Witajcie!
Decydując się na ten egzemplarz nie wiedziałam do końca, czy ją przeczytam. Dlaczego? Ponieważ... nie cierpię świąt. Nie czuję ich. Jednak stwierdziłam, że dam jej szansę. Że może akurat mi się spodoba, że przypadnie mi do gustu. Tym bardziej, że jeszcze nie poznałam pióra autorki i to byłaby najlepsza próba. A więc... kto nie ryzykuje ten nie traci, prawda?
Dziś Wigilia, a więc życzę Wam wszystkiego, co najlepsze. Dużo zdrowia, szczęścia, pieniędzy na nowe książki, spełnienia marzeń i celów, jakie obierzecie sobie w najbliższym 2018 roku. Chciałabym byście spędzili te dni ze swoimi najbliższymi w klimacie jakiego inni mogliby Wam pozazdrościć.
Krystyna Mirek - jest autorką powieści obyczajowych, które czytelniczki kochają za wartką akcję, ciepły humor i życiowe obserwacje, pozwalające im utożsamiać się z bohaterami. Z wykształcenia jest polonistką. Pisanie było jej pasją, a stało się także zawodem i sposobem na realizację marzeń.
Krystyna Mirek - Światło w Cichą Noc
Trwają przygotowania do świąt. Na osiedlu położonym na obrzeżach Krakowa
lśnią tysiące świateł. Tylko dwa domy stoją ciemne. Przedwojenna willa i
niewielki budynek obok niej.
Antek Milewski wraca do domu po latach.
Zostawia za sobą porażkę życiową i chce zacząć wszystko od nowa. Kiedy
przekracza próg starej willi, wracają dawne wspomnienia. Zaczyna
rozumieć, że nie odnajdzie spokoju, dopóki nie rozwiąże tajemnicy z
przeszłości. Dlaczego kochający ojciec nagle porzucił żonę i
dziesięcioletniego syna? Czemu nigdy nie próbował naprawić błędu?
]W małym
jednorodzinnym domu nie obchodzi się świąt Bożego Narodzenia, bo
kojarzą się z tragicznym wypadkiem. Magda Łaniewska i jej dwaj bracia
zawsze wtedy wyjeżdżają do ciepłych krajów. Ale tym razem staną przed
wielkim wyzwaniem. Będą musieli zorganizować prawdziwą Wigilię.
Nie wszystko pójdzie zgodnie z planem. Nie każdy człowiek okaże się wart pokładanego w nim zaufania. Jednak w magiczną noc światła zapalą się nie tylko w dwóch uśpionych domach, ale też w sercach ich mieszkańców.
Nie wszystko pójdzie zgodnie z planem. Nie każdy człowiek okaże się wart pokładanego w nim zaufania. Jednak w magiczną noc światła zapalą się nie tylko w dwóch uśpionych domach, ale też w sercach ich mieszkańców.
"To uczucie jest najlepszym paliwem, odnawialnym źródłem energii, które nigdy się nie wyczerpuje. Jeśli ktoś potrzebuje sił do wprowadzenia życiowych zmian, w miłości zawsze je znajdzie. Kto tego nie ma, nikogo nie kocha, jest słaby. Na nic nie starcza mu sił."
Zaczynając od okładki, to... tak naprawdę to ona mnie urzekła i zmusiła do poznania tej historii. Przyjemnie się na nią patrzy, śnieg, światełka... to wszystko robi na mnie ogromne wrażenie pomimo iż nie jestem już dzieckiem. Uwielbiam patrzeć na śnieg, który sypie, uwielbiam spacerować podczas gdy on sypie, a już szczególnie wieczorami, gdzie wszystko się pięknie, kolorowo mieni, naprawdę, to jest bezcenny widok. Który rok w rok zapiera mi dech w piersiach.
Widzimy kobietę na okładce z wielkim uśmiechem i grą kolorów- niebieskie oczy - do tego szalik i czapka również w tym odcieniu. Przyozdobiona jest brokatem, a w efekcie czego prezentuje się dość ładnie. Grzbiet jest wykonany w trzech kolorach: czerwieni, bieli i czerni. Również wygląda ładnie.
Co do wydania nie mam zastrzeżeń, nie napotkałam błędów w druku czy też literówek.
Niestety powieść nie posiada skrzydełek, a szkoda bo stanowiłoby to dodatkową ochronę dla lektury.
"Są problemy, których nie da się rozwiązać rozumem ani przez zebranie dokładnych danych. Trzeba zaryzykować."
Z Panią Krystyną spotykam się po raz pierwszy. Lista moich obaw związanych z lekturą była spora. Nie dość, że klimat, którego nie cierpię, temat tak samo, a w dodatku nieznany mi autor. Nie wiedziałam, czy przypadnie mi do gustu styl, jakim posługuje się Pani Mirek. Obawiałam się, że będę cierpieć straszne męki i katusze podczas poznawania kolejnych stron. Jednak to wszystko było... całkiem niepotrzebne. Po przeczytaniu kilkunastu stron dostosowałam się do pióra, jakim pisze autorka i powiem szczerze, że nawet dość przyjemnie poznawało mi się kolejne meandry bohaterów recenzowanej lektury. Światło w Cichą Noc okazało się powieścią napisaną niewiarygodnie lekkim piórem, pachnącym niemal świętami, który stanowił dla mnie wielkie wyzwanie. Zaakceptuje czy też nie? Nic nie wiedziałam, ale teraz, po skończonej lekturze jestem pewna jednego: nie jest to ostatnie spotkanie z autorką. Będzie tego więcej. Oczywiście dopiero w przyszłym roku, nowym, mam nadzieję, że lepszym, 2018.
Reasumując polecam samą Krystynę Mirek jako autorkę ponieważ jest warsztat pisarski jest na poziomie, posługuje się przyjemnym, lekkim w odbiorze piórem, który potrafi nas oczarować i przekazać ten klimat, jaki opisuje.
"-[...] Właśnie odkryłam, że jeśli gdzieś nie ma miłości, wszystko - z wyjątkiem dzieci, bo je kocham - jest bezwartościowe."
Mamy kilku bohaterów, z czego najważniejszym jak dla mnie powinna być babcia Kalina. :D Jest to starsza kobieta, która poznała życie chyba z każdej możliwej strony i to niekoniecznie tej dobrej. Świetna kucharka, którą w domu na Wigilię z pewnością chciałby każdy. :)
Antek z kolei jest człowiekiem, który poszukuje swojego miejsca. Który musi odnaleźć się po ciężkiej próbie, na którą los go wystawił. Próbując wstać i się pozbierać, wraca do niego niczym bumerang wiele spraw z przeszłości. Czy go polubiłam? Myślę, że tak, jednak prócz babci Kaliny nikt nie zdobył mojej sympatii.
Magda wraz z Michałem i Bartkiem (braćmi) tworzą fajny zespół ludzi, którym jednak czegoś brakuje... Powinni otworzyć się przed sobą, póki nie będzie za późno... I tutaj mogłabym jakże negatywnie opisać Magdę, ponieważ bohaterka ta działała mi na nerwy okropnie. Wydawała mi się chwilami jakaś nie odpowiedzialna, bez mózgu totalnie. Nie mogąca zdecydować się na jedno, bo zaraz zmieniała zdanie. Ja rozumiem, że kobieta zmienną jest, ale aż tak to na pewno nie. Szczerze mówiąc jej postać uplasowała się w moim kryterium na samym dole.
Bracia różnią się od siebie diametralnie, ale ciężko mi cokolwiek o nich napisać. Wprawdzie byli narratorami powieści, ale jednak czuję niedosyt. Chciałabym jeszcze bliżej poznać ich głęboko ukryte emocje, wspomnienia. Są dość przyjemnymi postaciami, których polubiłam, nieco mniej niż babcię kucharkę, ale jednak.
Reasumując uważam, że autorka wykreowała dość ciekawe postacie, z fajną charakterystyką, jednakże jak czytacie nie każdy przypadł mi do gustu w tym samym stopniu. Jednych polubiłam mniej, drugich bardziej... Ale to bardzo dobrze, bo dzięki temu książka jest urozmaicona, nie nudzi, a budzi w nas emocje. (mocno poddenerwowanie zachowaniem Magdy - to taki przykład)
"-[...] To piękne święta, które mają zabieganemu człowiekowi przypomnieć o tym, co ważne. Skłonić go, by choć na chwilę się zatrzymał. Nie jest łatwo mówić teraz o wierz, bo wmieszała się w nie polityka, z natury brudna. Kiedy się jednak otrzepie ważne sprawy z tych ludzkich nadużyć, pod spodem znajduje się prawdę. A ona jest warta poświęcenia."
Emocje, o których wspomniałam przed momentem. Dzięki bohaterce, którą niezbyt polubiłam budzą się jakieś uczucia. Oczywiście w stosunku do niej to same negatywne, ale to mniejsza, cichutko. Największym zaskoczeniem dla mnie jednak było to, że gdzieś za połową na tyle przyzwyczaiłam się do bohaterów, że byłam tak bardzo ciekawa dalszego ciągu, że nie mogłam od lektury się oderwać. Musiałam poznać ciąg dalszy i jeszcze jedna strona... i tak do samego końca. Autorce idealnie udało się oddać klimat przygotować do świąt, nieporadnie, ale jednak wyszło fantastycznie, bo... ja czytałam ją z wielką przyjemnością. Ja, która nie cierpi świąt, tego klimatu zaakceptowałam to wszystko co chciała przekazać Pani Krystyna. Poczułam święta w sercach bohaterów i poczułam delikatne uczucie zazdrości, bo sama dawno się tak nie czułam jak oni.
Także jak dla mnie jest to wielkim zaskoczeniem i jestem pewna, że w przyszłym roku sięgnę po tę powieść jeszcze raz, mam nadzieję, że nie straci tego uroku, jaki dojrzałam czytając ją po raz pierwszy.
Uważam, że jest to całkiem dobra lektura tak naprawdę wskazana dla wszystkich zainteresowanych. Dotyczy świąt, przygotowań do nich, ale i ma spory wątek obyczajowy, miłosny również, który na pewno Was zainteresuje. Szkoda jedynie, że tak szybko się skończyła. Mimo wszystko polecam ją każdej zainteresowanej osobie oraz tym, którzy jeszcze nie mieli do czynienia z piórem autorki - bowiem warto poświęcić chwile lub dwie na zapoznanie się z treścią, jaką przygotowała pisarka.
Czytaliście już może tę powieść Pani Krystyny Mirek? A może chcecie polecić mi inną, również wartą uwagi? Piszcie śmiało, czekam na Wasze propozycje! Smacznej kolacji wigilijnej!
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu
Chętnie przeczytam tę książkę, ale raczej już nie w tym roku. ;) Wesołych świąt. ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem. :D Ciesze się, że ją przeczytasz. ;p
UsuńCzytałam i bardzo mi się podobała.
OdpowiedzUsuńZdrowych, spokojnych, pełnych wiary i nadziei świąt Bożego Narodzenia.:)
Dziękuje kochana! Tobie też wszystkiego co najlepsze. :)
UsuńWiem, czytałam Twoja recenzję. ;)
Nie czytałam, ale mam w planach :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ♥♥
Nie oceniam po okładkach
W takim razie już teraz życzę miłej lektury. ;)
UsuńJeszcze nic nie czytałam tej Autorki, ale już mam wypożyczone z biblioteki "Słodkie życie":)
OdpowiedzUsuńTo też było moje pierwsze spotkanie i uważam za udane, jak poznasz Słodkie życie - to daj znać!
UsuńCzytałam i również polecam ♥
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNie czytałam, ale lubię takie książki ❤
OdpowiedzUsuńPolecam zatem. ;)
UsuńNie przepadam za typowo świątecznymi książkami :P
OdpowiedzUsuńJa też nie, ale to jest trzeci wyjątek :D za Światłem i Opowieścią wigilijną. :P
Usuń