Dzisiaj chciałabym opowiedzieć Wam krótko o dość cieniutkiej powieści, którą miałam okazję przeczytać przedpremierowo. W dodatku jest to kolejny debiut. A nie mówiłam, że czerwiec to miesiąc debiutów? :) Nie wiedziałam, czego się spodziewać po lekturze, ale wnioskowałam po opisie, że najgorzej to nie będzie. A więc co przyniosło mi spotkanie z Karoliną Wakułą i jej debiutem?
Karolina Wakuła - przekroczyła dwudziestkę. Ma wiele pasji: pisze, śpiewa, maluje, podróżuje, a doba wciąż jest dla niej za krótka. Podchodzi z dystansem nie tylko do siebie, ale i świata oraz ludzi. Jest autorką blogów "Polka w Miami" oraz "Anonimowy Chrześcijanin".
Karolina Wakuła - Opowieść jednej znajomości
Olga to młoda kobieta, która dzień po dniu stara się zmieniać na lepsze. Kiedy nieoczekiwanie traci pracę, uznaje to za dobry pretekst do działania i wyrusza na pielgrzymkę, chcąc umocnić swoją wiarę i odnaleźć poczucie sensu w życiu. W drodze do Częstochowy poznaje Mateusza, który stopniowo będzie stawał się dla niej coraz ważniejszy, a przypadkowa znajomość zacznie przeradzać się w poważniejsze uczucie... Jak w tym wszystkim sprawdzi się teoria Olgi o właściwym odczytywaniu boskich znaków? Kto dostanie SMS-a z nieba? Jak skończy się historia tej jednej znajomości?
Czy tylko mnie ta okładka zauroczyła? Dosłownie jest wspaniała, ma w sobie to coś, co przyciąga spojrzenia i jestem pewna, że będzie częstą lekturą kupowana w stacjonarnych księgarniach. No bo jak można przejść obojętnie obok tak pięknie wydanej książki? No nie da się, chyba, że twój portfel świeci pustkami.
W dodatku posiada ona skrzydełka, dzięki czemu ma zapewnioną ochronę przez zagięciami i innymi tego typu urazami mechanicznymi. Na jednym z nich jest słów kilka o autorce książki, a na drugim zapewne znajdą się polecajki. Piszę zapewne, ponieważ mam egzemplarz przed korektą i jedno skrzydełko jest puste w środku. W tekście błędów nie znalazłam, czcionka jest duża więc czyta się szybko. Marginesy i odstępy między wersami zostały zachowane, a więc nic, jak tylko zabierać się za czytanie.
Kolejny debiut, choć bardzo skromniutki. Niewiele ponad sto stron, ale przecież i tak krótkie powieści, mają takie przesłanie, co ponad sześćset stronicowa książka może nie posiadać. A więc zostawiłam w tyle wszystkie moje obawy i ruszyłam z jakże pozytywnym nastawieniem, że ta książka może okazać się dobra, naprawdę. I nagle... Dostałam w twarz z liścia, dosłownie. Albo tak się poczułam, jakbym zderzyła się ze ścianą. To niemożliwe, myślałam.
O co chodzi? Otóż już od pierwszej strony coś mi nie grało. Oczekiwałam lekkiej historii, przyjemnej i takiej, która zapadnie mi w pamięć. A co dostałam? Jeden wielki chaos. Non stop wzdychałam i kręciłam głową. Wracałam wtedy po pracy do domu i nie mogłam pogodzić się z tym, co trzymałam przed sobą. Chciałam chyba aż za bardzo, by ta lektura okazała się dobra...
Myślę, że autorka musi jeszcze sporo popracować nad swoim warsztatem. Musi nabyć umiejętności zachęcania swoim piórem czytelników do dalszej podróży z bohaterami, musi nauczyć się interesować nas treścią. Przykro mi to mówić, ale przejechałam się po całości niemal w tym przypadku.
Olga to główna bohaterka. Czy ją polubiłam? Niestety, ale nie. Wydawała mi się strasznie obca, a co gorsze nieźle roztrzepana. Wydała mi się zbyt lekkomyślna, może i zbyt pewna siebie? W każdym razie jej charakterystyka kompletnie mi nie pasowała. Gdy czytałam o jej myślach, z każdą kolejną stroną myślałam, że nie wytrzymam. Czułam się tak, jakbym czytała myśli rozochoconej nastolatki, która nie wie, czego chce i jeszcze jej myśli są na poziomie nic nie wiem, ale jednak wszystko wiem, a nie takie, jakie być powinny. W dodatku gdy poznaje Mateusza totalnie opadają mi ręce. Wszystko jest niby takie realne, ale z drugiej strony aż niemożliwe. Faktycznie, może były jakieś znaki. Ale to, jak dziewczyna zachowywała się towarzystwie tego kolesia, a później jeszcze kontynuując znajomość... No nie. Nie kupiłam tego, niestety.
Pomysł na książkę był całkiem dobry, ale potencjał niestety nie został wykorzystany. Jak dla mnie ta opowieść jest jednym wielkim chaosem. Jestem bardzo rozczarowana i nawet nie wiem, co mogłabym Wam jeszcze o niej napisać.
Dzieje się dużo, akcja biegnie szybko do przodu, ale niestety nic poza tym. Ani do mnie lektura nie przemówiła, ani nie odczułam jakiejkolwiek emocji. Zawiodłam się.
Liczę jednak na to, że autorka jeszcze sporo poćwiczy i niebawem wyda coś, co będzie lepsze i nieco bardziej obszerniejsze. Tutaj odczuwam ogromny niedosyt i wszystko napisane, muśnięte niemal po łebkach.
Jak sami widzicie lektura nie przypadła mi do gustu, ale mam nadzieję, że może komuś z Was się spodoba? Skusicie się? Dacie szansę autorce?
Skoro Ciebie rozczarowała, ja sobie odpuszczę, Dzięki za szczerość w recenzji. 😊
OdpowiedzUsuńNie ma za co dziękować! Zawsze jestem szczera. ;)
Usuńmoże kiedyś poznam tę książkę bliżej, ale raczej nie w najbliższym czasie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://ksiazki-czytamy.blogspot.com/
Rozumiem. :)
UsuńDobrze, że nie mój klimat :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie został wykorzystany potencjał.
OdpowiedzUsuńRaczej po nią nie sięgnę.
Książki jak narkotyk
Rozumiem.
UsuńDebiutom można wiele wybaczyć. Jeśli zawodzę się na jakiejś książce to lubię potem powrócić za jakiś czas do danego autora/autorki i zobaczyć jaki zrobił postęp :)
OdpowiedzUsuńTak, ja też tak robię. ;)
UsuńJa tam jestem zdania, że warto dać szansę NOWYM autorom. Oczywiście jeśli, coś mnie "ruszyło" w tej książce. Faktycznie okładka jest bardzo piękna. Szkoda jednak, że reszta już nie taka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
No cóż, pozostaje tylko śledzić poczynania debiutantki i kiedyś jeśli coś znów wyda, przeczytać i ocenić postępy. ;)
UsuńTej autorki jeszcze nie znam:)
OdpowiedzUsuńMożna poznać, dać szanse. ;)
UsuńSzkoda, że książka rozczarowała. Ale i tak czasem bywa...
OdpowiedzUsuńNiestety.
UsuńZ kolei ta książka, gdyby dostała od Ciebie lepszą opinię, z pewnością spodobałaby się mojej siostrze :) szkoda... :)
OdpowiedzUsuńNo cóż, może spróbować, ale niekoniecznie może się spodobać. :)
Usuń