Dzień dobry!
Tak dawno nie było postu z tej serii, chociaż pomysł w głowie siedział od dawna. Jakoś zawsze się tak składało, że albo brakowało mi czasu, albo chęci... Nieważne. Ważne jest to, że w końcu zebrałam się za to i chcę z Wami porozmawiać o temacie podanym w tytule. Myślę, że z miłą chęcią podejmiecie ze mną tę dyskusję. A więc... Najpierw ja się wygadam, a następnie czekam na Wasze reakcje.
Może na początek, kilka pojęć i informacji?
"Piractwo medialne – potoczne określenie
działalności polegającej na nielegalnym kopiowaniu i posługiwaniu się
własnością intelektualną (programami komputerowymi, muzyką, filmami
itp.) bez zgody autora lub producenta i bez uiszczenia odpowiednich
opłat." *
"Autorskie prawa majątkowe (ang. copyright) to monopol praw majątkowych na rzecz autora utworu lub posiadacza praw (który najczęściej uzyskał te prawa na mocy umowy z autorem). Powodem wprowadzenia praw autorskich majątkowych było zabezpieczenie interesów twórców oraz innych posiadaczy praw do utworów." **
ODPOWIEDZIALNOŚĆ KARNA/ PRAWA AUTORSKIE
Art. 117.
1. Kto bez uprawnienia albo wbrew jego
warunkom w celu rozpowszechnienia utrwala lub zwielokrotnia cudzy utwór
w wersji oryginalnej lub w postaci opracowania, artystyczne wykonanie,
fonogram, wideogram lub nadanie,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności
do lat 2.
2. Jeżeli sprawca uczynił sobie z popełniania przestępstwa
określonego w ust. 1 stałe źródło dochodu albo działalność przestępną,
określoną w ust. 1, organizuje lub nią kieruje,
podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.***
SZKODA, że nie wszyscy się stosują do tych wyżej wymienionych punktów.
Piractwo jest dość popularne, a społeczność w małej części na to reaguje. Jest to walka z wiatrakami, ale po pewnym czasie przynosi efekty jeśli tylko tego jesteśmy w stanie dopilnować.
Jakoś wcześniej nie interesowałam się tym temat, jednak gdy moja przyjaciółka wydała własną książkę i dzień po premierze ebooka, znalazł się aż na trzech różnych portalach do pobierania plików i to na kilkunastu kontach - dosłownie opadły mi ręce. Pomijając kwestię, że nic na tych UKRADZIONYCH (bo inaczej nazwać się tego nie da) ebookach nic nie zarobiła, to w dodatku prowadziła żmudne przeczesywanie Internetu, by znaleźć profile osób, które udostępniały jej książkę i informowała o tym, że jeśli plik nie zostanie natychmiastowo usunięty, wydrukuje odnośniki do profili i sprawa pójdzie na policje. Część się wystraszyła i zrobiła to, co powinna, czyli usunęła. Niestety zostały gdzieniegdzie jakieś profile, wyjątki, do których informacja nie dotarła. Nie dotarło do nich to, jakiej karze podlegają.
Krótki research
Po wpisaniu w chomikuj "ebook" wyskakuje 50 stron z plikami, w których znajduje się nasze słowo kluczowe. Każda strona ma 24 wpisy. Już z samego tego mamy 1200 plików. A jest ich na pewno o wiele, wiele więcej...
Na stronie doci.pl - podczas walki z wiatrakami, pomagając przyjaciółce zarejestrowałam się na tą stronę. W wyszukiwarce wpisałam słowo "Coben" wyskoczyło 582 pliki. "King" 1991 plików...
To chyba mówi samo za siebie, prawda?
Nikt nie szanuje czyjeś pracy. Gdy ja sama pomyślę, że moją książkę miałby ktoś mi po prostu ukraść, ręce opadają. Dlatego stronię od ebooków jak tylko się da. Mam nadzieję, że w końcu ktoś wymyśli coś takiego, co pozwoli na szybki wykrywanie osób, które za nic publikują pracę innych.
Ostatnio spotkałam się ze stwierdzeniem młodej osoby, że ona nie ma pieniędzy na kupowanie książek, ani też nie ma pewności, że kupiona książka się jej spodoba. Zagotowało się we mnie. Z jednej strony to prawda,a le z drugiej strony lepiej nie kupić niż kraść! Poza tym, po to są biblioteki... Których z kolei nikt nie chce odwiedzać, czego nie rozumiem. Biblioteka Narodowa robiąc statystyki ciągle burczy, że mało jest czytelników. Nie wiem, skąd mają takie statystyki, ale np. w mojej gminnej bibliotece Pani Ania mówi, że ciągle ktoś jest i coś pożycza. To nie tak, że budynek świeci pustkami. Może to jedynie półki świecą pustkami, ale ludzie się przewijają. Może nie tak masowo jak po supermarketach w niedziele handlową, ale jednak.
MOJE STANOWISKO
Uważam, że takie zjawisko, jakim jest kradzież czyjejś pracy, powinno być bacznie pilnowane i karane. Wiadomo, że na początku było by cięzko, bo Internet jest przepełniony tego typu plikami, ale z dnia na dzień, zawsze byłoby tego mniej. Przynajmniej ja tak myślę.
Jednak teraz zostaje mi rozłożyć ręce, bo pogadać sobie mogę jak do ściany. Ludzi nie zmienisz, choćby nie wiek, jak bardzo by się chciało. Nie da się. Z zaciśniętymi wargami i dłońmi będę czekać cierpliwie na dzień, w którym życie ukarze tych wszystkim rozpowszechniającym innym pliki pracy solidnej i ciężkiej Autorów, Redaktorów, Korektorów itp.LUDZIE, SZANUJMY SWOJĄ PRACĘ NAWZAJEM! Autor nie pisze swojej książki dziesięć minut, a redaktor nie poprawia jej w ciągu następnym pięciu!
A co Wy sądzicie na ten temat? Może jest Wam on bliski? Czekam na Wasze komentarze!
Źródła:
* i ** https://pl.wikipedia.org/wiki/Wikipedia:Strona_g%C5%82%C3%B3wna
*** http://www.prawoautorskie.pl/art-117
Ja tylko pragnę zauważyć jedną rzecz... ze znanych mi statystyk wynika, że najwięcej piracą te osoby, które najwięcej wydają na dzieła danego typu. ;) Jasne, że to negatywne zjawisko, ale no to jest walka z wiatrakami. Poza tym w sumie czy tak bardzo różni się wypożyczenie książki z biblioteki od sięgnięcia po nielegalnego ebooka? Jedno źródło legalne, drugie nie... ale wynik praktyczny koniec końców jest ten sam: twórca nie dostaje pieniędzy bezpośrednio od czytelnika, a przynajmniej nie od razu. "Gorzej" mają się gry, które często są naprawdę drogie, a dema przestały istnieć już szmat czasu temu.
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, ja wydaję średnio na książki, kiedyś więcej, teraz coraz mniej i nie wyszukuję takich rzeczy by je czytać i podbierać komuś należność za wykonaną pracę. Sama sobie bym tego nie życzyła... A biblioteka, to co innego, więc nie ma co porównywać z instytucją publiczną. Lepiej wypożyczyć niż pobrać z serwisu.
UsuńPiractwo było zawsze i zawsze też będzie. Tego społeczeństwo się nie pozbędzie, tak jak narkotyków, czy nawet grypy. To że książki Kinga można znaleźć w sieci jednym kliknięciem, nie powinno nikogo dziwić. Bardziej zaskakująca jest historia Twojej znajomej. Ale po co daleko szukać? Kradzież tekstów recenzji, czy zwykłych wpisów na blogach też pod to podchodzi... Niestety coraz częściej się o tym teraz słyszy :/
OdpowiedzUsuńTak, z recenzjami to też jest przykre, a blogosfera się rozrasta i cięzko byłoby znaleźć fragmenty swojej recenzji na innym blogu, jak każdego dnia powstaje ich jakaś tam liczba... :(
UsuńSą rzeczy, których się nie wypleni, to jak walka z wiatrakami. Książki swoją drogą, ale chociażby muzyka... tyle serwisów w których możesz posłuchać płacąc na prawdę groszowe sprawy, a plików muzycznych jest od groma do pobrania za free z chomików czy innych ładzi pirackich...
OdpowiedzUsuńTak, z muzyką jest to samo, też masz rację.
UsuńPiractwo było i niestety zawsze będzie. Będzie jeszcze większe
OdpowiedzUsuńSerce mi pęka na samą myśl...
UsuńTo jest tragedia... W internecie znajdzie się teraz dosłownie wszystko czego by kto nie chciał więc i książek jakiej by kto nie szukał to pewnie znajdzie. Ale te liczby są o matko kosmiczne ... Dlatego też nie lubię ebookow. Nie dość że się to źle czyta to jeszcze każdy może je mieć. Ale cóż z tym zrobić :/
OdpowiedzUsuńI dla mnie to totalna porażka... :(
UsuńJest, było i będzie, bo to walka z wiatrakami. Zawsze znajdzie się ktoś, kto nie będzie chciał płacić i ktoś, kto nielegalnie udostępni. Przykre, ale chyba nie do pokonania.
OdpowiedzUsuńAle nie demonizujmy ebooków. Kiedyś ich nie było, a piractwo wyglądało tak samo (może nawet było gorzej, bo więcej osób miało utrudniony dostęp do książek, a wydawnictwa słabiej pilnowały). Poza tym to naprawdę dobry format książki ;)
Tak, to nie do pokonania... Nie demonizuję ebooków, pod żadnym pozorem, ale po prostu denerwuje mnie fakt piractwa cudzej pracy...
Usuń