Książkę tę czytałam jakieś dwa tygodnie po Krakowskich Targach Książki. Dostałam ją od wydawnictwa, gdzie była już dla mnie ona wcześniej zaklepana. Ale i tak biegłam po nią, jakby była na wyczerpaniu zapasów - poniekąd tak było. Dostałyśmy maila z informacją, że może zabraknąć egzemplarzy na Targach, bo sprzedają się błyskawicznie, więc pędziłam jak nigdy na stanowisko by móc odebrać swoje Conviction i Arsen. Czego to człowiek nie zrobi dla książki... :) Pierwszy tom dosłownie wstrząsnął osobami, które dzielnie doczytały do końca historii. Nie mogłyśmy się ogarnąć po poznaniu tego wciskającego w fotel zakończenia. Jak to było z drugim tomem? Czy podtrzymał poziom pierwszego, a może był lepszy lub gorszy? Zapraszam do recenzji. :)
Corinne Michaels - autorka
bestsellerowej serii z list New York Timesa, USA Today oraz Will Street
Journal. Jest uczuciową, błyskotliwą, sarkastyczną, uwielbiającą dobrą
zabawę mamą dwójki dzieci. Jej babcie od strony matki i ojca były
bibliotekarkami, co tylko spotęgowało jej zamiłowanie do czytania. Po
wielu latach pisania opowiadań, nie mogła zignorować potrzeby ukończenia
swojej debiutanckiej powieści zatytułowanej "Beloved". Mężczyźni w jej
książkach są życiowymi rozbitkami, tak pięknymi, że skradną ci serce. PREMIERA: 05.12.2017
Corinne Michaels - Conviction Duet 2
Gdy Natalie otrząsnęła się z żałoby i zakochała w Liamie, musiało zdarzyć się coś, co zrujnuje jej życie. Na nowo. Musi dokonać wyboru, który wniesie wiele zmian w jej na nowo ułożonym świecie. Liam odchodzi. Trudnym wyborem nie tylko okaże się zatrzymanie go przy sobie, ale tak naprawdę zdecydowanie, czy woli stare życie, czy to, które tworzy z mężczyzną, który pobudził ją do życia.
Co tak naprawdę się wydarzy w życiu Natalie? Co zdecyduje? Jakie będą następstwa jej decyzji? Co jeszcze czyha nad losem doświadczonej przez los młodej kobiety?
Okładka jest utrzymana w podobnym stylu do tej z pierwszego tomu. Widzimy mężczyznę i kobietę. W naszych głowach może być milion myśli nad czym tak naprawdę dumają nasi modele z okładki. Tym razem nie róż, a żółć dominuje. Mimo wszystko szata graficzna jest naprawdę ładna i uważam, że jest świetnym dopełnieniem poprzedzającego go tomu. Grzbiet również bardzo podobny do Consolation Duet 1., więc z pewnością pięknie się będą oba tomy ze sobą wyglądać. Posiada skrzydełka; na jednym z nich przeczytamy co nieco o Consolation, a na drugim parę słów o Corinne Michaels. Ładna czcionka, duża dzięki czemu czyta się książkę ekspresowo. Nie znalazłam błędów w druku więc jestem w pełni zadowolona.
"Liam milczy, a jego ramiona opadają, tak samo jak serce zapada mi się w piersi.
Odchodzi bez słowa. [...]
Mam ochotę umrzeć."
Corinne Michaels jak zwykle zaczarowała mnie swoim piórem. Sprawiła, że czytałam bez opamiętania to, co przygotowała nam autorka. Byłam tak ciekawa dalszego ciągu, że nie interesowało mnie kompletnie nic, co działo się wokół mnie.To było jak... narkotyk. Jak słodkie uzależnienie, które ciężko odstawić na bok. Zresztą autorka zrobiła z nas miazgę po zakończeniu pierwszego tomu stąd też taka zapalczywość do drugiego tomu. Nawet nie wiecie, jaka to jest radość czytać książkę dużo wcześniej, niedługo po tym jak skończy się wcześniejszą część. Z reguły ta kontynuacja bardzo kusi i było tak samo w tym przypadku. Trzeba przyznać, że autorka ma niebywale lekki styl, przyjazny, z którego czytamy jak z ręki... Przekazuje nam tyle emocji, że nie sposób jest jej nie polubić. W dodatku po skończeniu Consolation dołączyłam do grupy pisarki na Facebooku. Corinne Michaels to niezwykle ciepła kobieta, pełna humoru i tak pozytywnie nastawiona do swoich czytelników, że aż serce rośnie. Zostałam tak mile przyjęta do tej grupy, że aż się nie spodziewałam, naprawdę. :)
Pisarka na pewno Was zaczaruje, niejednokrotnie zaskoczy, wywoła efekt zdziwienia... Mam nadzieję, że po tomie pierwszym macie ogromna chrapkę na kontynuację i już nie możecie doczekać się kontynuacji. Widać, że warsztat pisarka ma na tyle opanowany, że doskonale wie, jak nas, Czytelników ugodzić słowami. I udaje jej się to rewelacyjnie.
Liam, Liam, Liam... To, co spotkało tego chłopaka łamie mi serce. Jak można tak dobić wspaniałego nie chłopaka, a mężczyznę. Spostrzeganego w wielu oczach jako ideał. Większość z kobiet, jak nie każda chciałaby mieć takiego mężczyznę u swego boku. Tak bardzo za nim tęskniłam, a znów miał zniknąć, na długi czas... Niemniej jednak nic się nie zmienił, to dalej nasz Ukochany facet, o którego ciągle gdzieś na portalach czy blogach - kłócimy o niego. :P
Natalie znów jest postawiona przed faktem dokonanym. Znowu jej misja jest cierpienie, złość, ale i walka o samą siebie i szczęście. Dla niej, dla Aary... Oraz gotów jest poruszyć niebo i ziemię, by Liam wrócił. Bo to przecież jemu oddała swoje serce. I naprawdę ją podziwiam. Przeżywa szok, ale to nie zmienia ją w kobietę, która nagle zapomina o roku minionych wydarzeń, tylko stara się myśleć trzeźwo. Owszem denerwowała mnie częściej niż podczas pierwszego tomu, mimo wszystko przymknęłam na to oko i chłonęłam dalsze losy z ogromnym zainteresowaniem.
Corinne postanowiła nas mocno zaskoczyć bohaterami, jakie pojawiają się w lekturze. Jedni są pozytywni, inni neutralni, a pozostali negatywni. Mimo wszystko udało się autorce uzyskać różnorodność postaci i przy tym nie zanudzić czytelnika nimi, ani ich wyczynami. Jedynie nieco zirytować, tak jak to udało jej się na samym początku przywracając jedną postać, której nikt się nie spodziewał.
"Patrzę na niego, a on zna mnie na tyle dobrze, aby dostrzec urazę, gniew i rozpacz w moich oczach. Wie, że właśnie przepadła jego szansa na cokolwiek.
Stracił mnie.
Bezpowrotnie."
Kolejnym, jak dla mnie zgrzytem, znaczącą różnicą jest zdecydowanie mniej emocji. Są one, ale nie w takiej ilości jak w Consolation. Trochę mi przykro, bo brakowało mi tego rollercoastera, naprawdę. Taka huśtawka emocji jest wręcz wskazana. Tą lekturę odebrałam jako bardziej spokojną, ustabilizowaną z chwilowymi porywami do sytuacji, których się nie spodziewaliśmy. Momentami zapiera dech w piersiach, powoduje, że nawet nie chcemy czytać dalej, bo boimy się, że coś się powtórzy, a wtedy nasze serca popękają jak ususzony chleb. Autorka doskonale wie, kiedy i jak poruszyć naszymi emocjami, spowodować małe trzęsienie ziemi. Troszkę boli mnie fakt, że było tego tutaj mniej jednakże książka nadal jest fantastyczna i dorównuje pierwszemu tomowi. Gdyby było więcej tych nagłych zwrotów akcji na pewno wspięłaby się wyżej ocenowo w moich oczach niż Consolation. Ale nie jest źle, nie ma na co narzekać! (prawie)
Faceci w mundurze są na tyle... zniewalający, ze nie sposób jest im się oprzeć i bardzo dobrze rozumiem miłość i zafascynowanie Liamem. Każda z nas po poznaniu tej historii pała do niego tak wielką miłością jak Lee. Wiele z nas jej zazdrości nie tylko faceta w mundurze, ale i tego, jakiego charakteru jest Liam. Jest Panem Idealnym, nie mającym wad... (no dobra, jedynie jego wadą jest nieumiejętność zakładania pampersów Aarze) :D
Wielka miłość, która jest wystawiona na próbę niejednokrotnie... To w rękach bohaterów, nie losu jest powalczenie o niej i nie oddania walkowerem. Nie jest to historia przesłodzona. Z nutką pieprzu jak najbardziej i uważam, że wielu z Was może się spodobać równie mocno co Duet 1.
Pisarka chce nam udowodnić, ze mimo przykrego i splatającego nam figle losu, warto walczyć o swoje i dążyć do tego. Nigdy nie wolno oddawać swojego szczęścia innym. Co to, to nie.
" -Będzie jadła... Proszę się nie martwić.
- Dzięki, jaskiniowcu. Lepiej odłóż maczugę, bo jeszcze uderzysz się w głowę - mówię, biorąc płaszcz.
Doktor Contreras opuszcza pokój, śmiejąc się."
Reasumując jestem zadowolona z lektury, jaką dostałam. Pisząc tę recenzję z dużym wyprzedzeniem, wyobrażam sobie Waszą ogromną chęć poznania dalszych losów Natalie i Liama. Sama byłam tak bardzo zainteresowana dalszym losem, że nic się dla mnie nie liczyło prócz tego, co kryje następna i następna strona... Uwierzcie mi, że jest to godna kontynuacja tego, z czym nas zostawiła autorka. Chociaż uważam, że mogła nas dłużej utrzymać w niepewności i dodać więcej tak bardzo emocjonujących chwil, gdzie łzy i szybsze bicie serca byłoby nieodłącznym kompanem.
Mimo wszystko zdecydowanie polecam i czekam na kolejne powieści Corinne Michaels - bo wiem, że sięgnę po nie w ciemno. :)
A czy Wy poznaliście już pierwszy tom powieści Pani Michaels? Co o niej sądzicie? Czekacie na kontynuację?
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Klaudii oraz Wydawnictwu
Mam w planach obie części. To książki, których jestem naprawdę bardzo ciekawa. Wiele dobrego o nich słyszałam i myślę, że i mi się one spodobają. ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam zatem kciuki i miłej lektury życzę. ;)
UsuńPierwsza część już zamowiłam.Drugą mam już w planach.:)
OdpowiedzUsuńSuper. <3
UsuńEmocji troszkę brakowało niestety :/ Moim zdaniem było troszkę za słodko, ale lekturę miło wspominam ;))
OdpowiedzUsuńTak, dokładnie tak. Lepszy pierwszy tom moim zdaniem. ;)
UsuńJa nadal czekam na drugi tom i przyznać muszę, że z ogromną niecierpliwością go wyczekuję <3
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak odbierzesz drugi tom. ;)
UsuńCoraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że znam zakończenie pierwszego tomu :( I jestem pewna na 98%, że tak właśnie się skończy jak myślę. Jednak szczerze mówiąc, nie bardzo mi to przeszkadza, wręcz przeciwnie nawet bym powiedziała. Nie mogę się doczekać aż w końcu będę mogła zacząć "Consolation" i od razu po pierwszym tomie sięgnąć po drugi. Całe szczęście nie trzeba było długo czekać. Mam nadzieję, że obie części mnie usatysfakcjonują i nie będę zawiedziona.
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję. Można się domyśleć, jak ktoś ma... Szósty zmysł. :D
UsuńWłaśnie dziś zamówiłam obie części, więc myślę, że niebawem czeka mnie emocjonująca lektura :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Takiej ci życzę! :)
UsuńMuszę nadrobić pierwszą część! ♥
OdpowiedzUsuńKONIECZNIE!
UsuńMuszę nadrobić w końcu pierwszy tom ;) Nie mogę się wprost doczekać lektury.
OdpowiedzUsuńCiekawe, jak Ty odbierzesz tom pierwszy i drugi. ;)
UsuńChyba się domyślasz, że prędzej bym tym grzała w kominku niż przeczytała :D
OdpowiedzUsuńNo nieee! :D Nie pozwoliłabym ci . :D
UsuńMam za sobą obie części i podobały mi się, jednak moje serce bardziej zdobyła pierwsza odsłona
OdpowiedzUsuńTak jak i moje serce. ;)
UsuńCzytałam obie części i bardzo mi się podobały, choć jednak pierwsza była lepsza!
OdpowiedzUsuńBezapelacyjnie lepsza. ;)
Usuń