Dzisiaj przyszedł moment na recenzję książki, którą nabyłam w czasie KTK 2016r... Tak, takie mam zaległości. Czytana była w grudniu, no ale niestety. Nie zawsze dysponuje się czasem na tak wielką ilość książek. :D Z kolei do kupna zdecydowałam się dzięki kuszącej propozycji Pani, która sprzedawała wtenczas powieści. Bo miałam w dłoniach dwie powieści Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, a ona powiedziała, że jak wybiorę sobie jeszcze jedną, to dostanę za darmo torbę na książki. I jak tu się nie skusić? To wzięłam. I okazało się, że dodatkowo w losowaniu wygrałam drugą torbę... :D
Jolanta Kosowska - urodzona na Opolszczyźnie. Absolwentka Akademii Muzycznej i studiów podyplomowych na Akademii Wychowania Fizycznego. Z zawodu lekarka, specjalistka w trzech dziedzinach.
Jolanta Kosowska - W labiryncie obłędu
Wojciech Krzewiński jest psychoterapeutą, który ma swoich fanów i wrogów. Jego sposób leczenia jest dość nietypowy, który właśnie zyskuje wrogów i przyjaciół. Pewnego dnia przychodzi pewien mężczyzna i przypomina mu, a raczej chce, by wyleczono Karolinę z jego wcześniejszego życia. Ale Karolina? Przecież wymieniają się mailami co jakiś czas. Ona by potrzebowała pomocy? Nie możliwe... Mimo wszystko w imię dawnej miłości wyrusza do hotelu, w którym znajduje się dziewczyna.Jednak to będzie początek, nie mający w ogóle końca...
Okładka jaką przedstawia nam Wydawnictwo Novae Res, jest dość miłe dla oka. Głównie dzięki niej ostatecznie zdecydowałam się na wybór tej trzeciej pozycji. W połowie jakiś budynek, a w połowie twarz dziewczyny. Bardzo mi się podoba, a do tego ma jeszcze skrzydełka! Na jednym z nich mamy notatkę o autorce, a na drugiej krótkie opinie czytelników/blogerów, którzy patronowali książkę.
Co do środka, jestem dość zadowolona. Białe kartki, wyraźna czarna czcionka, odstępy między wierszami oraz marginesy zostały zachowane.
Jest to pierwsze spotkanie z autorką. Udało mi się na KTK 2016r., złapać pisarkę na stoisku Wydawnictwa i zabrać autograf na książce. Bardzo mnie to ucieszyło, ponieważ lubię kolekcjonować książki z autografami. Długo leżała na mojej półce, jak widzicie w grudniu ją dopiero przeczytałam, na raz z przerwami. Co mogę powiedzieć o stylu Pani Jolanty? Że widać, że ma potencjał i to duży. Czytałam wielokrotnie recenzje na znajomych blogach i wiem, że jest mocno chwalona. Liczyłam na to, że i mnie się spodoba. Czyta się szybko, to na pewno, ale czy przyjemnie? Tutaj mam już zastrzeżenia, ponieważ nie każdy z nas lubi ten sam gatunek, więc każdemu może się podobać to samo lub coś całkiem innego. I niestety tak ze mną było, że mnie się nie spodobała. Pamiętam Wasze małe oburzenie, że Wam się podobała, a mnie czemu nie. Postaram się poniżej po krótce nieco o tym nakreślić.
"- 'Przepraszam' to gówniane słowo - przerwała mi gwałtownie. - Myślisz, że ono coś zmienia? Że jest w stanie wymazać to wszystko? Ze powiesz to durne słowo i sprawa zostanie załatwiona? Oddali się w niebyt? Zniknie z pamięci?"
Przejdę może od razu do tego, co mnie bolało. Autentycznie mnie bolało. A mianowicie rozległe opisy! Mało dialogów, co wręcz mnie... nudziło i spowalniało akcję w moim odczuciu. Nie wczułam się w tę historię kompletnie, a poza tym nie czułam nic czytając tę powieść prócz wielkiego znużenia. Wielokrotnie chciałam cisnąć w kąt tą książką. Wiem, że ma potencjał i co ważne nie jest schematyczna, ale na mnie jakoś nie zrobiła większego wrażenia, niestety. Spodziewałam się po niej czegoś znacznie lepszego, a piszą, że to thriller. Ja bym tego niestety thrillerem nie nazwała. Ale jak pisałam wyżej, nie każdy musi lubić to co inni, prawda? Na tym też polega wyrażanie własnego zdania. I to nie tak, że chcę autorkę hejtować czy coś w tym stylu, tylko po prostu mnie nie oczarowała swoim klimatem i innymi rzeczami, jakie pozostałym się podobają. ZA góry przepraszam i mam nadzieję, że nie będziecie mi mieć tego za złe. Zdecydowanie dam pisarce jeszcze jedną szansę, z inną powieścią, ale tym razem gdy będę mieć takową okazję, na pewno zajrzę do środka i dokładnie przepatrzę, czy posiada dialogi. Dużo dialogów...
Wielką zaletą tej książki jest to, co również i mnie nie przypadło do gustu, a mianowicie brak schematyczności. Nigdzie chyba nie spotkałam aż tak poplątanej lektury, uwierzcie mi. Złudzenia, kłamstwa i tajemnicze rzeczy, które się dzieją, są pewnego rodzaju odskocznią od tych wszystkich przetartych ścieżek literackich. Dlatego również należy się wielka pochwała dla pisarki, że stworzyła coś nietuzinkowego.
"Kto ma miękkie serce, powinien mieć twardą dupę."
Kolejnym punktem, już zbliżając się do końca tej recenzji są bohaterowie. Wydawali mi się tacy... nijacy, bezbarwni, chociaż z duszą artystów, co po niektórzy. Każdy ma swoje drugie oblicze i nie zawsze je pokazuje, co dodaje aury tajemniczości, jak wspominałam wcześniej. Jednak nie zaskoczyli mnie i nie sprawili, że będę za nimi jakoś szczególnie tęsknić, niestety.
Reasumując, powieść bardzo mnie rozczarowała - przez recenzje czytane w sieci podniosłam poprzeczkę za wysoko i niestety zderzyłam się z rzeczywistością. Jeśli jednak macie ochotę na coś nietuzinkowego, zapraszam do lektury jak najbardziej, bo autorka nie dotyka schematyczności, która w większości książek się pojawia.
Sama je jestem niestety niezadowolona z lektury, bo bardzo się przy niej wynudziłam i nie czułam kompletnie nic, ale na pewno dam autorce drugą szansę i skusze się na jej inną powieść.
A może jest tutaj ktoś, kto czytał tę książkę? Co o niej sądzicie? Macie podobne zdanie do mojego? Czy tylko mnie się ona nie spodobała? Piszcie śmiało moi drodzy!
Haha, dwie torby nie zdarzają się codziennie xD
OdpowiedzUsuńO książce natomiast chyba pierwsze słyszę :o Już po opisie raczej na nią ochoty nie miałam, ale wizja rozległych opisów i małej ilości dialogów... nie przyciąga mnie. Ani trochę xD Nie cierpię długich opisów, strasznie mnie nudzą - najlepiej dla mnie, jak autor zachowuje złoty środek - ale wiem, że to ciężkie do osiągnięcia xD Fajnie jednak, że nie ma tu schematyczności, tego nie spotyka się często ^_^
Więc tak - nie jestem raczej zainteresowana tą pozycją, ale może, może kiedyś... kto wie :D
Mnie też nudzą... :D
UsuńJak będziesz miała na nią zamiar, to się zastanów dwa razy. ;)
Czytałam już kilka książek autorki i fakt, że pojawia się wiele opisów a mało dialogów wydaje mi się dość charakterystyczny dla jej twórczości. Tej powieści nie czytałam, ale pozostałe przypadły mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńJa jak narazie dam sobie spokój z powieściami autorki.
UsuńJa czytałam wiele pozytywnych recenzji książek tej Pani i w tym przypadku też spodziewałam się zachwytów, ale... bardzo pozytywnie mnie zaskoczyłaś. Okładka wzrok przyciąga, ale na razie się nie skuszę na tę powieść.
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się zaległościami - moja rekordzistka to książka kupiona... 5 lat temu! I sama nie wiem dlaczego jej jeszcze nie przeczytałam :)
Rozumiem. Wspierasz mnie, dziękuje. ;) Mam nadzieję, że kiedyś jakbyś czasem po nią sięgnęła to Ty się nie zawiedziesz. ;)
UsuńDotychczas przeczytałam tylko jedną powieść autorki: "Niepamięć", która wywarła na mnie pozytywne wrażenie. Mam więc kolejne jej książki w planach. A "W labiryncie obłędu" będzie tą drugą właśnie :)
OdpowiedzUsuńPodarowałabym ci ją, ale jest na niej autograf imienny więc tak trochę średnio. ;/
UsuńSzkoda, że tak słabo wypada ta książka. ;/ Mnie pewnie też denerwowaliby bohaterowie i te przeciągłe opisy. ;/
OdpowiedzUsuń