupy książkowe, bo jak widzę w jakim stanie są one, to płakać mi się chce. Kremowe strony, duża czcionka, marginesy i odstępy między wersami zostały zachowane. Gdzieniegdzie pojawiły się literówki, ale nie zwracałam tutaj na nie szczególnej uwagi. Skupiałam się na treści tej historii. 

Jest to moje pierwsze spotkanie z autorem, ale od razu muszę przyznać, że udane. Wiem, że napisał tę historię na podstawie pomysłu Siobhan Dowd, która nie miała niestety czasu, by napisać to, co zakiełkowało w jej głowie... To już było smutne, po samym wstępie. ALE nie spodziewałam się tego, jak przejmująca okaże się historia małego chłopca... Przeczytałam tę lekturę jednym tchem, w ciągu kilku chwil. Po prostu gdy zaczęłam, nie mogłam przestać, nie umiałam. Czułam, że nie zasnę, dopóki jej nie skończę, dopóki nie poznam zakończenia... No i doczytałam. I też nie mogłam spać. Byłam w emocjonalnym dołku, w sumie nadal jeszcze trochę jestem. Wprawdzie czytam już inne książki, bo terminy gonią, ale gdzieś z tyłu głowy, w drodze do pracy, z pracy... rozmyślam nad tym wszystkim. I wysuwam daleko idące wnioski... 
Wciągnęłam się od razu do świata Conora i chciałabym, żeby ta książka kiedyś stała się lekturą. Czyta się szybko, lekko mimo przejmującej treści. Ma wartości, nad którymi trzeba się zastanowić... Więc, dlaczego nie mogłaby stać się szkolną lekturą? POLECAM, NAPRAWDĘ BARDZO MOCNO. 

"Opowieści to dzikie stworzenia - rzekł potwór. - Gdy je uwolnisz, kto wie, jakiego spustoszenia mogą narobić. (...)"

Conor to trzynastolatek, który już ma ciężko w życiu. Nie chcę Wam zbyt wiele zdradzać, chociaż pewno większość z Was czytało tę historię i wie, co go spotkało... To mimo wszystko nie piszcie w komentarzu, nie zabierajcie przyjemności z czytania tym, którzy jeszcze jej nie zaczęli... W każdym razie moje serce bolało, czułam w gardle gule, gdy dowiedziałam się, co go trapi. Z czym każdego dnia musi walczyć i miałam ogromną ochotę pomóc mu, tak jak chciała to zrobić Lily. Chciałam otoczyć go troską i wsparciem... Nie wyobrażam sobie, nie jestem w stanie tego poczuć w stu procentach, co taki chłopiec, w takiej sytuacji czuje, ale nie jest to nic lekkiego, co mogłoby po kimkolwiek spłynąć. To nawał trudnych emocji, myśli dwadzieścia cztery godziny na dobę. Nie wyobrażam sobie tej walki każdego dnia... Po prostu nawet największemu wrogowi bym tego nie życzyła. Bardzo go polubiłam i tęsknie za nim, za tym chłopcem właśnie. 
Autor stworzył prawdziwe postacie, z krwi i kości, które spotkać możemy w naszej szarej codzienności. 

Mamy tutaj przedstawiony świat widziany z oczu trzynastoletniego chłopca, który jeszcze dodatkowo miesza się z fantastycznym światem, który pozwala mu przetrwać trudne chwile. Wydarzenia, sny i opowieści starają się mu pomóc w tym, co się wydarzy. Chcą mu pomóc pogodzić się z prawdą, z której nie ma wyjścia... 

"Wiara to połowa sukcesu na drodze do wyzdrowienia. Wiara jest lekarstwem, wiara w przyszłość, która na nas czeka. A tutaj mamy człowieka, który żył dzięki wierze, ale gotów był ją poświęcić przy pierwszej okazji, właśnie wtedy, gdy najbardziej jej potrzebował. Zatem wierzył samolubnie i bojaźliwie. (...)"

Szczerze mówiąc jest mi okropnie trudno pisać tę recenzję. W głowie mam mnóstwo myśli, których nie mogę uporządkować. Po prostu ta historia zrobiła na mnie tak wielkie wrażenie, że do tej pory jeszcze nie do końca się pozbierałam. Wiem, że książka ma swoich wielbicieli, do których również i ja dołączam, ale i tych, którzy nie do końca rozumieją jej fenomen. Wiem, że nie można wkładać wszystkich do jednego worka. Każdy ma inny gust. Każdy wymaga czegoś innego. Czasami wystarczy chwila słabości, kiedy dana historia po prostu czeka na ten moment i wtedy podoba nam się ogromnie, czego w ogóle się nie spodziewaliśmy. 

Jestem tego zdania, że książki z morałem, z sensem - trzeba promować mocniej. Bardziej. Częściej. I ta lektura właśnie do nich należy. Dlatego też wspomniałam, że fajnie by było, gdyby dołączyła do kanonu lektur... Czytając te historię, jak wspomniałam, miałam gule w gardle, moje serce dziwnie bolało, a do oczu cisnęły się łzy. CZUŁAM częściowy bagaż chłopca i pragnęłam mu go odebrać, ale się nie dało, niestety... Taka historia jak przydarzyła się Conor'owi, przydarza się częściej... Ale my nie zdajemy sobie z tego sprawy... Bo przecież po co przejmować się innymi, czy nawet znajomymi, zmagającymi się z czymś trudnym, łatwiej jest przejść obojętnie nawet nie spoglądając... 
Eh - ja naprawdę nie wiem, co jeszcze mogłabym Wam napisać. Po prostu musicie ją przeczytać. 

Jest to piękna historia. Historia małego chłopca, który już musi zmierzyć się z życiem, które co rusz podkłada mu kłody pod nogi... Z SENSEM, MORAŁEM. Warto, naprawdę warto. Polecam mocno! Z całego serca! 

Na pewno część z Was zna treść tej opowieści. Podzielicie się ze mną swoimi wrażeniami?

5 komentarzy:

  1. Słyszałam o tej książce ale nie było okazji jej przeczytac. Może kiedyś ☺️
    Pozdrawiam 😀
    www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam tę książkę i wywarła na mnie ogromne wrażenie. Poruszająca i bardzo mądra. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam parę lat temu. Mądra książka, która funduje czytelnikowi dużo emocji.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię książki z morałem, z głębszym sensem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam ją kiedyś, naprawdę piękna książka:)

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)