Witajcie!
Z jednej strony dzisiejszy dzień jest nieco przykry, a zaś z drugiej wesoły. Dlaczego? Ponieważ muszę opowiedzieć Wam o emocjach, które towarzyszyły mi podczas czytania Opposition, raz, że byłam bardzo ciekawa jak to się wszystko zakończy, a dwa - nie chciałam tego wiedzieć. Nie chciałam tego kończyć. Tak wspaniałej serii, która mogłaby się ciągnąć w nieskończoność. Tak bardzo już we wstępie tęsknie za głównymi bohaterami, a co będzie dalej? Gdy minie więcej niż miesiąc, a jakoś ostatnio to właśnie minął? Co ja zrobię? Jakoś będę musiała żyć, spotykając innych bohaterów, którzy zawrócą mi w głowie.
Jennifer L. Armentrout
- znana również jako J.Lynn. Urodziła się w Zachodniej Virginii. Gdy
nie pisze, to czyta i ogląda filmy o zombie i udaje, że pisze. W spisie
recenzji dostępne wszystkie cztery, a niebawem pięć tomów tej serii. :)
Jennifer L.Armentrout - Opposition #5
Daemon na odmianę musi kłamać. Zawsze bezpośredni, tym razem nie może pozwolić sobie na chociaż moment lekkich myśli, w których znajdzie się ona. Nie może jej zdradzić. To zniszczyło by ich oboje. Jednak gdy widzi ją, bezradną, nie może się oprzeć. Jest zdeterminowany, ale z kim na koniec zostanie? Zaufa swojej rasie, czy też pójdzie za głosem serca?
I znów przejdę do szaty graficznej, bo nie ma takiej możliwości, żebym ominęła to, na co patrzą moje oczy. Otóż uważam, że ta okładka również do najpiękniejszych nie należy, aczkolwiek jest lepsza niż poprzednio. Ja bym nieco zmieniła twarz Daemona. W sensie te usta zbyt bardzo się uśmiechają, tak na moje oko. Ja bym dodała tutaj więcej dramatyzmu i smutku. A tło, wręcz rewelacyjne. Podoba mi się. Gdzieś tam w oddali widać postać, a może nią być tak naprawdę każdy.
Nie spotkałam literówek, a jeśli takowe były, to rzadko się pokazywały, bo dzień po przeczytaniu nie pamiętam takowych. Wszystko utrzymane jak w poprzednich częściach: rozmiar czcionki, odstępy między wierszami, marginesy jest okej - idealnie dla mojego oka no i jak podejrzewam, dla Waszego też.
Chciałam też dodać, że seria ma specyficzne okładki, takie mroczne. Mają one napisy wypełnione tłem jednego koloru w różnych odcieniach galaxy, które niegdyś jeszcze było bardzo modne. Pamiętacie? Te bluzki, buty, leginsy - wszystko. Podoba mi się nawet w szacie graficznej taka, jaką mieliście okazję zobaczyć na moim blogu.
Kolejnym punktem, o którym chciałabym po krótce napisać, jest autorka. Muszę przyznać, że zaskoczyła mnie totalnie i co najważniejsze... ukradła moje serducho od pierwszych stron. Stworzyła inny, niebanalny świat, który mógłby wydawać się całkiem normalny, a taki nie był. Spodobało mi się to, że bez problemu zaciągnęła mnie do świata bohaterów, że żyłam z nimi przez całe te pięć części. Że cierpiałam, smuciłam się, uśmiechałam i momentami śmiałam po cichu sama do siebie. Dziękuję za to, że mogłam poczuć te wszystkie emocje, że nie była to podróż w bezdenną głębinę, bez żadnych emocji. Czytając tę serię, jak wiecie mogę się skarżyć tylko na jeden mankament, o którym wspomnę już za moment. A tak, to same plusy, zalety. Książka jest praktycznie bez wad. Styl pisarki czaruje od pierwszych słów i nie pozwala zostawić tych książek na później. Nie ma czegoś takiego jak "przeczytam później, teraz mi się nie chce". Jest całkowicie odwrotnie! Ten ostatni tom przeczytałam chyba najszybciej ze wszystkich, bo w ciągu jednego dnia, w którym pracowałam. Rano, a kolejno wieczorem. Byłam tak zafascynowana wydarzeniami, które działy się jedno po drugich, że nie byłam w stanie odłożyć jej na bok. Zostawiłam sobie czas po wysiadce z busa na kąpanie i obiadokolację, i powróciłam do lektury. Oczywistą sprawą jest, że odłożyłam ją dopiero po doczytaniu ostatniego słowa. Jedno wielkie GRATULACJE! Autorka stworzyła nierealną historię, w realnym świecie, w której ktoś, kto nie za bardzo czyta fantasy (czyt. tak jak ja) to jest w stanie się zakochać w tej serii. Nie ma innej opcji, jak zacząć ją czytać i przerwać, bo tak mi się podoba. Nie, nie, nie.
Postacie. Tutaj leży wielki mankament, w postaci pierwszoplanowej, jakim jest sam Daemon. Jest zbyt boski. Tak, dobrze czytacie. Jest zbyt wyidealizowany. Dlatego uważam to za schemat, bo coraz rzadziej znajduję mężczyzn, którzy nie są ideałami. Którzy mają nawet swoje wady i kompleksy. Coraz więcej jest pół-bogów, najlepszych, jakich możemy spotkać, a taka prawda, że w naszym życiu to tak trochę słabo z takimi facetami... Ale ja swojego mam i nie wymienię na żadnego innego! :D Ale do rzeczy. Daemona kochałam, jak wiecie to mój książkowy nowy mąż. Pomimo rażącego schematu, kochałam go całym sercem, byłam przy nim, wspierałam go i chciałam mu pomóc, jakkolwiek bym mogła. W ostatniej części popisał się swoim zachowaniem, wręcz zrobił to po mistrzowsku.
Co do Katy... tutaj również wyrazy uznania. Ile ta dziewczyna przeszła, a przecież tak jak każdy z nas tu obecnych, chciała mieć normalny dom, normalną rodzinę, zwyczajnego chłopaka, przyjaciółkę i szkołę. Jednak nie było jej to pisane. Najbardziej zabolała mnie jej sytuacja na koniec Opposition. Sama ledwo zniosłam ten ból, a jak ona się czuła wolę nie przeistaczać tego do swojego życia, bo sobie... najzwyczajniej w życiu nie poradzę. To zbyt wiele, jak na mnie i na teraz. Sama nie wiem, jak bym zareagowała na jej miejscu, ale na pewno bardzo podobnie. Tak i z Daemonem, byłam z nią przez cały czas. Gdzieś tam w głowie trzymałam ją za rękę i nie puszczałam. Gdy bolało, trzymałam mocniej, by dała sobie radę. Była silna. Ale to, co ją spotkało zniszczyło ją doszczętnie. Ją, jej uczucia. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Uważam, że ta dwójka idealnie do siebie pasuje, chociaż pod względem zachowania często sypały się iskry. Mimo wszystko jestem zadowolona z tej części nawet bardzo.
Chciałam jeszcze napomknąć o Dee, że tego się nie spodziewałam, droga autorko. To był cios poniżej pasa, co zrobiłaś z Dee. Ale i tak ją kocham, mimo wszystko. No i mimo to, że jej nienawidziłam przez pewien okres czasu.
Reasumując, postacie są skrojone idealnie i nie trzeba im nic więcej. Każdy na swój sposób jest specyficzny, ale jestem pewna, że tą trójkę byście polubili. Są nawet w miarę sympatyczni. :)
" - Nareszcie - kontynuowała. - Od kiedy pojawiłaś się w jego życiu, w naszym życiu, wszystko się spieprzyło. I jeśli miałabym możliwość zabicia cię tak, by nie zabić jego, zrobiłabym to. I czerpałabym z tego radość. Tak jak i on. Dla nas jesteś niczym., dla niego również. Jesteś tylko problemem, z którym musimy sobie jakoś radzić."
Czytając tę powieść, nie brakowało mi niczego. Akcja tu pędziła na łeb, na szyję. Tak bardzo chciałam wcisnąć przycisk STOP, ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. Musiałam mknąć tak szybko za bohaterami, a nie chciałam tego tak szybko kończyć. Chciałam się delektować ostatnimi chwilami z nimi, jednak nie było mi to dane, niestety. Zwroty akcji - które zatrzymywały akcję mojego serca. Ci, którzy widzą, co dodaję na snapie, widzieli moją reakcję na tę powieść. Łamała mi serce, każdą literką, każdym słowem i zdaniem. Popadałam w otchłań bólu, wpadałam do przeklętej dziury, z której nie potrafiłam się wydostać. To bolało. Cholernie. Czułam to i mogę Wam zagwarantować, że Wy też to poczujecie, jak przeczytacie całe cztery części i sięgnięcie po ostatnią. Może nie zawiera zbyt wartościowych cytatów jak pierwszy i drugi tom, ale zdecydowanie jest tutaj zagwarantowany kalejdoskop emocji. Karuzela wydarzeń, jakby to była loteria, może będzie dobrze, a może znów źle. Nie wiedząc czego się spodziewać, pozostawiamy wszystko w dłoniach autorki, która idealnie się nami posługuje jak marionetkami i naprowadza na drogi, spostrzeżenia, często mylne, które służą do tego, by czuć słowo po słowie. By cierpieć razem z bohaterami. Byłam roztrzęsiona w trakcie czytania. Nie wiedziałam, co ze sobą począć. Musiałam czytać dalej, chociaż panicznie się bałam, że to może być złe. Tak bardzo się bałam jednocześnie byłam bardzo zaintrygowana i wiem, że nawet jeśli odsunęłabym ją od siebie na moment, zaraz bym po nią sięgnęła i doczytała do końca. Idealnie wciągająca, a ty Czytelniku, poczujesz emocje, o których nie wiedziałeś, nie czułeś od dawna.
Dynamiczna część, nawet nie wiem, czy nie najbardziej z całej serii. Mimo wszystko uważam, że jest idealnie podzielona. Znów na rozdziały, które nie są ani za krótkie, ani za długie. No i dopiero w ostatniej części, zrozumiałam, o co im chodziło wcześniej. Znów podział na myśli Katy i Daemona, co uważam za dość dobry zabieg, mogliśmy widzieć równe punkty "siedzenia" podczas tak jakby jednej chwili. Wiemy co czuje nie jedna, a dwie osoby. Lubię ten zabieg, bardzo. Aż z tego wszystkiego, nie wiem, co jeszcze mogę napisać żeby Wam polecić tę serię... Możecie myśleć, że jak jest o kosmitach, to ona jest nie dla Was. Też tak z początku myślałam, ale jak widziałam ją w Internecie, jak przecież Patrycja, moja koleżanka z klasy kupiła! Ona kupiła całą serię na Targach, a później jeszcze przeczytała ją jej sąsiadka, która również jest z mojej klasy i jak tak obie mi je polecały to innego wyjścia nie było, byłam zmuszona je przeczytać. No i ciekawość pożerała mnie od środka. Teraz wiem, że będę łakoma na każdą jej książkę, oj tak.
"Każda część jej ciała zachwycała mnie. Była piękna. Była też silna - nosiła blizny, które o tym świadczyły. Była mądra i uparta, ale przede wszystkim dobra. Gdy powiedziała, że mnie kocha, dała mi wszystko, czego potrzebowałem."
Idealnie opowiada o walce z samym sobą. O tym, co należy wybrać, co jest dla Ciebie ważniejsze. To, co myślą inni, czy to, co czujesz TY? Czy to, co jest niemal niemożliwe, dzięki Tobie może stać się możliwe? Opowiada o sile przyjaźni, miłości. Nie tylko dla dorastającej młodzieży, czy samej młodzieży. Ale i dla Was, starszego grona odbiorców. Przyjemna pięciotomowa lektura, która pozwoli się Wam odprężyć.
Reasumując po stokroć polecam tę książkę jak i całą serię. Jest warta w\Waszej uwagi. Wiem, że te ostatnie zdania mogą być chaotyczne, nieskładne i pełne błędów, ale pisząc recenzję nie mogę sobie wyobrazić, że to już jest koniec. Że już nie spotkam Katy, nie spotkam Daemona i całej reszty. To wręcz mnie boli... Przywiązałam się do tej serii bardzo, że odczuwam aż jej brak w sercu, tak coś tam delikatnie kłuje. Mam nadzieję, że i Wy skusicie się na te pięć części, które podarują Wam mnóstwo emocji, a styl, jakim posługuje się autorki sprawi, że będziecie chcieli więcej i więcej. POLECAM SERDECZNIE!
Ależ z Twoich przemyśleń bije ten zachwyt tą serią. Na pewno będę miała ją na uwadze.
OdpowiedzUsuńMusisz koniecznie po nią sięgnąć. ;)
UsuńUwielbiam serie, które działają tak jak ta na Ciebie. Rzeczywiście jest pewien ból w sercu na myśl, że już niczego nowego nie dowiem się o ukochanych bohaterach, więc doskonale Cię rozumiem. Wprawdzie ta seria nie jest dla mnie, ale wspaniale się czyta o cudzych zachwytach. ;)
OdpowiedzUsuńTak, ta seria na długo zostanie przeze mnie zapamiętana. ;)
UsuńWidzę, że udana seria i chociaż wcześniej jakoś mnie nie ciągnęło, o czym zresztą pisałam, to po takiej dawce pięknych słów o tej serii, jeszcze się zastanowię i może jednak po nią sięgnę. Szkoda tylko, że ten Daemon taki zbyt idealny - to czasami jest już męczące, kiedy bohater nie ma nawet jednej ryski, taki jest cudowny.
OdpowiedzUsuńOkładki nadal nie wpadły mi w oko, ale utrzymuję zdanie, że grzbiety prezentują się świetnie!
Pozdrawiam,
Amanda Says
Ojejku, bardzo mnie to cieszy Kochana! :) No niestety, jest idealny, schematyczny, ale na pewno mu olegniesz. ;D
UsuńOkładka nie powala tak jak napisałaś, cała seria jednak wygląda razem bardzo efektownie ;) Sama mam w planach zabrać się niedługo za kolejne tomy, bo niestety utknęłam po pierwszym i nijak nie mogę pójść dalej. Mam nadzieję, że również będę tak pozytywnie zaskoczona :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ci się spodoba tak jak mi. ;)
UsuńMnie też zabolało, co się stało z DEE. Ale gdyby nie ten wątek, mogłoby być nieco jednostajnie.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. ;)
UsuńPiękne masz zdjęcie tego stosiku ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na konkurs: http://nieperfekcyjna-panienka.blogspot.com/2016/08/i-konkurs-niewidzialne-granice.html
Dziękuję serdecznie!
UsuńPrzeczytałam pierwszy tom, a drugi czeka na półce i twoja recenzja baaardzo mnie zachęca do sięgnięcia po niego, ale z drugiej strony nie chcę, bo tak dobrze mi się czas spędzało z częścią pierwszą. I nie chcę tego kończyć :c
OdpowiedzUsuńWiem, też tak miałam. :( Ale ciekawość tym razem zwyciężyła.
UsuńJa niestety nie znam twórczości autorki :(( A szkoda, skoro jesteś nią zachwycona!
OdpowiedzUsuńJestem zauroczona!
UsuńTo głupie ale chyba po raz pierwszy słyszę o tej serii... Patrząc na grubość tomów to coś dla mnie- uwielbiam takie grubasy ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o głównego bohatera który mimo, że zbyt idealny zgarnął Twoje serducho, to właśnie o to chodzi! Co z tego, że w realu ich nie ma, co z tego, że zdajesz sobie sprawę z jego przerysowania. Jest boski i nie da się temu oprzeć ;)
Grubasy - jak to brzmi. ;D
UsuńDokładnie, masz rację. ;d
Szczerze o autorce mało słyszałam, a o serii w ogóle. Masz taką dobrą opinię, że chyba sięgnę po całą serię. Pozdrawiam, Kinga :)
OdpowiedzUsuńkingadomanska.blogspot.com
Cieszy mnie to. ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńAle Ty mnie gnębisz tymi recenzjami serii. Chyba zakupię ten tom i przysiądę do serii. ;)
OdpowiedzUsuńNo najwyższy czas i pora ;d
UsuńJaka cudowna recenzja :) zgadzam się z każdym słowem!
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;)
UsuńDeamon miał wadę - z tak zaborczym i stanowczym facetem długo bym nie wytrzymała :D Dee jest postacią, która mnie zachwyciła, bo przemiany jakie przeszła są czymś niesamowitym i wydaje mi się, ze jest najbardziej skomplikowana w całej serii.
OdpowiedzUsuńZamierzasz czytać "Obsesję"?
Ale za to Daemon miał ten urok. ;d A Dee, jest fantastyczna, chociaż przez pewien okres czasu chciałam ją zamordować. :D A co do Obsesji - jeżeli będzie w bibliotece dostępna, to okej, ale jakoś szczególnie się o nią bić nie mam zamiaru. ;)
UsuńZnowu kusisz :D Mnie się ta okładka absolutnie nie podoba :/ Ogólnie uważam, że Daemon w moim wyobrażeniu jest milion razy przystojniejszy :D Na okładce wygląda na jakieś 35 lat :P
OdpowiedzUsuńNo w sumie, to powiem ci, że masz racje. :D
UsuńAż nie wiem, co Ci powiedzieć, bo mam tyle myśli, a pewnie i tak nie wszystko tu powiem, bo, kurczę, czytając Twoją recenzję normalnie czułam się dokładnie tak, jakbym właśnie skończyła czytać Opposition!
OdpowiedzUsuńKaty, Katy... co ona przeszła! To było straszne, do końca miałam nadzieję, że to się nie wydarzy, ale... jednak :( Też trzymałam ją za rękę i wspierałam ją i kurczę, nie mam pojęcia, jak ja bym dalej funkcjonowała...
Dee! Taaaaaak, ja też się tego nie spodziewałam! :o Byłam kompletnie zaskoczona i tak strasznie się o nią bałam, że nie wróci!
Ja Daemona nadal kocham, może rzeczywiście jest dość schematyczny... ale co tam xD Kocham go i już xD
I jeszcze te emocje, o których piszesz - też je czułam! Zupełnie, jakbym to ja występowała w tej historii, jakbym była jej nierozerwalną częścią, wszystko przeżywałam i chyba dlatego właśnie tak uwielbiam Lux - za te niesamowite emocje!
Ta seria sprawiła, że pokochałam pióro Jennifer i czytaj Dark Elements, kochana, bo ta seria jest tak samo wspaniała! :D (przynajmniej według mnie :P)
Jak tylko będę mieć okazję sięgnąć po tą serię, o której mówisz, nawet nie będę się zastanawiać! :D
UsuńTo seria o której marzę! Nie miałam okazji przeczytać, ale ciągle czytam same dobre rzeczy o niej :)
OdpowiedzUsuńTo zacznij spełniać swoje marzenia. ;d
UsuńNie podoba mi się wzmianka o Dee, bo to jedyna bohaterka, którą lubię po 1. części.... :D
OdpowiedzUsuńHahaha, musisz ogarnąć całą serie, by to zrozumieć. ;d
UsuńMam w planach tę serię, bo wiele osób się nią zachwyca :) musz3 dać jej szansę ;)
OdpowiedzUsuńNie pożałujesz. ;)
Usuń