Dzień dobry!
Dzisiaj chciałabym napisać Wam w miarę krótko o swoich przemyśleniach na temat książki, na którą zdecydowałam się po pewnym czasie. Czytając "Skazane na potępienie" Ewy Ornackiej byłam zachwycona ukazaniem polskich więźniarek. Postanowiłam, że dam szansę podobnej tematyce, też więziennej, ale związanej z ogromną ilością śmierci. Spowiedź polskiego kata - brzmi groźnie. Ale czy faktycznie takie jest?
Już teraz wam zdradzę, że mam mieszane uczucia. Ale przejdźmy dalej, byście mogli rozważyć moje słowa i sami wyrazić to, co myślicie o książce.
Nie będzie to typowa recenzja, ponieważ ciężko byłoby mi tu zawrzeć akapit o bohaterach, czy akcji... Mam nadzieję, że wybaczycie mi tą małą niesubordynację.
Jerzy Andrzejczak - Autor ma na swoim koncie już kilka książek. Pisał o prezydencie Kwaśniewskim, Adamie Małyszu, o Smoleńsku czy też o pierwszej damie - Pani Kwaśniewskiej.
Jerzy Andrzejczak - Spowiedź polskiego kata
– Czy swoje białe rękawiczki, w których pan z
– Tak – pada potwierdzenie. – To niepisana tradycja...
Kto by pomyślał, że kat do egzekucji zakłada białe rękawiczki? A jednak rytuały tego typu mają dać ułudę pomagającą uporać się z emocjami – oczywiście symboliczną, zakopywaną w trumnie wraz ze zwłokami. Wspomnień tego typu nie da się jednak zupełnie pogrzebać i podobnie jak autor, i czytelnik poznający kata stale się z tą prawdą konfrontuje.
Tło książki Jerzego Andrzejczaka stanowi stosunek każdego z nas do kary śmierci. Poznajemy w niej bowiem nie tylko kata, ale też skazanych oczekujących na kostuchę. Książka wymusza przez to zadawanie sobie wielu pytań i bezpośrednio konfrontuje czytelnika z własnym stosunkiem do zabijania, robi to jednak w sposób uczciwy, acz atypowy. Niejako jak w sądzie, pozwala wysłuchać obu „stron” – kogoś, jak się zdaje beznamiętnie i na zimno odbierającego życie oraz wielu sprawców zabójstw, którzy stracili panowanie nad sobą i rzeczywiście żałują swoich czynów. Czy można ich ze sobą porównywać? Czy uzasadnione zabijanie jest mniej amoralne niż przypadkowe, nieplanowane? Czy większość ma prawo decydować o życiu jednostki? Czy zabijając zabójców nie dajemy mimowolnie przyzwolenia na zabijanie, nie uczymy go młodego pokolenia? - Jarosław Stukan
– Tak – pada potwierdzenie. – To niepisana tradycja...
Kto by pomyślał, że kat do egzekucji zakłada białe rękawiczki? A jednak rytuały tego typu mają dać ułudę pomagającą uporać się z emocjami – oczywiście symboliczną, zakopywaną w trumnie wraz ze zwłokami. Wspomnień tego typu nie da się jednak zupełnie pogrzebać i podobnie jak autor, i czytelnik poznający kata stale się z tą prawdą konfrontuje.
Tło książki Jerzego Andrzejczaka stanowi stosunek każdego z nas do kary śmierci. Poznajemy w niej bowiem nie tylko kata, ale też skazanych oczekujących na kostuchę. Książka wymusza przez to zadawanie sobie wielu pytań i bezpośrednio konfrontuje czytelnika z własnym stosunkiem do zabijania, robi to jednak w sposób uczciwy, acz atypowy. Niejako jak w sądzie, pozwala wysłuchać obu „stron” – kogoś, jak się zdaje beznamiętnie i na zimno odbierającego życie oraz wielu sprawców zabójstw, którzy stracili panowanie nad sobą i rzeczywiście żałują swoich czynów. Czy można ich ze sobą porównywać? Czy uzasadnione zabijanie jest mniej amoralne niż przypadkowe, nieplanowane? Czy większość ma prawo decydować o życiu jednostki? Czy zabijając zabójców nie dajemy mimowolnie przyzwolenia na zabijanie, nie uczymy go młodego pokolenia? - Jarosław Stukan
Zaczynając od okładki, widzimy na niej z góry mężczyznę, który prawdopodobnie siedzi i jest wpatrzony w ziemię. Nie wiemy co mu tam po głowie chodzi, czy się martwi, czy wspomina, czy żałuje... Barwy na tej okładce są ciemne, co sugeruje nam, że nie będzie to lekka przeprawa przez "spowiedź". Pozbawiona zbędnych elementów, wydaje się być wręcz minimalistyczna. Posiada skrzydełka, które są dodatkową ochroną przed uszkodzeniami mechanicznymi. Niestety czasem i to nie wystarczy, bo przesyłki do czytelników przychodzą z uszkodzeniem. Otwarta koperta, to i tak cud, że książka dotarła wraz z kopertą, a nie sama koperta bez lektury. :) Mam nadzieję, że pracownicy poczty się poprawią, jeśli nie - pójdzie skarga, a jest to również apel do wydawców, by pakowali bezpieczniej przesyłki, bo za niedługo w ogóle nic do nas nie będzie dochodzić.
Czcionka jest duża, dzięki czemu czyta się szybko. Literówek w tekście nie spotkałam, odstępy i marginesy zostały zachowane. Powracając do skrzydełek, na jednym z nich przeczytamy słów kilka o innej książce polecanej z resztą z tego wydawnictwa, a na drugim kolejne dwie okładki polecanych lektur.
Pióro, jakim posługuje się autor był dla mnie trudny. Ciężki. Nie potrafiłam się wczytać w to, co zostało przedstawione. Szło mi jak po grudzie, a nic nie ułatwiało lektury. Poniekąd może fakt, że czytałam ją i byłam tak przepracowana, że nie potrafiła zainteresować się lekturą, ale z drugiej strony taka książka powinna wzbudzić we mnie wiele emocji, obudzić, otrząsnąć, a nie było tak. Nie cały czas. Owszem, pojawiły się fragmenty, które szczególnie zapadły mi w pamięć, ale nie było ich zbyt dużo...
Może to taki specyficzny styl, jakim posługuje się autor. Tematyka nie należy do najłatwiejszych i przyjemnych, ale... męczyłam się. Chyba jeszcze bardziej niż w przypadku Kręgów Zborowskiego. Mam nadzieję, że nie będziecie się złościć, ale jak dla mnie o wiele lepsza była powieść Ewy Ornackiej o polskich więźniarkach,. Tam wczytałam się w treść niemal od razu mimo iż tez nie należała do najprzyjemniejszych...
Co mnie bolało jeszcze bardziej? Otóż nie mogę się zgodzić, że tytuł tej książki jest odpowiedni. Spowiedź kata? Kat mało co tutaj się wypowiadał. Zazwyczaj przy spowiedzi jest wiele emocji - a tutaj nie było nic. Pustka. Obojętność albo cisza. Jestem nieusatysfakcjonowana. Jak dla mnie to nietrafny tytuł. Ale z tego, co czytałam recenzje innych osób, nie tylko mi ten tytuł nie pasuje.
Sięgając po SPOWIEDŹ KATA, spodziewałam się przepełnionej refleksją lektury, która w 90 % opowiadana jest między spowiednikiem i katem, który spowiada się z życia, przeszłości, a my tutaj mamy nakreślone wiele historii np. Wampira z Krakowa, Wampira ze Śląska czy Skorpiona z Gdańska. Nie tego się spodziewałam...
Jednak przyznać muszę, że były fragmenty, które zwróciły moją szczególną uwagę. Niezwiązane strikte z katem, a wiedźmami. Sposoby, jakim zabijano. Za co zabijano. Te informacje tak mocno zapadły mi w pamięć, że potrafiłam je sobie przy zamkniętych oczach wyobrazić i wiem, że nie jest to przyjemne, to widziałam te obrazy bardzo wyraźnie. Dlatego zatarły się w mojej głowie tak mocno. Co więcej, gdy sięgnęłam po kolejną lekturę ze stosu, okazało się, że jedna z metod uśmiercania w recenzowanej dziś lekturze pojawiła się w kolejnej.
Reasumując uważam, że sięgnęłam po nieodpowiednią dla siebie lekturę. Była trudna, niekoniecznie trafiona z tytułem myślę, że znajdzie swoje grono fanów. Ja niestety nie zaciekawiłam się lekturą na tyle, by sięgnąć po nią w przyszłości kolejny raz. Jedynym dla mnie ciekawym punktem były to, co napisałam powyżej - informacje dotyczące zabijania innych ludźmi. Tak kiedyś było i tak ginęli ludzie, co teraz w mojej głowie się to nie mieści...
Sądzę, że osoby, które lubią książki z gatunku literatury faktu docenią tę lekturę i polubią ją na swój sposób. Ja zapewne szybko o niej nie zapomnę, ale nie będę kojarzyła jej zbyt dobrze. Trochę się zawiodłam, ale tym samym uświadomiłam sobie kolejny raz, że muszę jeszcze staranniej dobierać sobie książki do czytania.
Decyzję czy czytać, czy też nie - zostawiam Wam. Więc jak? Zdecydujecie się czy odpuścicie? A może już znacie treść? Piszcie śmiało, czekam na Wasze komentarze.
Za egzemplarz dziękuję Dominice oraz wydawnictwu
Sama pewnie bym sobie tej książki nie wybrała, ale koleżanka mi ją podarowała, więc pewnie kiedyś przeczytałam. 😊
OdpowiedzUsuńMoże ci się spodoba. ;)
UsuńMam zbyt wiele książek w swoim podręcznym stosiku aby patrzeć na inne ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Rozumiem. ;( Ale w sumie raczej ne ma czego żałować. ;)
UsuńU mnie takie książki zawsze wzbudzają jakiś rodzaj zaciekawienia. Tematyka jest bardzo ciężka i dlatego ważne jest, aby autor potrafił ubrać wszystko w odpowiednie słowa, by lektura nie męczyła czytelnika podczas czytania. Jak widzę w tym przypadku ta sztuka nie do końca wyszła.
OdpowiedzUsuńNiestety nie wyszła... Sama żałuję.
UsuńAktualnie sięgam po tytułu, które nie wymagają aż takiego skupienia podczas czytania, dlatego wiem, że mi również nie przypadłaby do gustu ta pozycja :)
OdpowiedzUsuńW sumie niby wymaga skupienia, ale nie oddaje wszystkiego w takim stopniu jakbyśmy my, czytelnicy tego chcieli...
Usuńdo mnie szła od wydawnictwa, ale nie doszła i może to lepiej :")
OdpowiedzUsuńMoże i tak... ;]
UsuńTrochę się nad nią zastanawiałam, ale odpuściłam, i z tego co widzę, dobrze zrobiłam. Oczekiwałabym po tym tytule jednak spowiedzi kąta, jego refleksji, emocji i jakiejś pogłebionrgo spojrzenia na jego psychikę, a nie historii skazańców - bo jak rozumiem jest ich tu sporo.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze zrobiłaś, przypuszczam, że nie dałaby ci tego, czego byś po niej oczekiwała.
UsuńSkoro ta książka jest rozczarowująca, cieszę się, że jej nie recenzowałam, choć chwilkę się na tym zastanawiałam. Szkoda, że tak ciekawy temat został potraktowany po macoszemu.
OdpowiedzUsuńMogłoby być zdecydowanie lepiej, ale cóż, na następny raz pięćdziesiąt razy ja sama się zastanowię nad wyborem lektury z takiej tematyki...
UsuńJa na pewno nie :D
OdpowiedzUsuńTo było do przewidzenia. ;)
Usuń