Dzień dobry,
przychodzę do Was z recenzją książki, którą miałam okazję przeczytać w lipcu. Jednak niestety nie miałam czasu napisać recenzji, a jak wiecie, ja nie traktuje tego byle jak, tylko zawsze staram się przykładać, by posty były napisane na najwyższym poziomie. Tym bardziej, że książka naprawdę przypadła mi do gustu.
Ilona Gołębiewska - urodzona w 1987, w wieku pięciu lat postanowiła, że w przyszłości będzie uczyć oraz pisać książki... i słowa dotrzymała. Mieszka w Warszawie, ale gdy pisze, ucieka do starego drewnianego domu na mazowieckiej wsi. Jej wielkim marzeniem jest założenie fundacji.
Ilona Gołębiewska - Niewierni
Okładka książki jest minimalistyczna, tło jest czarne, przeplatane czerwonymi liśćmi. Matowa w dotyku z wytłuszczeniami. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytacie kilka słów o autorce. Stronice są kremowe, czcionka wystarczająca dla oka. Odstępy między wersami zostały zachowane, marginesy, literówek brak. Piękne okładkowe wstawki w środku dobrze się wpasowują.
Kolejne już, nie wiem które spotkanie z autorką, przebiegło świetnie. Mimo iż czytałam książkę w innych okolicznościach niż zwykle, to mam miłe wspomnienia. Pisarka posługuje się niezwykle barwnym piórem, od samego początku wchodzimy z butami do świata bohaterów i żyjemy ich życiem. Zawsze sięgając po powieści Ilony Gołębiewskiej, przeżywam to, co czytam. Czasami, bardzo rzadko jestem tylko obserwatorem. W tym przypadku czułam te emocje między postaciami. To kolejny plus dla całości. Czyta się szybko, lekko i przyjemnie, jest sporo emocji. I sama fabuła nie jest przewidywalna, ja choćbym chciała, nie domyśliłam się tego, jak potoczą się dalsze losy Leny i Alexa. Jest to nieco inny typ powieści, jakie zazwyczaj pisze Gołębiewska. Co nie zmienia faktu, że jest świetna.
Zarówno Lena jak i Alex są prawdziwi, na spokojnie takich ludzi moglibyśmy spotkać na ulicy. I za to też lubię książki Ilony, że nie ma tu przerysowań, czy abstrakcyjnych postaci.
Kogo bardziej polubiłam? Nie jestem w stanie wam powiedzieć, bo główni bohaterowie przypadli mi do gustu. Oczywiście różnią się charakterami, nie są stworzeni na jedno kopyto. Każde z nich ma swoje za uszami, coś innego przeżyli i dźwigają codziennie na swoich barkach krzyż składający się z bólu, wspomnień, niespełnionych marzeń... Tak szczerze, to chyba pierwszy raz tęsknie za bohaterami z powieści autorki, jak dotąd aż tak mi się to nie zdarzało, a tutaj... Zrobili na mnie konkretne wrażenie i po ludzku tęsknie, chciałabym jeszcze coś o nich poczytać... Byłoby świetnie.
Jak wspominałam wyżej, mamy tutaj emocje, które odczuwałam razem z postaciami. Uwielbiam ten stan, gdy mogę poczuć się tak, jak osoby o których czytam. I chyba dlatego zrobiła na mnie wrażenie ta powieść, bohaterowie zapadli głęboko w pamięć... Nie będziecie się nudzić, to na pewno.
Sama relacja Leny i Alexa zasługuje na uwagę pod kątem emocji. Ale również ich przeszłość... Także tutaj nie będzie tylko przyjaźni, miłości, żalu, bólu i smutku, ale i szczęście, trudności...
życiowe problemy, z którymi mierzymy się na co dzień my - czyli nie podkoloryzowany świat, a po prostu w barwach taki, jaki mamy każdego dnia. Na to warto zwrócić uwagę.
Reasumując uważam, że jest to świetna powieść, jedna z lepszych od autorki. Zrobiła na mnie wrażenie, ale celowo nie pisze Wam, co takiego wywarło na mnie takie odczucia, co sprawiło, że poczułam ją całą sobą. Może to moje hormony, może czas w jakim czytałam te pozycję... Nie wiem. Ale wiem jedno, Ilona Gołębiewska nigdy mnie nie zawiodła i po raz kolejny udowodniła, że można napisać powieść obyczajową na wysokim poziomie, że można po raz kolejny zaintrygować czytelnika i wzbudzić mnóstwo emocji, nie powielając schematów. Zdecydowanie polecam Wam wszystkim! Fanom twórczości, ale i tym, którzy jeszcze nie czytali nic z jej dorobku. Musicie koniecznie nadrobić, bo warto. POLECAM!
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Luna
bardzo zaciekawiła mnie ta książka
OdpowiedzUsuń