Wybaczcie mi tak późną (jak na mnie) porę publikacji tej recenzji, ale chyba mnie zrozumiecie, jeśli jesteście maturzystami, albo będziecie w przyszłym roku... Nie ma czasu kompletnie na nic, ale nie mogłam odpuścić tej powieści. No po prostu... nie. Byłam ogromnie ciekawa, co tak słychać u bohaterów, czy cokolwiek w stylu pisarki się zmieniło. Czytana pomiędzy krótkimi przerwami między maturami, a skończona po ustnej z angielskiego (oczywiście, że zdanej). Chciałabym, byście poświęcili krótką chwilę na przeczytanie mojej recenzji. Gotowi? To zaczynamy. :)
Susan Dehnard - pochodzi z
małego miasta w stanie Georgia. Posiada tytuł magistra w dziedzinie
biologii morskiej. Zwiedziła sześć z siedmiu kontynentów. Aktualnie
pełnoetatowa pisarka i instruktorka pisania. PREMIERA 10.05.2017!
Susan Dennard - Wiatrodziej #2
Życie usłane różami, byłoby marzeniem dla Merika, który właśnie stracił najlepszego przyjaciela. Dodatkowo spłonął jego okręt. Podejrzewa swoją siostrę Vivię, że to ona zniszczyła całe jego życie, ponieważ chce zasiąść na tronie.
Zaś Safi i Iseult również brodzą w kłopotach. Zostały rozdzielone i nie wiadomo, czy jeszcze kiedykolwiek się zobaczą. Na drodze tej drugiej staje krwiodziej. Po raz kolejny będzie musiała się z nim zmierzyć. Ale jak to się skończy?
Z kolei Safi towarzyszy cesarzowej, a z kolei za nimi, krok za krokiem - depczą bardowie... Jaki finał będą miały losy tych aż czterech głównych bohaterów? Co dalej?
Okładka i tutaj jest dość ładna, nie wspominając o grzbiecie, który wraz z pierwszą częścią komponuje się wręcz rewelacyjnie. Po raz kolejny muszę przyznać, że Wydawnictwo Sine Qua Non pod względem szaty graficznej - jest najlepsze z najlepszych. Wypukły tytuł sprawia, że książka nie jest zwykła, a nieco zróżnicowana pod względem oczywiście graficznym. Wydana ze skrzydełkami, a na nich znajdziemy kilka słów o samej autorce oraz kilka krótkich opinii na temat lektury.Bardzo kuszące opinie, które sprawią, że będziecie chcieli pochłonąć Wiatrodzieja najszybciej, jak to tylko możliwe.
Co do druku, jakoś szczególnie nie mam zastrzeżeń poza jednym błędem, który się wkradł - a mianowicie napisane jest niemal jedno zdanie bez żadnej spacji. Ale to pierwszy raz, gdy spotkałam się z takim błędem w tym wydawnictwie, więc przymykam na to oko.
Warto również wspomnieć o załączonej mapce na początku książki - pomoże Wam w niezgubieniu drogi, którą podążają nasi bohaterowie.
"Czasem najmądrzejsze wyjście wydaje się tym najgłupszym."
Gatunek fantasy i ja. Dziwne połączenie. Niemniej jednak, dałam szansę Susan Dennard - by postarała się o to, bym pokochała ten gatunek. Nie do końca tak jest, ale coś, małymi kroczkami w tym kierunku zmierza. Podczas pierwszego spotkania z piórem autorki nie byłam jakoś szczególnie zadowolona, jednakże już tutaj, coś się zmieniło. Nie męczyłam się bardzo, czytając o losach bohaterów. Jakoś tak lekki styl autorki wpasował się delikatnie w moje gusta, jednak mam zastrzeżenia. Jednym, głównym i najbardziej rażącym - jak dla mnie oczywiście - jest brak emocji. Znaczy są one, ale ja jakoś nie potrafiłam ich odczuć tutaj. Mam nadzieję, że nie obrzucicie mnie hejtem, drodzy fani tej trylogii. Jest też coś, co przypadło mi do gustu, a w poprzednim tomie tego zabrakło, ale o tym już za chwilkę. Chciałam jeszcze wspomnieć, że Ci, którzy uwielbiają zaczytywać się w fantastyce - jak najbardziej jest to książka dla nich, dla Was, Moi Drodzy. Jestem przekonana, że to, co ma do zaoferowania Pani Susan spełni Wasze oczekiwania, a może i nawet zaskoczy? Jak dla mnie jest to książka napisana lekkim piórem, przyjemnym, gdzie czas przy książce mija jak z bicza strzelił.
Bohaterów jest tu dość sporo. Mamy kilku narratorów. Czasami idzie się pogubić. Niestety, ale nie znalazłam w tej powieści przyjaciółki dla siebie. Postacie były w porządku, były więzy widziane przez Iseult, co chyba najbardziej mi się podobało. No i przede wszystkim - więc Krwiodzieja, na którego czekałam. Sporo się tutaj działo głównie dzięki lub przez Wiatrodzieja i Krwiodzieja. Są to postacie dość charakterystyczne, ale idzie je polubić. Tak samo jest z Safi i Iseult - dwie dziewuszki również polubiłam, ale jakoś specjalnie żeby za nimi tęsknić - to nie bardzo. Każdy z nich ma wyjątkową moc, każdy ma odmienny charakter - ale jak widzicie cztery osoby, różniące się niemal jak ogień i woda - przypadli mi do gustu. Wiatr... nie taki diabeł straszny jak go opisują?
Reasumując stwierdzam, że Pani Susan wykreowała bardzo charakterystyczne postacie, z ciekawym tłem... magicznym? :D Nie wiem, czy coś takiego istnieje, jeśli nie to już teraz tak. To jest coś odmiennego, czego w innych powieściach jak dotąd nie dostałam. Nie są papierowymi postaciami, a to jest ważne. Gdyby nie te moce, można by odnieść wrażenie - że są niemal żywcem wyciągnięte z naszego życia. :)
Bohaterów jest tu dość sporo. Mamy kilku narratorów. Czasami idzie się pogubić. Niestety, ale nie znalazłam w tej powieści przyjaciółki dla siebie. Postacie były w porządku, były więzy widziane przez Iseult, co chyba najbardziej mi się podobało. No i przede wszystkim - więc Krwiodzieja, na którego czekałam. Sporo się tutaj działo głównie dzięki lub przez Wiatrodzieja i Krwiodzieja. Są to postacie dość charakterystyczne, ale idzie je polubić. Tak samo jest z Safi i Iseult - dwie dziewuszki również polubiłam, ale jakoś specjalnie żeby za nimi tęsknić - to nie bardzo. Każdy z nich ma wyjątkową moc, każdy ma odmienny charakter - ale jak widzicie cztery osoby, różniące się niemal jak ogień i woda - przypadli mi do gustu. Wiatr... nie taki diabeł straszny jak go opisują?
Reasumując stwierdzam, że Pani Susan wykreowała bardzo charakterystyczne postacie, z ciekawym tłem... magicznym? :D Nie wiem, czy coś takiego istnieje, jeśli nie to już teraz tak. To jest coś odmiennego, czego w innych powieściach jak dotąd nie dostałam. Nie są papierowymi postaciami, a to jest ważne. Gdyby nie te moce, można by odnieść wrażenie - że są niemal żywcem wyciągnięte z naszego życia. :)
Coś, co się zmieniło przynajmniej w moim odczuciu tak jest i ja to dostrzegłam. A mianowicie znów - porównując do części pierwszej, tu ciągle coś się dzieje. Nie ma czasu na nudę, a szybkość akcji wpływa na większą ciekawość. Mam nadzieję, że to nie tylko na mnie tak działa, ale i na Was również. Nie nudziłam się tutaj w ogóle, a moja ciekawość była ogromna. Szkoda, że zabrakło tych emocji, które uzupełniły by tę powieść. Jak dla mnie ta lektura jest o wiele lepsza i ciekawsza od pierwszej części. Nie wiem, od czego to zależy. Czy dlatego, że pierwsze spotkanie z pisarką było ciężkie, czy to dlatego, że powieść napisana jest takim bardziej lekkim piórem? Dajcie znać w komentarzu, co o tym myślicie, bo sama się zastanawiam.
Jako taki mały wątek miłosny się pojawił, ale nie był to romans wszech czasów, ani tym podobny. Po prostu delikatne uczucia, nie wyrzucane w siebie na siłę. Podoba mi się, że pewne aspekty powieści autorka zostawiała na kolejny tom, Krwiodziej pojawi się w przyszłym roku. Zostaje tylko pytanie, czy w tym następnym tomie dostaniemy odpowiedzi na pytania, które padły, czy znajdziemy rozwiązania pewnych sytuacji? No cóż, trzeba gdybać i cierpliwie czekać.
Reasumując jestem zadowolona z lektury o wiele bardziej niż po pierwszym tomie. Jest to powieść fantasy, a więc gatunek w którym zbytnio się nie zaczytuję. Mam nadzieję, że przekonałam Was w kilku aspektach, na przykład takich jak styl autorki czy sami bohaterowie do tego, by sięgnąć po powieść. Jestem pewna, że miłośnicy tego gatunku znajdą w tej historii to, czego by pragnęli. Jest to również moim zdaniem rewelacyjna kontynuacja, która przypadła mi bardziej do gustu, nie nudziła, a wręcz przeciwnie. Powodowała rosnącą ciekawość, która mam nadzieję, że i u Was zagości.
Polecam wszystkim, bez wyjątku. :)
A może jest tu już ktoś, kto miał okazję czytać tę lekturę? Co o niej sądzicie? Mam nadzieję, że nie jesteście źli, że mało się udzielam - ale jak sami wiecie, matura to wcale nie bzdura. :)
"Zmieniała tylko maski, mając nadzieję, że
któraś wreszcie będzie pasować do jej twarzy, że któraś w końcu wypędzi z
jej serca to dojmujące uczucie pustki."
Jako taki mały wątek miłosny się pojawił, ale nie był to romans wszech czasów, ani tym podobny. Po prostu delikatne uczucia, nie wyrzucane w siebie na siłę. Podoba mi się, że pewne aspekty powieści autorka zostawiała na kolejny tom, Krwiodziej pojawi się w przyszłym roku. Zostaje tylko pytanie, czy w tym następnym tomie dostaniemy odpowiedzi na pytania, które padły, czy znajdziemy rozwiązania pewnych sytuacji? No cóż, trzeba gdybać i cierpliwie czekać.
Reasumując jestem zadowolona z lektury o wiele bardziej niż po pierwszym tomie. Jest to powieść fantasy, a więc gatunek w którym zbytnio się nie zaczytuję. Mam nadzieję, że przekonałam Was w kilku aspektach, na przykład takich jak styl autorki czy sami bohaterowie do tego, by sięgnąć po powieść. Jestem pewna, że miłośnicy tego gatunku znajdą w tej historii to, czego by pragnęli. Jest to również moim zdaniem rewelacyjna kontynuacja, która przypadła mi bardziej do gustu, nie nudziła, a wręcz przeciwnie. Powodowała rosnącą ciekawość, która mam nadzieję, że i u Was zagości.
Polecam wszystkim, bez wyjątku. :)
A może jest tu już ktoś, kto miał okazję czytać tę lekturę? Co o niej sądzicie? Mam nadzieję, że nie jesteście źli, że mało się udzielam - ale jak sami wiecie, matura to wcale nie bzdura. :)
Za książkę dziękuję
No ja serii na razie nie planuje, mimo, że siedzę w szeroko pojętej fantastyce :) Ale jakbyś chciała się nieco wgłębić w samo fantasy sprawdź sobie np. "Ostatnie życzenie" Sapkowskiego, "Grimm City" Ćwieka (jeśli lubisz kryminał), "Czterdzieści i cztery" Piskorskiego, albo "Z mgły zrodzonego" Sandersona. Jakbyś chciała coś namacalnego, konkretnego, to zerknij na "Wodny nóż" wyd. Mag - to akurat post-apo, ale bardzo realistyczne :) Wydaje mi się, że to są dobre książki "na start" - Sapek to klasyka, ale dość współczesna (pytanie, czy kupisz ten świat), pozostałe fantasy to dość lekkie, ale niegłupie książki, a to post-apo... po prostu jest bardzo dobre ;P
OdpowiedzUsuńDo Ćwieka własnie powoli się przymierzam, więc na uwadze mam go od dłuższego czasu. ;)
UsuńSapkowskiego się boję. :D
Wydawnictwo SQN to mistrzowie cudnych opraw książek i okładek :) Ta seria jest jeszcze przede mną, nie czytałam jeszcze ,,Prawdodziejki", ale z pewnością to nadrobię. Wydaje mi się, że jest to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia i buziaki!
BOOKS OF SOULS
Polecam, bo to coś innego i wartego poznania. ;)
UsuńNie czytałam tej książki i na razie nie mam jej w planach.
OdpowiedzUsuńRozumiem.
UsuńTo zdecydowanie nie moja tematyka, więc książki na pewno nie przeczytam. Jednak dla fanów tego gatunku, to zapewne "must read". :)
OdpowiedzUsuńDla fanów jak najbardziej. ;)
UsuńJa uwielbiam Susan i jej powieści, chcę już 3 tom <3
OdpowiedzUsuńOoo tak! :D
Usuń